Jako, że planu dnia jako takiego nie było, a słońce dawało o sobie znać, to wybraliśmy się na oddaloną o 20 parę kilometrów plażę. Co prawda pogoda nas nie rozpieszczała do tego stopnia, żeby rzucić się w fale (wikingowy dziadek sprawdził temperaturę wody i podsumował ją jako „wolę jednak plaże w ciepłych krajach ;) ), ale poleżeć na piasku było można (przydał się „namiocik” ochraniający przed wiatrem ;) ), swoją drogę teraz widzę, że słoneczko nas troszku łapnęło. Czytaj dalej »
Archiwum Bloga
Jest słońce, jest plaża
Gdzie biegają lwy
Ach słoneczko u nas zagościło i grzeje równo :). No dobra, nie mamy temperatur jak w Polsce, ale jest już powyżej 20 stopni, a to na tutejsze warunki jest super. No i najważniejsze jest to, że nie ma deszczu. Latem wodę preferuje w morzu lub w basenie ;). Niestety woda w morzu jest zimna, no ale cóż nie można mieć wszystkiego, trzeba jeszcze sprawdzić, jak tam woda we fiordzie.
Tak więc nie próżnujemy i jeździmy sobie trochę, a wieczorami zajadamy jedzonko z grilla. Co tu dużo mówić, żyć nie umierać ;). Czytaj dalej »
Jak to wiedźma spłonęła…
Tytuł może sugerować, że mowa będzie o wiedźmie/pielęgniarce, ale nie tym razem. Tym razem będzie o wiedźmie najprawdziwszej (która swoim charakterem i tak wiedźmie pielęgniarce nie dorównuje ;) ).
Wczoraj obchodziliśmy święto zwane tzw. Sankt Hans (Noc Świętojańska). Dzień ten ludzie świętują dobrym jedzeniem, często alkoholem, spotykają się z przyjaciółmi. I my na takie świętowanie zostaliśmy zaproszeni do naszych znajomych, mieszkających po sąsiedzku. Czytaj dalej »
Koniec z blokadą
Od poniedziałku powrót do pracy przez duże „P”. Szczerze mówiąc w tej chwili cieszę się z tego i to bardzo. Zdecydowanie całodniowa praca przed komputerem to nie dla mnie, nadgarstek wysiada, oczy bolą, cztery litery też, z resztą boli wszystko. Gdybym jeszcze robiła rzeczy ważne, no ale takie robienie czegokolwiek, byleby robić, oj nie nie, już nie chcę.
Tak więc w czwartek przed południem rząd postanowił się wtrącić w konflikt pomiędzy nauczycielami a KL. Wtrącił się i dzieciaki od poniedziałku wracają do szkoły. Cały ten konflikt jak zwykle zrobił więcej szkody niż pożytku, bo po pierwsze ostatnie klasy miały podejść do egzaminu już w następny czwartek, no ale został on przesunięty na 13 maja, no tak, w końcu sporo zajęć stracili. No, ale KL oczywiście cały czas błyska cyframi, ile to milionów dzięki konfliktowi zaoszczędzono. Ja jednak dziękuję za taką oszczędność. Kommuny oszczędziły a nauczyciele mają do oddania pieniądze. A i cały ten cały ich protest na nic się zdał, bo i tak z tego co do tej pory wyczytałam, rząd skłonił się do pomysłów KL, został przesunięty jedynie termin wprowadzenia w życie na sierpień 2014. Tak więc nie wiem jak wszystko będzie wyglądało od poniedziałku, bo mogę się tylko domyślać, że nauczyciele zadowoleni nie są. Czytaj dalej »
Od czego by tu…
Przerwa w pisaniu bloga nawet tylko dwutygodniowa, zwłaszcza taka, która nie jest spowodowana brakiem tematów, powoduje to, że człowiek nie wiem od czego zacząć ponowne pisanie. No więc chyba dzisiaj napiszę tylko tak ogólnie, a później może o tym co najważniejsze.
No więc byłam z Wikingiem w Polsce. Jak zwykle czas zleciał nam tam w mgnieniu oka, ech szkoda :(. Jak zwykle również przy tak krótkiej wizycie nie z każdym zdążyłam się spotkać, no ale przynajmniej spędziłam dużo czasu z rodziną i spotkałam się z kilkoma z moich przyjaciół. No i już za nimi tęsknie, no ale cóż, takie życie na obczyźnie. Czytaj dalej »
Kic, kic, kic
Jakiś czas temu zdecydowałam się wziąć udział w Mamowej wymiance blogowej, zorganizowanej przez Agnieszkę :). Zdecydowałam się z dwóch powodów, po pierwsze to świetna zabawa, kto nie kocha niespodzianek?, a po drugie w ten sposób można poznać wiele wspaniałych blogów oraz mamusiek je prowadzących :). Czytaj dalej »