Dzień nauczyciela

   W piątek, czyli 5 października był dzień nauczyciela. Plan był taki: część dzieci stała na parkingu z flagami, witając każdego nauczyciela, dwójka dzieci trzymała sztandar. Po dzwonku, pod pokojem nauczycielskim stała grupka uczniów z kartkami, na których było imię nauczyciela,z którym mają zajęcia (na wzór odbierania kogoś z lotniska). Zabierali nauczyciela do klasy, nosząc jego torbę, a w klasie reszta dzieci wiwatowała , stojąc z flagami i krzycząc hurra, hurra hurra. Na tablicy kilkoro dzieci wypisało podziękowania. Jeden z uczniów przyniósł dla K. czekoladę (nie było kwiatów i prezentów jak w PL).

   Dzień był luźny, więcej zabawy niż nauki, K. podarował dzieciakom flødboller. Później dyrektor ogłosił przez megafon, że umieszczono skrzynkę na życzenia dla nauczycieli. Dzieciaki wybiegły na korytarz i poszukiwały porozwieszanych kartek, przy których wypisany był szkolny żart i umieszczone były kartki dla nauczycieli, później uczniowie wypisywali je i wrzucali do skrzynki. Tak to mniej więcej wyglądało. Domyślam się, że nauczyciele dostali jakiś specjalny poczęstunek.

Czytaj dalej »

Kryzys roczniaka

   Sama nie wiem czy kryzys taki istnieje, ale jeśli nie, to Wiking właśnie stał się jego twórcą. Szał dopadł nasze kochane dziecię ostatnimi dniami, za dnia marudzi, a w nocy dla odmiany marudzi jeszcze więcej. Najgorzej jest, gdy pan Wiking nie dostaje tego czego chce, oj wtedy to dźwięk wozu strażackiego to nic w porównaniu do jęku zawodu Wikinga. Mam nadzieję, że szybko mu to przejdzie, bo ręce czasem opadają.

   No a poza tym udaliśmy się z Wikingiem w czwartek na szczepienie, objawów poza lekko podwyższoną temperaturą na szczęście nie było.

   Ciekawe jest jak każda wizyta u lekarza jest rożna, Wiking rośnie, więc i jego zainteresowanie wszystkim wokół również wzrasta. Z chęcią pobawiłby się lekarskim stetoskopem. Na szczęście jak do tej pory wizyty u lekarza ograniczają się tylko do wizyt „szczepionkowych”.  Lekarz zmierzył Wikinga i stwierdził, że kawał chłopa z niego,  bo mierzy on 85cm, a waży 12kg (co prawda ważony był w pełnym ubraniu i z pieluchą, no ale mniej więcej wszystko się zgadza). Rośnie nam chłopisko :D

żródło internet

żródło internet

No to sobie tu troszkę „posiedzę”

   Szkoła, szkoła. Przygoda z duńską szkołą pozostanie ze mną jednak na trochę dłużej. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam propozycję kontraktu na zasadzie løntilskud, czyli od 8.10 płacić mi będzie szkoła, wynagrodzenie w wysokości kontanthjælp + 8%. Nie jest to normalna umowa o pracę, bo np. za dni wolne typu ferie, szkoła mi nie będzie płacić, więc żeby nie zostać w tym czasie bez pieniędzy, będę musiała zgłaszać się do JC po kontanthjælp, na ten czas. Poza tym cały czas mogę szukać pracy i bez żadnego problemu będę mogła ją podjąć „zrywając” umowę. Czy jestem z tego zadowolona? Jak najbardziej, bo przynajmniej w dalszym czasie zdobywam doświadczenie, nie „wiszę” na łasce JC, a co za tym idzie nie wyślą mnie na jakiś bzdurny aktivering. Ach, no i zapomniałam dodać, że przy løntilskud, pracę wykonuje się 31 godzin tygodniowo.

   A odnośnie spostrzeżeń „praktycznych”: dzieci, czy pada deszcz, czy nie, na przerwach przebywają na dworze, a przynajmniej te z młodszych klas. I jak wiadomo w Danii sporo ludzi jeździ na rowerach, również dzieci, każde jest wyposażone w kask, który dostają z Kommuny. Poza tym teraz wiem, że nie wszystkie klasy są tak hałaśliwe i nie wszyscy nauczyciele pozwalają sobie na harmider, a już myślałam, że jest to normalne. A wiem to stąd, że nauczyciele przychodzący na zastępstwo, są zaskoczeni zachowaniem tej klasy i wprowadzają pewną dyscyplinę, oczywiście wszystko powraca do „normy”, gdy wraca nauczyciel „właściwy”. No cóż, ja bym chyba nie wytrzymała ucząc w takim hałasie, gdzie wyciągnięcie książki jest głośnie i trwa 10 minut.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz mnie spotkała, a nauczyciel C. wrzasnął na dziecko, używając „pięknej łaciny”. No cóż, tak to jest jak ktoś pracuje, bo musi, a za dziećmi najwidoczniej nie przepada.

Czytaj dalej »

A było to jakby wczoraj

Kto by pomyślał, że ten rok zleci w tak błyskawicznym tempie. Rok wspaniały, zaskakujący, pełen „tych” momentów. A było to jakby wczoraj. Poznaliśmy największy cud świata, największe szczęście, jakiego może doświadczyć człowiek, poznaliśmy Wikinga. W ciągu paru chwil zawładnął naszym światem i władać nim nie przestaje. Każdy miesiąc jest kolejną przygodą w nieznane. Oczywiście nie zawsze jest cukierkowo, czasem pokazuje się zmęczenie, czasem są łzy, ale co z tego, gdy jeden wikingowy uśmiech zmienia każdy smutek w radość.
Podsumować to wszystko można jednym zdaniem:
„Posiadanie małego Wikinga jak najbardziej polecam” :-D

Sto lat kochany synku!
watermarked-IMGP4599

Goście, goście :)

   Dotarli do nas bardzo ważni goście, a może i goście najważniejsi :)…wikingowi dziadkowie z Polski. Wiking nie ukrywał zaskoczenia, gdy jego dziadkowie widziani zazwyczaj przez skype’a, „wyskoczyli” nagle z komputera ;). Ale nie zmienia to faktu, że bardzo się ucieszył. Wraz z dziadkami „przyjechało” sporo prezentów od rodziny z Polski. Było coś od cioci Ady i wujka Darka, od cioci Dominiki i wujka Piotrka, od dziadków (za wszystkie prezenty Wiking bardzo dziękuje), no i oczywiście jakieś drobne zakupy poczynione przez mamę na allegro ;). Prezenty zaakceptowane i „rozbawione”. A przy pomocy „laptopa” z FP Wiking zaczął mówić „czy” („trzy”).
watermarked-IMGP4421

Czytaj dalej »

Zmiany są, ale czy na lepsze?

   No więc mimo bardzo pozytywnego nastawienia i nadziei na lepsze, okazało się, że jednak nie trafiłam do „zerówki”, tylko do klasy 2 i biblioteki. Co prawda w bibliotece jeszcze nie praktykowałam, bo albo nikogo tam nie było, albo musiałam się zwolnić i udać w podróż do JobCenter (ale o tym później). W 2 klasie niestety mam do „roboty” mniej niż w poprzednich klasach, bo moje zadanie polega głównie na obserwacji zajęć. Jakie spostrzeżenia? Jest jedna znacząca różnica między tutejszą a polską szkołę, mianowicie tutaj już w pierwszych klasach zajęcia podzielone są na przedmioty i każdego przedmiotu naucza inny nauczyciel. Przedmioty jakie są w 2 klasie to: duński, matematyka, plastyka, muzyka, gimnastyka, lekcja „klasowa” (u nas wychowawcza), chrześcijaństwo i natura. Jeszcze jakieś różnice? No np. takie, że każda klasa wyposażona jest w komputer, projektor, ekran dotykowy i lodówkę :D.

żródło internet

żródło internet

 
Czytaj dalej »