Jak to mówią „święta, święta i po świętach”. No tak, wszystko na co się czeka, tak szybko mija. U nas święta mijają dość spokojnie, bez zbędnego pośpiechu i…jedzenia ;). Jako, że jesteśmy tylko we trójkę (a nasz mały Wiking je tyle co ptaszek), to już dawno stwierdziliśmy, że nie ma co przesadzać. Pamiętam jak pierwszą naszą „samotną” wigilię spędziliśmy cały dzień w kuchni, oczywiście na koniec nie zjadając nawet połowy przygotowanych potraw. Teraz jesteśmy już doświadczeni, a Wigilię spędziliśmy dość leniwie, tym bardziej, że Wiking znów dostał gorączki i cały dzień wtulał się to we mnie, to w mężula.
A co na Wigilię? Łączymy troszkę obie tradycje, więc był karp, kapusta z grochem, opłatek, szynka w glazurze, jarmuż, ziemniaczki w karmelu (oj duszę bym za nie sprzedała!), kutia i risalamande. Co prawda w zamrażarce miałam jeszcze pierogi z kapustą i grzybami, ale stwierdziłam, że mogą póki co tam zostać ;). Szczerze mówiąc jedzenie wigilijne nie jest moim ulubionym, bo nie przepadam za grzybami, zjeść zjem, ale bez większej przyjemności.
Wiking niestety w ten dzień nie jadł nic i był bardzo przygaszony. Humor mu się poprawił tylko, gdy powiedzieliśmy, że coś pozostawione przez Mikołaja, kryje się pod choinką (biedaczek nawet nie zauważył wcześniej). Pobawił się chwilę, a później zasnął. Tak na prawdę prezentami nacieszył się nazajutrz, kiedy to obudził się już zupełnie zdrowy i z apetytem.
Na obiad zjedliśmy wigilijne resztki i tak w sumie „pozbyliśmy” się świątecznego jedzenia ;). Została raptem kutia, keks i pierniczki, ale to można podjadać na bieżąco ;).
Teraz jedynym problemem jest zajmowanie Wikinga, któremu brakuje jednak przedszkola. Tak więc jak tylko wyszło słońce wybraliśmy się na spacer, ale fakt faktem, jest mroźno i średnio przyjemnie. Dziś w nocy spadło odrobinkę śniegu i Wiking już chce się iść w nim bawić, ale śniegu jest niestety tyle co nic, tak więc mam nadzieję, że choć raz przewidywania meteorologiczne się sprawdzą i jutro będzie go więcej. Co prawda jak dla mnie cała zima może być zielona i w temperaturze plus 15, no ale dla dziecka śnieg jest frajdą (a i święta miałyby więcej uroku, gdyby za oknem leżał biały puch).
Piękna ta choinka z drewna! Chciałam też taką zrobić, ale niestety zabrakło mi motywacji! :)
Szczęśliwego Nowego Roku! ;)
tez potwierdzam ze drewniana choinka cuuudo!!!kreatywna jestes :-) do tego piekne ozdoby, lukrowanie ciasteczek, suuuper ciuchcia Wikinga heh tez tak chce!!!!
Już tak nie słodź ;)