Coś ostatnio nie miałam weny do pisania. Dopada mnie jakieś zmęczenie i w tygodniu ledwie na oczy patrzę, dodatkowo dobija mnie katar, raz zwykły, raz alergiczny i chyba już nie pamiętam jak to można oddychać pełną piersią przez nos. No i moje chłopaki też się pochorowały. Najpierw mężula rozłożyło (chory mężczyzna…o matko), potem nagle Wikinga złapała gorączka. Na szczęście Wikinga choroby się nie imają, w tej kwestii mamy ogromne szczęście, tym bardziej, że zdrowie u dziecka jest najważniejsze.
No, ale coś jednak Wikinga dopadła. Zaczęło mu ropieć oko, po dwóch dniach, gdy obudził się rano i nie mógł otworzyć lewego oka, stwierdziliśmy, że pora się wybrać do lekarza. Zadzwoniłam do szkoły mówiąc co i jak, na szczęście nie było problemu (problem był za to nazajutrz, gdy się okazało, że nie przekazano informacji nauczycielce, z którą pracuję, ech). Z wizytą u lekarza też nie było problemu, co prawda nie naszego, ale zgodziliśmy się, na kogokolwek, kto był wolny.
Lekarz spojrzał i stwierdził „no widzę, widzę, coś jest nie tak”, najciekawsze jest to, że spoglądał nie na to oko co trzeba ;). Później spojrzał już przez okulary powiększające. Na szczęście w oku nic nie było, stwierdził zapalenie oka i przepisał krople. Teraz gimnastykujemy się z zakraplaniem, no ale jest już lepiej.
W piątek za to wybraliśmy się do sklepu w celu kupienia nowego pojazdu dla naszego łobuza. Uwielbia moje stare Audi, które dostałam od Dominiki i Piotrka, gdy jeszcze miałam nadzieję, że w końcu zostanę wyposażona w prawo jazdy ;). No i autko to przeszło już swoje, chyba ktoś na nie kiedyś nadepnął, bo jakoś drzwi się nie domykają. No i tak stwierdziliśmy, że Audi musi sobie od czasu do czasu wypocząć i w ten sposób Wiking wybrał sobie Nissana.
Po drodze do domu przechodziliśmy koło działek. I ku mojej radości, na jednej z opuszczonych działek rosły krzaczki jeżyn, całe w owocach. Nie musiałam za długo się zastanawiać i wskoczyłam w krzaki. Nazrywałam pełen woreczek, po drodze napotykając trochę porzeczek. Nie udało się bez ran, jeżyny ostro walczyły drapiąc mnie po rękach ;). Jak ja uwielbiam takie odkrycia, na pewno jeszcze tam wrócę!
Dzisiaj miałam zabrać Wikinga do szkoły, bo miały tam być zajęcia gimnastyczne dla dzieci, ale niestety pogoda nie dopisała… Jesień zbliża się coraz większymi krokami. Tak właściwie to w Danii mamy dziś pierwszy dzień jesieni. No i widać to już po drzewach i pogodzie.
Pora czekać na wiosnę i lato ;).
P.S. Jakby ktoś był zainteresowany to założyłam stronę wikingowo.com na FB, tak, żeby zobaczyć, czy ktokolwiek do nas zagląda ;).
No teraz czekam na kolejny wpis, w ktorym pochwalisz sie nowym zakupem…i czekam na pierwsze male dziela.
PS. Zestaw przydatny dla krawcowej za 30dk w netto polecam..sama zreszta jutro zmierzam nabyc :-D
Na poczatek kawalki materialow w Jysku moznm kupic..bawelniane kawalki 1×1.50m lub 1×1.40 mozna kupic juz za 10 dk…do zabawy i pierwszych arcydzielek wystarczy :-D
Na razie na nią zerkam, w końcu odważę się zbliżyć ;). Muszę kiedyś do Jyska podjechać, daleko nie ma, więc dam radę ;)
No teraz czekam na kolejny wpis, w ktorym pochwalisz sie nowym zakupem…i czekam na pierwsze male dziela.
PS. Zestaw przydatny dla krawcowej za 30dk w netto polecam..sama zreszta jutro zmierzam nabyc :-D
Na poczatek kawalki materialow w Jysku mozna kupic..bawelniane kawalki 1×1.50m lub 1×1.40 mozna kupic juz za 10 dk…do zabawy i pierwszych arcydzielek wystarczy :-D
Oj..chyba musisz mi tu jeden wpis usunac bo sie zdublowal :-D
no moja maszynka stoi wysoko..oj wysoko.. sama nie sięgnę.. a jest mega ciężki mój stary SINGER :) pościel dla maluszka muszę uszyć..no i obrus obszyć :)..ale coś nie mogę się zebrać…