Monthly Archives: Luty 2013

Pozytywy nie dla nas

Coraz częściej się zastanawiam, czy tylko my mamy jakiegoś pecha, czy w tym kraju każdego gonią problemy z każdej „formalnej” kwestii. No niestety jak Cię nie walną z jednej strony, to kopną z drugiej. Tym razem do głosu doszedł SKAT, czyli nic innego jak urząd podatkowy.

W zeszłym roku przy rozliczeniu stwierdzili, że jestem im winna 5cyfrową kwotę, nie wiedziałam tylko jakim cudem, bo byłam już na zasiłku. Zadzwoniliśmy i miły pan powiedział, że to przez to, że moja przewidywana kwota jaką miałam zarobić była dwukrotnie większa niż zarobiłem, bo przewidywania te zrobili z rozliczenia sprzed dwóch, kiedy to jeszcze pracowałam. Kazał tą kwotę zmniejszyć i stwierdził, że wszystko zostanie uregulowane w przyszłym roku, więc, żebym się nie martwiła. No i się nie martwiłam… Czytaj dalej »

Rozwojowo

watermarked-IMGP7273Żeby nie było, że na blogu zrobiło się jakoś przerażająco i smętnie, to wracamy do normalności. Przecież jakiś durny babsztyl nie sprawi, że będziemy tylko płakać po kątach, tym bardziej, że i na dworze zawitało słońce. Co prawda mroźno jest i temperatury dalej zimowe, ale niebieskie niebo i ostre słońce napawa optymizmem, mimo, że z nosów nam cieknie i pokasłujemy.

Ja po feriach wróciłam do pracy, oj niby tylko tydzień przerwy, ale wraca jak zwykle się ciężko. Tym bardziej, iż okazało się, że ferie dla jednego z dzieciaków nie były zbyt przyjemne, ale jako, że ma być pozytywnie, to o tym dzisiaj pisać nie będę :). Czytaj dalej »

Wolny kraj

Wczoraj przyszły panie z kommuny. Na czym stoimy? Myślę, że jest ok, ta wizyta wyglądała zupełnie inaczej niż wizyta wiedźmy (na prawdę nie chcę przeklinać, więc zostanę przy tym określeniu, choć jest zbyt łagodne, mała litera, bo na wielką nie zasługuje), bo po prostu była na poziomie. Ta poprzednia to było podjudzanie, szykany i ignorancja. Teraz po prostu rozmawialiśmy jak ludzie, nikt nas nie atakował i nie ignorował.

Wikinga zbytnio panie nie miały okazji poznać, bo on po chwili od ich przyjścia zasnął i obudził się przed samym ich wyjściem.  Czytaj dalej »

Niepewność

Od wczoraj czuję strach, a raczej przerażenie. Przyszedł list, po trzech miesiącach od wizyty pielęgniarki, postanowiła zgłosić na nas skargę. Będzie wizytacja, jutro. A wszystko tylko i wyłącznie przez to, że mój mąż daje sobie świetnie radę z dzieckiem i nie potrzebujemy opiekunki. Tak samo jak dawaliśmy radę wcześniej i nie potrzebowaliśmy rad tej… Taka jej mała zemsta, dlaczego?, bo może. Jak się okazało każdy może zgłosić zaniedbanie bądź znęcanie się nad dzieckiem i nie musi mieć do tego żadnych dowodów. Zapytaliśmy co jeśli udowodnimy, że ona kłamie, dowiedzieliśmy się, że to już nie jest ich problem. Czyli możesz mieszać się w życie człowieka, stawiać życie szczęśliwej rodziny na szali i nie poniesiesz tego żadnych konsekwencji. Czytaj dalej »

Rok czwarty

watermarked-IMGP7248 (2)

P.S. Kocham Cię!

Dzisiaj z mężulem rozpoczynamy rok czwarty naszego małżeństwa. Oj zleciał ten czas zleciał. Minęły trzy lata, nie będę pisać, że cały czas nasz związek to „cud, miód i orzeszki”, są wzloty i są upadki, no ale gdyby było zbyt cudownie i gładko, to chyba można byłoby się sobą znudzić, a tak wspólne życie ma jakiś smaczek ;). Czytaj dalej »

Na tapczanie siedzi leń

watermarked-IMGP7023 (Kopiowanie)

Mama się leni, no a jak, w końcu mam tygodniowe ferie zimowe :). No dobra, tego lenienia się aż tak dużo nie ma, bo Wiking potrafi być absorbujący, z resztą i malamut w tej chwili daje nam cały czas coś do roboty.
A no bo chyba nie każdy wie, ale nasza Tasja jest malamucią wersją wooly, czyli „wełniakiem”. A co za tym idzie, no nic poza tym, że dwa razy do roku jej otoczenie zmienia się w „białą krainę”. Tasji sierść składa się z dwóch warstw, jednej długiej i sztywnej i miękkiego podszerstka. I ten miękki puch dwa razy w roku decyduje się opuścić Tasjowe ciało. Pewnie nie wydaje się to tak dramatyczne, ale wyczesujemy i wciągamy do odkurzacza w tym czasie kilka reklamówek miękkiego puchu, który mógłby posłużyć do wypchania sporego rozmiaru kołdry. Swoją drogą na Alasce można zaopatrzyć się w malamuci sweterek z takiej o to wełenki. Niestety jest to dość uciążliwe, ale jakoś damy radę, a co.  Czytaj dalej »