Dotarli do nas bardzo ważni goście, a może i goście najważniejsi :)…wikingowi dziadkowie z Polski. Wiking nie ukrywał zaskoczenia, gdy jego dziadkowie widziani zazwyczaj przez skype’a, „wyskoczyli” nagle z komputera ;). Ale nie zmienia to faktu, że bardzo się ucieszył. Wraz z dziadkami „przyjechało” sporo prezentów od rodziny z Polski. Było coś od cioci Ady i wujka Darka, od cioci Dominiki i wujka Piotrka, od dziadków (za wszystkie prezenty Wiking bardzo dziękuje), no i oczywiście jakieś drobne zakupy poczynione przez mamę na allegro ;). Prezenty zaakceptowane i „rozbawione”. A przy pomocy „laptopa” z FP Wiking zaczął mówić „czy” („trzy”).
Zaliczyliśmy dziś z dziadkami małą wycieczkę nad Morze Północne, gdzie Wiking po raz pierwszy pospacerował po plaży. Całe szczęście, że po wielu dniach deszczu pojawiło się w końcu słońce, może nie jest najcieplej, ale pospacerować już można. W tej chwili Wiking spaceruje z dziadkami, już bez mamy, bo dzisiaj katarzysko powala mnie straszliwie. A jutro powrót do szkoły, zobaczymy, co tam nowego zobaczę. Ach, z kolejnych praktykowych spostrzeżeń i ciekawostek: tutaj w szkole lista uczniów również ułożona jest alfabetycznie, ale pod względem imion a nie nazwisk.
A już za 6 dni wikingowy roczek…