Monthly Archives: Październik 2012

Na JC „zawsze” możesz liczyć

   Dobiegł koniec miesiąca, a co jest najlepsze w ostatnim dniu miesiąca? No oczywiście pieniążki na koncie, ale nie tym razem. Wchodzę na konto, a tam tylko pieniądze dla mężula mego, a co ze mną? Stresu się najedliśmy co nie miara, no bo za mężowe pieniądze to ledwie na rachunki wystarcza (tymbardziej, że w tym miesiącu jest do zapłacenia prąd). Więc do pracy jechałam z pikawicą, od razu wylądowałam u dyrektora z zapytaniem, gdzie są moje pieniądze. A on zrelaksowany twierdzi, że papierek już wypisany, no ale na wpłatę trzeba będzie kilka dni poczekać. O pieniądze ze szkoły nie problem się upomnieć, gorzej z tymi z kommuny, których za ostatni tydzień praktyk też nie dostałam. No więc dzwonię do nich na przerwie, po 9. WspaniałeJobCenter telefony od interesantów odbiera aż godzinę dziennie, między 9-10, jak można się domyśleć interesantów jest sporo, więc i ze załapaniem się na wolną linię też niełatwo, nie mówiąc o tym, że potem osoba, do której cię przekierowują też niejednokrotnie nie odbiera, no bo i po co?

Czytaj dalej »

Zmieniło się cosik

   Ano zmieniło. W końcu wychodziłam sobie zajęcia w zerówce :). I tak od połowy zeszłego tygodnia na zajęcia chodzę do klasy 0A, która prowadzi I.. I. to starsza pani, która podejście do zajęć ma też trochę starsze i pewnie przydałby się im powiew nowości, no ale przynajmniej klasa jest o niebo spokojniejsza od klasy drugiej, w której byłam. A jak dzieciaki? No dzieciaki jak dzieciaki, rozgadane i pełne energii :). Jest kilkoro dzieci pochodzących z różnych krajów, jest i N., chłopiec, którego dziadkowie i mama są Polakami. Poznałam jego babcię i widzę, że się stara wpajać mu język polski, ale chyba mama już nie tak bardzo, stąd N. zna trochę polskich słów, ale jest ich niewiele.

   Niestety zmiana ta ma jeden minus, jako, że zajęcia w klasie przedszkolnej są tylko do 11.45, to muszę trochę więcej czasu spędzić w bibliotece niż dotychczas. I tak wymyślają mi tam kolejne, średnio ciekawe zadania, jak po raz 10ty sprawdzenie, czy książki znajdują się na swoim miejscu. A co panie z biblioteki robią w tym czasie? Są bardzo zajęte przeglądaniem gazet lub plotkami w pokoju nauczycielskim.

Czytaj dalej »

„Jeżdżę na kopiarce”

   Ostatnio podczas pracy w bibliotece, biblioteki nawet nie widziałam, a książki i owszem. Sztuk ich było 5, każda znacznej grubości i wszystkie 5 przeznaczone do skanowania. No, ale taki tu jest dziwny zwyczaj, że za nim coś się zeskanuje, no to najpierw się to kseruje (ponoć tak łatwiej, bo kopiarka skanuje już sobie sama, no tak, ale i tak myślę, że to podwójna robota i marnotrastwo papieru…). No więc stałam tak przez 2,5 godziny przy tym demonie marki Konica Minolta i kopiowałam, strona po stronce, książka po książce. Skanować jeszcze nawet nie zdążyłam ;). No cóż, wszystko przede mną :D. Chyba i tak lepsze to niż siedzenie i patrzenie w sufit. No, ale przyznam, że pod koniec drugiej godziny ciepło koparki, zapach tonera i widok książek napawał mnie o mdłości. Podziwiam studenckich kopiarzy ;). Ale i tak najzabawniejszy był plakat nad kopiarką, „mówiący” o tym, że kopiowanie książek jest niedozwolone ;),

   A co do sytuacji na froncie zwanym „domem”. No to nasz wikingowy tata się pochorował, niestety ale chyba natargałam tego wszystkiego ze szkoły i póki co to tylko nasz Wiking się przed tymi wirusami broni, no w końcu nie od parady nazywany jest Wikingiem ;).Tak więc leczymy mojego mężula, co by nam nie opadł na siłach, w końcu musi się rano zająć naszym maluszkiem.

Wiking też nam się trochę „popsuł”, coś go natchnęło na późne chodzenie spać i nie ma ochoty na spanie przed 23-24. I co tu poradzić…czekać aż zaśnie.

Była sobie dziura

źródło internet

źródło internet

Wypadek się zdarzył i w drodze powrotnej z zakupów złapaliśmy gumę, na trasie Fakta-> dom. Najpierw myśleliśmy, że po prostu zeszło powietrze, ale po napompowaniu koła, na drugi dzień znów mieliśmy flaka. Mowa oczywiście o kole wikingowego super pojazdu. Od razu szukałam stron, gdzie można owe koło zamówić, a jako że pojazd jest polskiej marki Tako, którą bardzo sobie chwalę, na nowe koło trzeba trochę poczekać.
Na szczęście mamy nasz dodatkowy wózek używany głównie podczas podróży autobusem.
No i na szczęście mamy wikingowego tate vel Macgyver’a, który za nim zdąrzyłam nowe koło zamówić, on już stare załatał, przy pomocy zestawu do naprawy kół rowerowych :D. A, no i odkryliśmy sprawcę dziury, kamyczek wielkości jakiś 3mm, z bardzo ostrym czubkiem, taka o igiełka.

Czytaj dalej »

Plusk, plusk

   Wiking wpadł ostatnimi czasy na ciekawy pomysł, ciekawy w jego mniemaniu oczywiście. Jaki to pomysł? A no dreptanie po wodzie, ha, i to nie takie zwykłe dreptanie i nie po takiej zwykłej wodzie! Dreptanie w pełnym ubraniu, skarpetki, spodnie (na szczęście papcie zawsze zdąży zgubić za nim dotrze do zbiornika z wodą). No więc wszystko jest zawsze przemoczone, na co Wiking uwagi nie zwraca, tylko dalej „ugniata kapustę” (tak to właśnie wygląda, jakby dreptał po kapuście do kiszenia). Oczywiście gdy zmierza w wiadomym celu i kierunku staramy się go przywołać do porządku, żeby tego nie robił, ale jakoś dziwnym trafem, w tym czasie wikingowy słuch nie funkcjonuje, dziwne. Oczywiście nie napisałam dalej co to za woda, więc już wyjaśniam. Woda ta znajduje się w wodopoju zwierza z Alaski, potocznie zwanego miską z wodą.

watermarked-IMGP3930

Czytaj dalej »

Hand made by wikingowa babcia

   Wikingowa babcia (a moja mamuś) jest osobą o wszelakim spektrum uzdolnień, ha no w końcu po kimś to odziedziczyłam ;). No dobra, ja takich cudeniek jak moja mama wydziergać, „wydrucić” nie potrafię. Kiedyś moja mama w swoje dzieła wyposażała moją garderobę, a teraz przyszła pora na garderobę Wikinga. Choć nie tylko garderoba ozdobiona jest dziełami wikingowej babci. Babcia ozdabia również wikingowe otoczenie. Jedno jest pewne, taka babcie to skarb! A pamiątek jakie nam stworzyła nie zastąpi nic kupnego, no bo, czy może być coś lepszego niż podarunek stworzony z myślą o tobie i zrobiony z sercem? A co mamy w kolekcji rzeczy hand made by wikingowa babcia? Po pierwsze czapki, ha ilość taką, że można je dopasować do każdego stroju. Poza tym obrazki i Reksia :). A w sumie co tu dużo gadać, lepiej pokazać :).

Pierwsza czapka, ulubiona poprzedniej zimy :)

Pierwsza czapka, ulubiona poprzedniej zimy :)

 

Czytaj dalej »