Monthly Archives: Lipiec 2013

Suuusza

IMGP9195Wiem, wiem, miałam na pogodę nie narzekać, no i staram się jak mogę, ale ostatnio mam wrażenie, że przechodząc z pokoju do pokoju trzeba mieć przy sobie maczetę, o powietrze jest tak gęste, że można by je ciąć ;). Ogłoszono ostatnio zakaz palenia ognisk w miejscach publicznych (czyt. nie w prywatnych ogródkach), bo mamy bardzo wysoki stopień zagrożenia pożarem. No, ale co się dziwić, trawa w naszym ogródku już trawy nie przypomina, bo wygląda raczej jak siano. Oczywiście nie chcę, żeby lato się skończyło, ale odrobina deszczu by się przydała (wczoraj w nocy miało padać, ale skończyło się na kilku minutach). Najgorsze są noce, bo śpi w takiej duchocie się okropnie, no a za to w dzień człowiek nie ma siły na zbyt wiele. Z resztą widzę, że i Wikinga te temperatury męczą, bo on szaleje jak zwykle, a potem dyszy jak stara lokomotywa (z resztą tak samo jak Tasja ;) ). Czytaj dalej »

Spacerkiem


watermarked-IMGP8838Gorąco, ach jest gorąco, ale ja w dalszym ciągu nie narzekam, tylko staram się cieszyć z obecności lata i na prawdę mam nadzieję, że pozostanie z nami jak najdłużej. Dlaczego? Bo w lecie kocham wszystko, nawet jego zapach. No kurczę, lato pachnie zupełnie inaczej, tym bardziej gdy od morza powiewa delikatna bryza. Ja już mam tak z zapachami, że od razu przynoszą mi wspomnienia i gdy tak czuję zapach lata od razu wspominają mi się wakacje, gdy byłam dzieckiem, jak to byliśmy w Czechach nad jeziorkiem, jak zajadaliśmy posiłki na dworze, proste obiady przyrządzone na kuchence gazowej, ach nawet gulasz angielski smakował jak wykwintne danie.

Dobra, wracamy do teraźniejszości. Ostatnio staramy się chodzić na większe spacerki, ale raczej popołudniami, bo niestety w południe jest za gorąco. I tak kilka dni temu, gdy się już ochłodziło poszliśmy na spacerek przed spaniem (jak się okazało dla Wikinga był to również spacer ze spaniem ;) ). Na szczęście nie przeszalał później całej nocy.  Czytaj dalej »

Żar tropików

Poranny relaks

Poranny relaks

Takiego lata to już dawno w Danii nie mieliśmy, jest na prawdę wspaniale. Czasem z człowieka leje się jak z wiadra, no ale nie narzekam, bo lato lubię i to bardzo, a zimie mówię stanowcze nie. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. No i poszczęściło mi się, bo dostał mi się miesiąc wakacji :D, dziś w końcu dostałam list z JC z wyznaczonym terminem spotkania na 5 sierpnia. Zwykła formalność, sprawdzenie cv, rozmowa, bla bla bla, no ale może w końcu wyjaśni się, co z przedłużeniem pracy w szkole.

No, ale i za inne formalności musieliśmy się w końcu zabrać. Już od dawna straszono nas tym, że musimy już małego zapisać do przedszkola, bo nie będzie miejsc. Zabieraliśmy się z to baaardzo powoli, no ale w końcu wzięliśmy się do roboty. Rejestracja do przedszkola ma miejsce drogą internetową, o tyle dobrze. No, ale mieliśmy z nią trochę problemów.  Czytaj dalej »

Starówka vs. Jeep 1:0

3Wizyta moich ukochanych rodziców niestety dobiega już końca. Ech… Nawet człowiek nie wie, kiedy ten czas zleciał. Było zdecydowanie intensywnie, na co całe  szczęście pozwoliła nam pogoda.

Wczoraj wybraliśmy się już na ostatnią wycieczkę. Tym razem wycieczka była podwójna, bo odwiedzić mieliśmy dwa miejsca: Ree Park Safari w Ebeltoft i Den gammle by (Stare miasto) w Aarhus. Do obu miejsc znów mieliśmy darmowy wstęp dzięki karcie. Czytaj dalej »

Czasem słońce, czasem wiatr

watermarked-IMGP8519 (Kopiowanie)Lato w tym roku na prawdę nam dopisuje (chociaż problem w tym, że już mówią, że za tydzień ma być po lecie). Ja z pogody tym bardziej się cieszę, bo po pierwsze mamy gości, którzy przyjechali tu na wakacje, a nie żeby obserwować krople deszczu przez okna, a po drugie póki co udało mi się mieć wakacje. Na razie dowiedziałam się, że na aktivering póki co wysłana nie zostaję, czekam na decyzję odnośnie przedłużenia kontraktu w szkole, a decyzję o zasiłku dostałam już parę dni po złożeniu dokumentów. Tak więc niech żyją wakacje! :)

Czytaj dalej »

Wiejsko i po duńsku

watermarked-IMGP8384Wczoraj wikingowy dziadek stwierdził, że jeszcze brak mu wrażeń, i że nogi go jeszcze za mało bolą (po dzień wcześniej całodniowych zakupach w m.in.Ikei) i wymyślił wyjazd do Hjerl Hede. Tak więc na życzenie wikingowego dziadka nastąpiła wielka akcja pakowania manatków.

I tak za ponad godzinę byliśmy już na miejscu. Słońce dobrze grzało, jedynie wiatr troszkę na nas dmuchał.

A co to właściwie jest za miejsce? A no nic innego jak skansen, pokazujący życie dawnej wsi duńskiej. Czytaj dalej »