Archiwum Bloga

Jak się nie ma co się lubi…

IMGP5192Wakacje, ach wakacje. Tak, tak, facebook oszalał od wakacyjnych postów i zdjęć. No niestety, dla mnie od wielu lat wakacje nie istnieją, bo każde jak już spędzałam w Polsce i tak jest do tej pory, jak już są pieniądze na podróż, to kierunkiem podróży jest dom rodzinny. Zazdroszczę tych ciepłych krajów, ale tak wyszło, tak jest. W tym roku ostro planowaliśmy podróż na Bornholm, ale najpierw nie mogłam nic konkretnie planować, bo nie wiedziałam co z pracą, potem nie mogłam, bo nie wiedziałam, co z JobCenter, a na koniec wszystko było już zajęte, a i nie ma za co podróżować.

No, ale jak się nie ma co się lubi to się korzysta z uroków miasteczka, w którym mieszkamy. Nie zrozumcie mnie źle, ja wiem, że wiele osób właśnie w takie miejsca przyjeżdża na urlop i widząc zdjęcia z najzwyklejszych naszych spacerów, myśli, że pewnie powinnam postukać się po czole narzekając. Ale, jest przecież „ale”. Po pierwsze wyjazdy wakacyjne są oderwaniem się od codzienności, nie ważne gdzie, ważne, że nie u siebie. Na wakacjach wszystko inaczej pachnie, inaczej smakuje, sen jest inny.  Czytaj dalej »

Zbliża się pani Wiosna

collage4No w końcu! Zbliża się wielkimi krokami i nomen omen na każdym kroku właśnie, możemy zobaczyć jej znaki, znaki pani Wiosny. Trawka zielenieje, drobne kwiatki kwitną i słoneczko…tak właśnie słoneczko się pojawia coraz częściej, cenna witamina D. Dodatkowo dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy jest fakt, że dni stają się coraz dłuższe i w końcu jadąc do pracy, widzę drogę a nie tylko ciemność ;).  Co prawda temperatury mamy dalej niskie, ciągle wieje i często pada, ale nie narzekam, bo wiem, że mamy już bliżej niż dalej, do tych wspaniałych, letnich dni spędzonych na dworze. Czytaj dalej »

Urodzinowo

watermarked-IMGP0961Jako, że w tym roku moi rodzice nie mogli sobie pozwolić sobie na przyjazd, a mężula rodzinę liczyć nie można, wikingowe przyjęcie było kameralne. Mimo, że byliśmy tylko we trójkę (plus żebrzący malamut), to i tak urodziny zorganizowaliśmy! A co! Czytaj dalej »

Suuusza

IMGP9195Wiem, wiem, miałam na pogodę nie narzekać, no i staram się jak mogę, ale ostatnio mam wrażenie, że przechodząc z pokoju do pokoju trzeba mieć przy sobie maczetę, o powietrze jest tak gęste, że można by je ciąć ;). Ogłoszono ostatnio zakaz palenia ognisk w miejscach publicznych (czyt. nie w prywatnych ogródkach), bo mamy bardzo wysoki stopień zagrożenia pożarem. No, ale co się dziwić, trawa w naszym ogródku już trawy nie przypomina, bo wygląda raczej jak siano. Oczywiście nie chcę, żeby lato się skończyło, ale odrobina deszczu by się przydała (wczoraj w nocy miało padać, ale skończyło się na kilku minutach). Najgorsze są noce, bo śpi w takiej duchocie się okropnie, no a za to w dzień człowiek nie ma siły na zbyt wiele. Z resztą widzę, że i Wikinga te temperatury męczą, bo on szaleje jak zwykle, a potem dyszy jak stara lokomotywa (z resztą tak samo jak Tasja ;) ). Czytaj dalej »

Jak to wiedźma spłonęła…

watermarked-IMGP0145Tytuł może sugerować, że mowa będzie o wiedźmie/pielęgniarce, ale nie tym razem. Tym razem będzie o wiedźmie najprawdziwszej (która swoim charakterem i tak wiedźmie pielęgniarce nie dorównuje ;) ).

Wczoraj obchodziliśmy święto zwane tzw. Sankt Hans (Noc Świętojańska). Dzień ten ludzie świętują dobrym jedzeniem, często alkoholem, spotykają się z przyjaciółmi. I my na takie świętowanie zostaliśmy zaproszeni do naszych znajomych, mieszkających po sąsiedzku.  Czytaj dalej »

Prosto i smacznie

watermarked-IMGP9327

Miałam ostatnio ochotę na coś słodkiego, niestety ciast raczej nie piekę (choć lubię je bardzo), bo mężul nie przepada za ciachami, więc nie ma komu ich zjadać. No i przypomniał mi się ostatnio deser/ciasto na zimno, która po raz pierwszy miałam okazję jeść w szpitalu po narodzinach Wikinga, a że robi się go 5 minut i mąż też go lubi, tak więc dziś nastąpiła produkcja ;). Czytaj dalej »