Ta cała sytuacja związana z pielęgniarką jeszcze zbliżyła nas do siebie, no bo tak to jest, że wspólny wróg zbliża. O czym tu dużo mówić, żaden rodzic nie pozwoli zrobić krzywdy swojemu dziecku i nie pozwoli osobom postronnym (choć ona nawet postronna nie jest) twierdzić, że z ich maluchem jest coś nie tak. A Wiking na przekór wszystkiemu rozwija się jak szalony i każdego dnia uczy się czegoś nowego, wczoraj np. dostałam w pracy sms’a o treści „twój syn właśnie nauczył się klaskać” :) i tak klaszczemy sobie teraz na wszystko i wszystkich :). Od dawna nic Wikingowi „nie urosło”, więc teraz zaczęły pokazywać się pierwsze „trójki”, choć ciężko je wypatrzeć, a jeszcze ciężej wyczuć (uwaga, wkładanie palca do wikingowej buzi grozi cierpieniem). A teraz Wiking biega za Tasją, łapiąc się jej grzbietu, Tasja przebiega na drugą stronę, a Wiking za nią :).
A w szkolnej bibliotece mieliśmy ostatnio wyprzedaż książek, za grosze można było kupić książki, sprzedawane by zrobić miejsce nowym. Ja oczywiście nie mogłam się powstrzymać i przejrzałam te z działu dziecięcego. Niektóre z książek były zupełnie nowe, nigdy niewypożyczone. Ale mi nie zależało na nieskazitelnym stanie książek, a na ilustracjach. Zaraziłam się tym od blogowej Sroki . No i udało mi się wynaleźć kilka cacek. Koniec końców zabrałam ze sobą 7 książek (choć spokojnie wybrałabym więcej ;) ), za które zapłaciłam całe 15 kr (ok 8zł) :).
Biblioteka się powiększa
Posted on 11/29/2012