Nie ma złej pogody

   Gdzieś kiedyś przeczytałam, że w krajach skandynawskich ludzie uważają, że nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania. Mogę potwierdzić, że w Danii jak najbardziej się tak uważa. Szkolne dzieciaki a każdej przerwie muszą wychodzić na dwór, nie ma to tamto, deszcz, śnieg, pizgawica. Mnie oczywiście spotkała pewna przyjemność spędzania tych przerw razem z nimi. Dzieci z klas starszych zakładają tylko kurtki i już lecą na dwór (ach, wspomnienie polskich pań woźnych, które krzyczały, gdy ktoś tylko pokazał się z nieprzebranymi butami), a dzieci w zerówce są wyposażone w całą „dworną” wałówkę. Każdy maluch ma wśród swoich rzeczy gumówce, buty zimowe, kapcie, poza tym kombinezon zimowy i regntøj, czyli ubranie przeciwdeszczowe („gumowane” spodnie na szelkach, zakładane na spodnie dzienne, i taka też kurtka). No więc zależnie od pogody zakładają dany zestaw i dawaj na dwór. Na dworze szaleją, mają m.in. sztuczną górkę (jako, że wiadomo, iż Dania jest płaska jak naleśnik), z której spychają się, zrzucają, zjeżdżają na tyłkach i nikt o tym, że ktoś mógłby się pobrudzić nawet nie pomyśli. Na początku ciężko mi było na to patrzeć, ale w tej chwili już się po prostu nie przejmuję (heh, przypomniało mi się jak dziś jedna z nauczycielek ściągała dziecko z drzewa, bo oczywiście weszło, ale z zejściem już było gorzej ;) ).

 

   No, a jak już przerwa się kończy i dzieciaki ściągają z siebie przemoczone ciuchy (no bo przecież zabawy przy nawałnicy i wietrze 10 w skali beauforta są najlepsze), to ubrania lądują w ogromnej suszarce do ubrań, która wygląda jak lodówka w amerykańskim stylu.

Zauważyłam jeszcze jedną rzecz odnośnie dzieciaków, te w klasie przedszkolnej nie płaczą tak często jak te z klasy drugiej. Dziwne, ale tutaj płacz zdarza się rzadko, a w klasie drugiej można było prowadzić statystyki, bo zawsze przynajmniej 5 dzieci przychodziła zapłakana.

Teraz czasem widuje dzieci z drugiej klasy, w której byłam i aż miło się człowiekowi robi, gdy wołają do mnie „Natasia, kiedy do nas wrócisz?” :).

A tu jeszcze kilka zdjęć z „placu” zabaw.

2012-10-29 10.24.46 2012-10-29 10.24.58 2012-10-29 10.25.06 2012-10-29 10.25.20 2012-10-29 10.26.52 2012-10-29 10.27.57

 

   Ze spraw domowych, to ostatnio wybraliśmy się na wycieczkę do Aalborga, bez konkretnego celu. Skończyło się na drobnych zakupach dla Wikinga i jedzonkiem u Chińczyków, swoją drogą bardzo dobrym.  A no i mam kolejne perypetie z JC, no tak, tydzień bez problemów z nimi jest tygodniem straconym. Jako, że jestem na kontrakcie takim a nie innym, w dalszym ciągu muszę rejestrować się na stronie JC raz w tygodniu. Ostatnio wchodzę na stronę a tu d…a, wyskoczyła mi informacja, że mnie wyrejestrowali, z taką informacją dostałam też list. Później dostałam maila od swojej „opiekunki”, z informacją, że mam się dalej rejestrować na stronie. Ech, szkoda gadać. Jak zwykle ktoś namieszał, gdy ostatnim razem do nich dzwoniłam i chyba nie mając zielonego pojęcia jaki mam kontrakt, stwierdził, że mam pracę, więc mnie wyrejestrował. Teraz czekam aż Ch. to naprawi, z ich tempem, to pewnie trochę to zajmie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>