Archiwum Bloga

Mąż mnie goni

IMGP27452Już nie raz o tym mówiłam, że mąż jest fanem numer 1 mojego bloga. W sumie może nawet nie fanem, a raczej moim menadżerem, który „gani” mnie za złe wpisy, a jeszcze bardziej za ich brak ;). I tak dzień w dzień pierwsze co robi, to pyta mnie, czy już coś napisałam… A ja ostatnio jakaś oporna jestem. Nie wiem czy to ta pogoda, bo ogólnie jest szaro, buro, mokro i ciemno, czy mam po prostu jakiegoś blogowego lenia i mimo, że kilka pomysłów na posty mam, sterta książek do zrecenzjonowania też czeka, to jakoś weny brak. Czytaj dalej »

Suuusza

IMGP9195Wiem, wiem, miałam na pogodę nie narzekać, no i staram się jak mogę, ale ostatnio mam wrażenie, że przechodząc z pokoju do pokoju trzeba mieć przy sobie maczetę, o powietrze jest tak gęste, że można by je ciąć ;). Ogłoszono ostatnio zakaz palenia ognisk w miejscach publicznych (czyt. nie w prywatnych ogródkach), bo mamy bardzo wysoki stopień zagrożenia pożarem. No, ale co się dziwić, trawa w naszym ogródku już trawy nie przypomina, bo wygląda raczej jak siano. Oczywiście nie chcę, żeby lato się skończyło, ale odrobina deszczu by się przydała (wczoraj w nocy miało padać, ale skończyło się na kilku minutach). Najgorsze są noce, bo śpi w takiej duchocie się okropnie, no a za to w dzień człowiek nie ma siły na zbyt wiele. Z resztą widzę, że i Wikinga te temperatury męczą, bo on szaleje jak zwykle, a potem dyszy jak stara lokomotywa (z resztą tak samo jak Tasja ;) ). Czytaj dalej »

Spacerkiem


watermarked-IMGP8838Gorąco, ach jest gorąco, ale ja w dalszym ciągu nie narzekam, tylko staram się cieszyć z obecności lata i na prawdę mam nadzieję, że pozostanie z nami jak najdłużej. Dlaczego? Bo w lecie kocham wszystko, nawet jego zapach. No kurczę, lato pachnie zupełnie inaczej, tym bardziej gdy od morza powiewa delikatna bryza. Ja już mam tak z zapachami, że od razu przynoszą mi wspomnienia i gdy tak czuję zapach lata od razu wspominają mi się wakacje, gdy byłam dzieckiem, jak to byliśmy w Czechach nad jeziorkiem, jak zajadaliśmy posiłki na dworze, proste obiady przyrządzone na kuchence gazowej, ach nawet gulasz angielski smakował jak wykwintne danie.

Dobra, wracamy do teraźniejszości. Ostatnio staramy się chodzić na większe spacerki, ale raczej popołudniami, bo niestety w południe jest za gorąco. I tak kilka dni temu, gdy się już ochłodziło poszliśmy na spacerek przed spaniem (jak się okazało dla Wikinga był to również spacer ze spaniem ;) ). Na szczęście nie przeszalał później całej nocy.  Czytaj dalej »

Intensywnie

watermarked-IMGP9324Tydzień przeleciał dość szybko i był dość intensywny. Pogoda nam dopisała przez większość czasu, choć zdarzały się ulewy i burze. No, ale gdy było sucho, to słoneczko również świeciło, więc w zasadzie całe dnie po powrocie z pracy spędzaliśmy na zewnątrz, a i w weekend było na tyle ciepło, żeby Wiking mógł się popluskać. Czytaj dalej »

Szał ciał

watermarked-IMGP8218Dzisiaj mąż pomagał sąsiadowi z naprawą lodówki, a jako, że robili to w ogrodzie, a pogoda była cudowna (no i Wiking wył za tatą i Tasją, gdy Ci wyszli z domu, ostatnio płacze za każdym, kto wychodzi), no to stwierdziłam, że my też wyjdziemy na dwór. Problemem okazało się ubranie Wikinga, bo po próbie przymiarki butów, okazało się, że większość jest za mała. No niestety noga mu rośnie jak szalona (co tu się dziwić, oboje z mężulem mamy nogi jak kajaki), no i ma po nas szeroką stopę i wysokie podbicie. Już po pierwszych wsuwanych bucikach, które okazały się za małe w podbiciu, takowych nie kupowaliśmy. Wynajdujemy tylko te na rzepy, wiązane, z daleko wysuniętym „językiem”. No, ale okazuje się, że i takie potrafią być za wąskie. Więc Wikinga będzie trzeba zaopatrzyć w obuwie sportowe ;). Czytaj dalej »

Na tapczanie siedzi leń

watermarked-IMGP7023 (Kopiowanie)

Mama się leni, no a jak, w końcu mam tygodniowe ferie zimowe :). No dobra, tego lenienia się aż tak dużo nie ma, bo Wiking potrafi być absorbujący, z resztą i malamut w tej chwili daje nam cały czas coś do roboty.
A no bo chyba nie każdy wie, ale nasza Tasja jest malamucią wersją wooly, czyli „wełniakiem”. A co za tym idzie, no nic poza tym, że dwa razy do roku jej otoczenie zmienia się w „białą krainę”. Tasji sierść składa się z dwóch warstw, jednej długiej i sztywnej i miękkiego podszerstka. I ten miękki puch dwa razy w roku decyduje się opuścić Tasjowe ciało. Pewnie nie wydaje się to tak dramatyczne, ale wyczesujemy i wciągamy do odkurzacza w tym czasie kilka reklamówek miękkiego puchu, który mógłby posłużyć do wypchania sporego rozmiaru kołdry. Swoją drogą na Alasce można zaopatrzyć się w malamuci sweterek z takiej o to wełenki. Niestety jest to dość uciążliwe, ale jakoś damy radę, a co.  Czytaj dalej »