Wczoraj wikingowy dziadek stwierdził, że jeszcze brak mu wrażeń, i że nogi go jeszcze za mało bolą (po dzień wcześniej całodniowych zakupach w m.in.Ikei) i wymyślił wyjazd do Hjerl Hede. Tak więc na życzenie wikingowego dziadka nastąpiła wielka akcja pakowania manatków.
I tak za ponad godzinę byliśmy już na miejscu. Słońce dobrze grzało, jedynie wiatr troszkę na nas dmuchał.
A co to właściwie jest za miejsce? A no nic innego jak skansen, pokazujący życie dawnej wsi duńskiej. Czytaj dalej »