Dzisiaj będzie o jeździku Wheely Bug. Domyślam się, że nazwa wzięła się stąd, że pierwszymi modelami były biedronka i pszczoła, ale nie wiem, czy to prawda. Trochę to średnio przemyślane biorąc pod uwagę, że kolejne modele to już tygryski, myszki, świnki…no i krówka. I właśnie ta krówka do nas trafiła.
Długo myśleliśmy, czy kupić ten o to wynalazek, bo przyznam, że jest on tu dość popularny, no i po prostu podoba mi się. Z resztą za kupnem przemawiało głównie to, że można na nim bez problemu poruszać się po całym mieszkaniu, bo ma 4 obrotowe kółka. No i tak myślałam i szukałam informacji na temat tych jeździków, no ale nie wiele znalazłam. Koniec końców kupiliśmy używaną krówkę, w stanie niczym nówka. No i kupiłam model mały. I jak się okazało, zalecenia wiekowe 1,5-3 lat przy małym modelu jest trochę niedorzeczne. Najlepsze jest to, że dzień po tym jak zamówiłam jeździk, zobaczyliśmy mały model w sklepie i byłam bardzo zaskoczona jego rozmiarem. Teoretycznie Wiking może na nim jeździć, bo nóżki może mieć zgięte, gorzej jest jednak z tym, że siedzisko jest dość krótkie i to chyba dlatego Wiking boi się na nim siedzieć. bo odpychając się, pupa przesuwa się na siedzisku. Choć dzisiaj zrobił postępy i usiadł na krówce i przez chwilę pojeździł. Myślę, że z większym modelem byłoby lepiej, tym bardziej, że model od 3 lat jest raptem ok. 5cm dłuższy, wyższy i szerszy. Myślimy o sprzedaniu naszego krówska, ale chyba jednak poczekam i dam mu szansę, może Wiking się w końcu z nim oswoi (póki co zabawę rogami i jeżdżenie krówką jak samochodzikiem, siedząc obok, ma opanowane). Czytaj dalej »