Małe kreatury

IMGP6192Małe kreatury są wokół nas, ale największe swe kolonie postanowiły stworzyć w przedszkolach. Nie, nie mówią tu o dzieciach ;), a o wirusach. Miałam nadzieję, że Wikinga przedszkolne oswajanie z wirusami i bakteriami ominie, no ale niestety…

I tak o to mój mały chłopiec, który nigdy nie był chory, nagle tydzień w tydzień ma gorączkę albo kaszle, a z nosa zazwyczaj leje się jak z kranu. Ostatnio zaliczył nawet pierwszy antybiotyk. Nie z powodu kaszlu, ten według tutejszych lekarzy sam przejdzie („no przecież zapalenia płuc nie ma”). Będąc na 2 urodzinach Marcelka, Wiking bawił się dobrze, co prawda był trochę zmęczony, ale nic poważnego. Aż nagle zaczął się płacz. Myślałam, że jest po prostu zmęczony, ale on mówił, że boli go uszko. Noc z gorączką i 3 godzinami snu… Rano dzwonię do przychodni, a tam miła pani mówi, że może zapisać go na środę (był piątek…). Powiedział, że lekarz musi zobaczyć go dzisiaj, bo ma gorączkę (oczywiście padło pytanie:”ile”, bo jak to ostatnio nam powiedziano, 38,3st to nie gorączka i samo ma przejść, tym razem było ok 39st) i boli go ucho. Udało się, zapisali na 12.

U lekarza najpierw pobrano Wikingowi krew (?), potem lekarka zerknęła do ucha, przyłożyła stetoskop w jedno miejsce i tyle. No dobra, nie powiem, żebym jeszcze była zaskoczona. W końcu jak miałam ropną anginę lekarz nawet nie zajrzał mi do gardła, tylko zrobił badania krwi i stwierdził, że wyniki będą za tydzień. W każdym bądź razie dostał po raz pierwszy antybiotyk. Niestety z braniem antybiotyku było różnie, miał go pić 3 razy dziennie i niestety większość wypluwał.

Szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy to było zapalenie ucha (taka była diagnoza), bo ja pamiętam zapalenie z własnego doświadczenia, jako bardzo bolesne. Wiking za to w piątek wieczorem był jak zdrowy, owszem nie pozwalał dotykać ucha, ale nawet gdy ktoś to niechcący zrobił, nie było afery.

Najgorsze w tym chorowaniu jest to, że Wiking opuszcza co jakiś czas kilka dni przedszkola i później odprowadzanie znowu wygląda tak jak na początku :(. Znów jest płacz… Ostatnio mnie to tak przybiło, że z przedszkola wracałam z mokrymi oczami, na szczęście po wejściu do domu dostałam sms’a od pedagog z napisem „nie martw się, już się bawi”, a potem doszedł mms ze zdjęciem Wikinga. Co nie zmienia faktu, że odprowadzanie jest ciężkie. Za to gdy go odbieram jest uśmiechnięty i opowiada co robił. Wczoraj np. podjechał po dzieci autobus i pojechali do restauracji na „Julefrokost” („spotkanie opłatkowe”), gdzie było jedzenie, Mikołaj, śpiewy i tańce. Wiking wrócił do domu tak pełny energii, że cały dzień szalał i nadawał. Ciekawe jak to będzie po przerwie świątecznej…

IMGP6182

 

{ Skomentuj }

  1. Asia

    nie martw się, wychoruje się i mu przejdzie, u nas też tak było, dzięki temu jego system odpornościowy będzie w przyszłości mądrzejszy i silniejszy, większość dzieci musi przez to przejść, nie ma rady

  2. Ewa

    ojjj tak pamietam to chorowanie ze starszym. Co wyszedl z choroby to na nowo, jedynie te ich sposoby leczenia tutaj mnie przerazaja. na wszystko maja lajta i wszystko przechodzi dla nich samo … :-(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>