Archiwum Bloga

Przyszła jesień

IMGP0302Coś ostatnio nie miałam weny do pisania. Dopada mnie jakieś zmęczenie i w tygodniu ledwie na oczy patrzę, dodatkowo dobija mnie katar, raz zwykły, raz alergiczny i chyba już nie pamiętam jak to można oddychać pełną piersią przez nos. No i moje chłopaki też się pochorowały. Najpierw mężula rozłożyło (chory mężczyzna…o matko), potem nagle Wikinga złapała gorączka. Na szczęście Wikinga choroby się nie imają, w tej kwestii mamy ogromne szczęście, tym bardziej, że zdrowie u dziecka jest najważniejsze.

No, ale coś jednak Wikinga dopadła. Zaczęło mu ropieć oko, po dwóch dniach, gdy obudził się rano i nie mógł otworzyć lewego oka, stwierdziliśmy, że pora się wybrać do lekarza. Zadzwoniłam do szkoły mówiąc co i jak, na szczęście nie było problemu (problem był za to nazajutrz, gdy się okazało, że nie przekazano informacji nauczycielce, z którą pracuję, ech). Z wizytą u lekarza też nie było problemu, co prawda nie naszego, ale zgodziliśmy się, na kogokolwek, kto był wolny.  Czytaj dalej »

Szlag trafia w rytmie TV2

11W sobotę wybraliśmy się oczywiście na część drugą Open Air. Pogoda jak na zamówienie, ba chyba nawet aż za bardzo na zmówienie ;). Słońce grzało jak szalone. Na koncert numer 1 dotarliśmy nieco spóźnieni, ale jak to mój mężul powiada „na początku nigdy nie grają najlepszych kawałków”, a występował Outlandish. Kurczę no, spodobało mi się, co prawda oka nie było na czym zawiesić, bo panowie byli nie do końca w moim guście (chude to jakieś, niedożywione), no a poza tym, na mężulu oko me wisi niezmiennie ;), no ale nie o to przecież chodziło, by się gapić z wywalonym jęzorem. Mieli świetny kontakt z publicznością i zarówno ich piosenki, jak i covery, były świetnie zaśpiewane. No świetni byli.  Czytaj dalej »

Misz masz

IMGP9294Z ciężkimi powiekami zabieram się za pisanie posta. A no tak, praca mnie męczy ;). No jakoś muszę znów zatrybić, bo póki co wracam do domu na rzęsach. A co tam słychać w szkole? Ano zmiany. Zmieniono sposób prowadzenia zajęć w zerówkach i jakoś do mnie ta metoda nie trafia. Dzieciaki zamiast na klasy podzielono na jabłka i gruszki, no i raz mają zajęcia z nami, raz z drugą nauczycielką, a czasami mamy sałatkę owocową i wtedy są wszystkie razem. No, ale to nie jedyny podział, bo jest jeszcze podział na „garderoby” (czyli przy której klasie są kurtki) i w tych grupach dzień się zaczyna i kończy. Wszystko byłoby ok, gdyby te kurtkowe podziały były takie same jak owocowe, ale niestety. I tak wiecznie się te dzieciaki tasują, łażą w jedną i drugą, wszystko to zajmuje sporo czasu, bo oczywiście połowa trafia nie do tej klasy, do której trafić ma. No jakoś mi to średnio pasuje, ale co tam, zanim się wszystko poukłada, to już mnie tam nie będzie… Czytaj dalej »

Suuusza

IMGP9195Wiem, wiem, miałam na pogodę nie narzekać, no i staram się jak mogę, ale ostatnio mam wrażenie, że przechodząc z pokoju do pokoju trzeba mieć przy sobie maczetę, o powietrze jest tak gęste, że można by je ciąć ;). Ogłoszono ostatnio zakaz palenia ognisk w miejscach publicznych (czyt. nie w prywatnych ogródkach), bo mamy bardzo wysoki stopień zagrożenia pożarem. No, ale co się dziwić, trawa w naszym ogródku już trawy nie przypomina, bo wygląda raczej jak siano. Oczywiście nie chcę, żeby lato się skończyło, ale odrobina deszczu by się przydała (wczoraj w nocy miało padać, ale skończyło się na kilku minutach). Najgorsze są noce, bo śpi w takiej duchocie się okropnie, no a za to w dzień człowiek nie ma siły na zbyt wiele. Z resztą widzę, że i Wikinga te temperatury męczą, bo on szaleje jak zwykle, a potem dyszy jak stara lokomotywa (z resztą tak samo jak Tasja ;) ). Czytaj dalej »

Spacerkiem


watermarked-IMGP8838Gorąco, ach jest gorąco, ale ja w dalszym ciągu nie narzekam, tylko staram się cieszyć z obecności lata i na prawdę mam nadzieję, że pozostanie z nami jak najdłużej. Dlaczego? Bo w lecie kocham wszystko, nawet jego zapach. No kurczę, lato pachnie zupełnie inaczej, tym bardziej gdy od morza powiewa delikatna bryza. Ja już mam tak z zapachami, że od razu przynoszą mi wspomnienia i gdy tak czuję zapach lata od razu wspominają mi się wakacje, gdy byłam dzieckiem, jak to byliśmy w Czechach nad jeziorkiem, jak zajadaliśmy posiłki na dworze, proste obiady przyrządzone na kuchence gazowej, ach nawet gulasz angielski smakował jak wykwintne danie.

Dobra, wracamy do teraźniejszości. Ostatnio staramy się chodzić na większe spacerki, ale raczej popołudniami, bo niestety w południe jest za gorąco. I tak kilka dni temu, gdy się już ochłodziło poszliśmy na spacerek przed spaniem (jak się okazało dla Wikinga był to również spacer ze spaniem ;) ). Na szczęście nie przeszalał później całej nocy.  Czytaj dalej »

Żar tropików

Poranny relaks

Poranny relaks

Takiego lata to już dawno w Danii nie mieliśmy, jest na prawdę wspaniale. Czasem z człowieka leje się jak z wiadra, no ale nie narzekam, bo lato lubię i to bardzo, a zimie mówię stanowcze nie. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. No i poszczęściło mi się, bo dostał mi się miesiąc wakacji :D, dziś w końcu dostałam list z JC z wyznaczonym terminem spotkania na 5 sierpnia. Zwykła formalność, sprawdzenie cv, rozmowa, bla bla bla, no ale może w końcu wyjaśni się, co z przedłużeniem pracy w szkole.

No, ale i za inne formalności musieliśmy się w końcu zabrać. Już od dawna straszono nas tym, że musimy już małego zapisać do przedszkola, bo nie będzie miejsc. Zabieraliśmy się z to baaardzo powoli, no ale w końcu wzięliśmy się do roboty. Rejestracja do przedszkola ma miejsce drogą internetową, o tyle dobrze. No, ale mieliśmy z nią trochę problemów.  Czytaj dalej »