Sama nie wiem czy kryzys taki istnieje, ale jeśli nie, to Wiking właśnie stał się jego twórcą. Szał dopadł nasze kochane dziecię ostatnimi dniami, za dnia marudzi, a w nocy dla odmiany marudzi jeszcze więcej. Najgorzej jest, gdy pan Wiking nie dostaje tego czego chce, oj wtedy to dźwięk wozu strażackiego to nic w porównaniu do jęku zawodu Wikinga. Mam nadzieję, że szybko mu to przejdzie, bo ręce czasem opadają.
No a poza tym udaliśmy się z Wikingiem w czwartek na szczepienie, objawów poza lekko podwyższoną temperaturą na szczęście nie było.
Ciekawe jest jak każda wizyta u lekarza jest rożna, Wiking rośnie, więc i jego zainteresowanie wszystkim wokół również wzrasta. Z chęcią pobawiłby się lekarskim stetoskopem. Na szczęście jak do tej pory wizyty u lekarza ograniczają się tylko do wizyt „szczepionkowych”. Lekarz zmierzył Wikinga i stwierdził, że kawał chłopa z niego, bo mierzy on 85cm, a waży 12kg (co prawda ważony był w pełnym ubraniu i z pieluchą, no ale mniej więcej wszystko się zgadza). Rośnie nam chłopisko :D