Turyści pełną gębą

watermarked-IMGP8288 (Kopiowanie)Wczoraj była plaża i lenistwo, więc dzisiaj trzeba było się poruszać ;). I tak wybraliśmy się do Jesperhus, gdzie również mamy wstęp dzięki karnetowi (czyli bilet na rok już dawno się zwrócił :D). Na początku myślałam, że miejsce to jest podzielone na park kwiatowy i park rozrywki i że darmowe wejście mamy do tej części z kwiatami. Jak się jednak okazało, jest to jedno miejsce.

Ale dojechać tam nie jest tak łatwo. Znaki umieszczone przy drodze są bardzo słabo widoczne, czasem wręcz ukryte, no i na znakach raz napisane jest „Jesperhus”, a innym razem „Blomsterparken” (park kwiatowy), więc jeśli nie zwraca się na to uwagi, to łatwo można ominąć zakręt. Ale koniec końców udało nam się dojechać :).

watermarked-IMGP8260 (Kopiowanie)

watermarked-IMGP8331 (Kopiowanie)

 

 

Najpierw weszliśmy do „dżungli”, zamkniętego pomieszczenia, gdzie znajdowały się rośliny egzotyczne, nad głowami skakały nam małpki, po ziemi dreptały żółwie, kangur i jaszczurki, a wokół latały ptaki. W tym miejscu było też oddzielne pomieszczenie, gdzie były piękne motyle. Jedyny problem to taki, że leje się tam z człowieka jak z wodospadu, no ale cóż, tak to już jest w tych tropikach ;).

watermarked-1

watermarked-2

watermarked-3

watermarked-4

watermarked-5

watermarked-6

watermarked-IMGP8299 (Kopiowanie)

Później chodziliśmy po parku pomiędzy kwiatami, gdzie były różnego rodzaju kompozycje. Był ogród japoński, były motywy z baśni Andersena, były różnego rodzaju kształty takie jak samochód, wąż, paw itd. Na środku parku znajduje się scena, gdzie o określonych godzinach występują parkowe maskotki, na koniec podpisują autografy. Jest tak jak wszędzie sporo miejsc, gdzie można posiedzieć, zjeść coś, zarówno swojego, jak i kupionego w barze/restauracji.

watermarked-7

watermarked-8

watermarked-9

watermarked-IMGP8347 (Kopiowanie)

watermarked-11

 

Dalej jest część rozrywkowa, gdzie jest malutki plac zabaw, trampolina i kilka karuzel. Była jazda samochodzikiem, gdzie Wikingowi towarzyszył dziadek, później płynęliśmy łódką. Wiking jechał też z dziadkiem na karuzeli, ale ta mu się nie spodobała. Ogólnie zadowolony był tylko podczas jazdy na wszystkich atrakcjach, podczas oczekiwania w kolejce okropnie marudził, jakoś nie mógł pojąć, że on nie może już zaraz teraz wskoczyć na np. samochodzik. Nie było lepiej, gdy jego tura się kończyła ;).

A z pozostałych atrakcji jest też jazda na kucykach, jakieś karuzele dla starszych dzieciaków, jest namiot, gdzie się strzela (nie wiem czym, bo nie wchodziliśmy do środka), jest też ta sama „kula” do skakania, która była w Givskud, no i jest kolejka i pociąg. Plac zabaw jest dość skromny (tak tak, rozochociłam się po tych w zoo), no ale są inne atrakcje.

watermarked-12

watermarked-13

 

Na koniec wybraliśmy się do kina 4D, gdzie wyświetlane są 3 około 15 minutowe filmy. Niestety tam Wiking nie wytrzymał za długo, jak tylko światła zgasły, to już mu się nie podobało i wyszliśmy, dając reszcie sali coś usłyszeć ;). Wikingowym dziadkom podobały się efekty, trzęsące fotele, wiatr we włosach i pluskająca woda, a Wikingowi podobały się schody przed salą kinową ;).

watermarked-10

watermarked-IMGP8382 (Kopiowanie)

 

Był to na prawdę fajny dzień, mimo marudnego Wikinga. Jest to na prawdę fajne miejsce, zwłaszcza, gdy pogoda tak jak dziś dopisuje. Co prawda wejście nie należy do najtańszych, zwłaszcza w tym miesiącu (189kr dorośli, 159kr dzieci do lat 12, 159kr emeryci powyżej 60 roku życia), no ale zawsze można pokombinować z tymi karnetami/rocznymi kartami wstępu. Nam się bardzo podobało :).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>