Monthly Archives: Lipiec 2013

Turyści pełną gębą

watermarked-IMGP8288 (Kopiowanie)Wczoraj była plaża i lenistwo, więc dzisiaj trzeba było się poruszać ;). I tak wybraliśmy się do Jesperhus, gdzie również mamy wstęp dzięki karnetowi (czyli bilet na rok już dawno się zwrócił :D). Na początku myślałam, że miejsce to jest podzielone na park kwiatowy i park rozrywki i że darmowe wejście mamy do tej części z kwiatami. Jak się jednak okazało, jest to jedno miejsce.

Ale dojechać tam nie jest tak łatwo. Znaki umieszczone przy drodze są bardzo słabo widoczne, czasem wręcz ukryte, no i na znakach raz napisane jest „Jesperhus”, a innym razem „Blomsterparken” (park kwiatowy), więc jeśli nie zwraca się na to uwagi, to łatwo można ominąć zakręt. Ale koniec końców udało nam się dojechać :). Czytaj dalej »

Jest słońce, jest plaża

watermarked-IMGP8199Jako, że planu dnia jako takiego nie było, a słońce dawało o sobie znać, to wybraliśmy się na oddaloną o 20 parę kilometrów plażę. Co prawda pogoda nas nie rozpieszczała do tego stopnia, żeby rzucić się w fale (wikingowy dziadek sprawdził temperaturę wody i podsumował ją jako „wolę jednak plaże w ciepłych krajach ;) ), ale poleżeć na piasku było można (przydał się „namiocik” ochraniający przed wiatrem ;) ), swoją drogę teraz widzę, że słoneczko nas troszku łapnęło.  Czytaj dalej »

Gdzie biegają lwy

watermarked-IMGP8148 (Kopiowanie)Ach słoneczko u nas zagościło i grzeje równo :). No dobra, nie mamy temperatur jak w Polsce, ale jest już powyżej 20 stopni, a to na tutejsze warunki jest super. No i najważniejsze jest to, że nie ma deszczu. Latem wodę preferuje w morzu lub w basenie ;). Niestety woda w morzu jest zimna, no ale cóż nie można mieć wszystkiego, trzeba jeszcze sprawdzić, jak tam woda we fiordzie.

Tak więc nie próżnujemy i jeździmy sobie trochę, a wieczorami zajadamy jedzonko z grilla. Co tu dużo mówić, żyć nie umierać ;). Czytaj dalej »

Goście w dom

watermarked-IMGP8019Zapowiadani już wcześniej goście przyjechali w niedzielę :D. Chyba nie trzeba nikomu mówić, że z tej wizyty baaardzo się cieszę. W Danii przywitało ich słońce, więc już po obiedzie postanowiliśmy się wybrać na plac zabaw. Miałam nadzieję, że Wiking skorzysta ze wszystkiego co tam się znajduje, ale on po zobaczeniu jak chłopiec wrzuca kamyczki na zjeżdżalnie, nie był już zainteresowany niczym innym, jak robieniem tego samego. Później wikingowej babci udało się go nakłonić do zabawy kamyczkami używając foremek i zaciągnęła go na huśtawkę :). Później się troszkę zachmurzyło, a Wiking się znudził, więc wróciliśmy do domu. Czytaj dalej »