Archiwum Bloga

Rok czwarty

watermarked-IMGP7248 (2)

P.S. Kocham Cię!

Dzisiaj z mężulem rozpoczynamy rok czwarty naszego małżeństwa. Oj zleciał ten czas zleciał. Minęły trzy lata, nie będę pisać, że cały czas nasz związek to „cud, miód i orzeszki”, są wzloty i są upadki, no ale gdyby było zbyt cudownie i gładko, to chyba można byłoby się sobą znudzić, a tak wspólne życie ma jakiś smaczek ;). Czytaj dalej »

Na tapczanie siedzi leń

watermarked-IMGP7023 (Kopiowanie)

Mama się leni, no a jak, w końcu mam tygodniowe ferie zimowe :). No dobra, tego lenienia się aż tak dużo nie ma, bo Wiking potrafi być absorbujący, z resztą i malamut w tej chwili daje nam cały czas coś do roboty.
A no bo chyba nie każdy wie, ale nasza Tasja jest malamucią wersją wooly, czyli „wełniakiem”. A co za tym idzie, no nic poza tym, że dwa razy do roku jej otoczenie zmienia się w „białą krainę”. Tasji sierść składa się z dwóch warstw, jednej długiej i sztywnej i miękkiego podszerstka. I ten miękki puch dwa razy w roku decyduje się opuścić Tasjowe ciało. Pewnie nie wydaje się to tak dramatyczne, ale wyczesujemy i wciągamy do odkurzacza w tym czasie kilka reklamówek miękkiego puchu, który mógłby posłużyć do wypchania sporego rozmiaru kołdry. Swoją drogą na Alasce można zaopatrzyć się w malamuci sweterek z takiej o to wełenki. Niestety jest to dość uciążliwe, ale jakoś damy radę, a co.  Czytaj dalej »

Dzika aura

malvorlagen-winter-3Zimo, zimo, pójdź, że precz! Tak właśnie sobie w myślach wykrzykuję, niejednokrotnie przeklinając pod nosem, gdy po raz kolejny widzę, jak to zaczyna prószyć śnieg. Chwile posypie, nie na tyle, by dzieci mogły mieć z niego użytek, ale tylko na tyle, by mnie wkurzyć. A no tak, bo wkurzam się niesamowicie, gdy co rano widzę, że niestety, ale nie jestem w stanie do pracy zabrać się na moim dwukołowcu, bo śnieg topnieje, po czym rano zamarza i po prostu nie mam ochoty już ślizgać się wraz z moim ditechowym rumakiem. Tej zimy zaliczyłam już jazdę motorynką, wszystko ładnie pięknie, ta mknęła po śniegach i lodzie nie zważając na nic, no ale i ona stwierdziła, że ma to głęboko w tłumiku i na to zimno się nie wybiera, mogę cmoknąć ją w dziurkę o klucza. I tak się zbuntowała, że jest już raczej „nienaprawialna”. Pozostaje mi tylko codzienne zaglądanie w okno i sprawdzanie, czy droga jest czysta. Czytaj dalej »

Fastelavn er mit navn

watermarked-IMGP6676

watermarked-IMGP6676Karnawał już niedługo się kończy i tak jak w Polsce są bale przebierańców, tak w Danii tradycją jest Fastelavn. Wywodzi się to z dość brutalnej, pogańskiej tradycji, jaką jest wypędzanie zarazy z miast, poprzez zabijanie kota, umieszczonego w beczce, którą najpierw za pomocą kija rozwalano. Na szczęście te czasy mamy już dawno za sobą, ale jednak tradycja pozostała. I tak wczoraj w szkole poraz pierwszy widziałam jak to wszystko wygląda. Najpierw po kolei klasy zbierały się na sali gimnastycznej, gdzie wisiała już wcześniej pomalowana (przez dzieciaki) beczka. Dzieciaki po kolei uderzały w nią (slå katten af tønden), dziecka, za którego sprawą odpadło dno otrzymało koronę i tytuł kociej królowej (kattedronning), a dziecko, które „zbiło” ostatni fragment beczki, zostało królem (kattekongen). Później były tańce i śpiewanie. A, zapomniałam dodać, że dzieci oczywiście przyszły do szkoły przebrane za rozmaite stwory, osoby i przedmioty, ja wyposażona byłam w diabelskie rogi ;). Jednego jestem pewna, strój ninja rządzi w tym roku ;).  Czytaj dalej »

No i szczoteczki MAM

watermarked-IMGP6107Nadeszła pora na zrecenzjonowanie kolejnego produktu, jaki przysłała nam firma MamBaby. Tym razem jest to zestaw szczoteczek do mycia zębów MAM Learn to Brush Set. Zestaw kosztuje ok. 32 zł, szczoteczki są w trzech kolorach, my mamy zielony. Przeznaczenie dla dzieci od 6 miesiąca, oczywiście szczoteczki nie zawierają BPA.

Biorąc pod uwagę uzębienie Wikinga, mycie jego ząbków jest koniecznością, dlatego zestaw jak najbardziej nam się przydał. W opakowaniu znajduje się szczoteczka z normalną rączką, szczoteczka z długą rączką i plastikowy ogranicznik, który zakładamy na szczoteczkę, żeby uniknąć zbyt głębokiego wsadzenia jej do buzi. Włośnie obu szczoteczek też różni się kolorem i długością. Czytaj dalej »

Robak na kółkach, czyli krowa

IMGP6176Dzisiaj będzie o jeździku Wheely Bug. Domyślam się, że nazwa wzięła się stąd, że pierwszymi modelami były biedronka i pszczoła, ale nie wiem, czy to prawda. Trochę to średnio przemyślane biorąc pod uwagę, że kolejne modele to już tygryski, myszki, świnki…no i krówka. I właśnie ta krówka do nas trafiła.

Długo myśleliśmy, czy kupić ten o to wynalazek, bo przyznam, że jest on tu dość popularny, no i po prostu podoba mi się. Z resztą za kupnem przemawiało głównie to, że można na nim bez problemu poruszać się po całym mieszkaniu, bo ma 4 obrotowe kółka. No i tak myślałam i szukałam informacji na temat tych jeździków, no ale nie wiele znalazłam. Koniec końców kupiliśmy używaną krówkę, w stanie niczym nówka. No i kupiłam model mały. I jak się okazało, zalecenia wiekowe 1,5-3 lat przy małym modelu jest trochę niedorzeczne. Najlepsze jest to, że dzień po tym jak zamówiłam jeździk, zobaczyliśmy mały model w sklepie i byłam bardzo zaskoczona jego rozmiarem. Teoretycznie Wiking może na nim jeździć, bo nóżki może mieć zgięte, gorzej jest jednak z tym, że siedzisko jest dość krótkie i to chyba dlatego Wiking boi się na nim siedzieć. bo odpychając się, pupa przesuwa się na siedzisku. Choć dzisiaj zrobił postępy i usiadł na krówce i przez chwilę pojeździł. Myślę, że z większym modelem byłoby lepiej, tym bardziej, że model od 3 lat jest raptem ok. 5cm dłuższy, wyższy i szerszy. Myślimy o sprzedaniu naszego krówska, ale chyba jednak poczekam i dam mu szansę, może Wiking się w końcu z nim oswoi (póki co zabawę rogami i jeżdżenie krówką jak samochodzikiem, siedząc obok, ma opanowane). Czytaj dalej »