…święta. No tak, w sklepach jest już jak najbardziej świątecznie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wśród arsenału świątecznych rzeczy, znajdują się również świąteczne przysmaki. Zaopatrzyłam się ostatnio w kartonik gløgg (wina z przyprawami gotowego do picia, po podgrzaniu, podaję się go wraz z rodzynkami i migdałami), co prawda dość wolno mi idzie wypicie takiego kartonika, no, ale starcza na dłużej ;). Kupić można również różne smakołyki z marcepanem np. marcipan snitter (małekawałki marcepanu przekładane masą nugatową), snebolde (kule śnieżne, czyli marcepan w czekoladzie i białej polewie), różnego rodzaju czekoladki. W sklepach są również świąteczne ciastka takie jak pebernodder(ciastka korzenno, pieprzowe w kształcie małych kuleczek), brunkager (rodzaj pierniczków), vaniliekranse(kruche ciastka waniliowie), są również æbleskiver (okrągłe, smażone hmmm, nie wiem jak je nazwać, smakują troszkę podobnie do racuchów, a kształtem przypominają pączki).
Wśród wszystkich tych przysmaków nabraliśmy ochoty na brændte mandler (palone migdały), które cudownie pachną i są bardzo smaczne. Mieliśmy nadzieję, że będzie je można kupić, świeże i jeszcze ciepłe na mieście, no niestety, nic takiego nie było. No więc stwierdziliśmy, że musimy przygotować je w domu. Niby nic trudnego, ale jak się okazało trochę nas to kosztowało, a raczej mężula mego. Znaleźliśmy przepis, mężul wziął się do roboty i…wszystko się spaliło. Spróbował raz jeszcze, z innym przepisem i…wszystko się spaliło. Następnego dnia kupiłam migdały, ale mężul nie chciał mieć już z tym nic wspólnego, więc ja spróbowałam i…się udało :) (w przepisach mężula był problem z ilością wody i temperaturą smażenia). A oto efekty:
Przepis jest bardzo prosty:
200g migdałów
200g cukru
100ml wody
Wszystko wrzucamy do garnka lub na patelnię i mieszamy. Jak już cukier zacznie się karmelizować, należy zmniejszyć temperaturę i w dalszym ciągu mieszać. W pewnym momencie cukier zacznie się ponownie krystalizować (wygląda trochę jak piasek), a my dalej mieszamy, do czasu, gdy cały cukier znów rozpuszczając się pokryje migdały. Gorące przenosimy na papier do pieczenia, należy je porozdzielać, żeby się nie posklejały i jak trochę ostygną, pałaszować do woli :).