Archiwum Bloga

Wiking vs przepuklina

Nadszedł ten dzień, po prawie roku od diagnozy, gdy otrzymaliśmy list o wyznaczonym (kolejnym) terminie operacji Wikinga. Bardzo się zdziwiliśmy, bo mówiono nam o kwietniu, a termin wyznaczono na za tydzień od otrzymania listu, 13 marca. I tak 13 w piątek pojechaliśmy do szpitala.

Najpierw zaprowadzono nas do pokoju, gdzie były fotele, zabawki, a w telewizji leciały bajki. Tam czekaliśmy aż nas wezwą. Oczywiście, jak to zwykle w Danii bywa, mimo, że zabieg miał się odbyć o 9.45, to odbył się dopiero godzinę później. Wiking był na czczo, rano mógł wypić szklankę soku, ale nie chciał, bo jedyne co dla niego istnieje to kakao lub inka. Na godzinę przez zabiegiem musiałam też wetrzeć w jego dłonie maść znieczulającą i przykleić plastry.  Czytaj dalej »

Zimowy leń

IMGP6602Oj ciężko jest wrócić do pisania, w ogóle ciężko się wziąć do jakiejkolwiek roboty, leń mnie dopadł potworny, a senna pogoda nie pobudza do działania. Zimy u nas nie ma, owszem zdarza się, że odrobina śniegu poprószy, ale za chwile jak nie pada, to plusowe temperatury go topią. Ogólnie jest szaro, buro i wietrznie. Mam tylko nadzieję, że w tym roku zima już taką łagodną pozostanie, a nie przyjdzie z opóźnieniem i zostanie z nami do maja, brrr. Ja nie wampir, ja potrzebować słońca! Już ostatnio powiedziałam mężulowi, że może powinniśmy przenieść się do kraju, gdzie nie ma zimy ;). Czytaj dalej »