Do K.

163147_1674288331626_6298234_nCześć Karusku mój kochany!

Lata się nie widziałyśmy i od lat nie wiem, jak się miewasz, a musisz wiedzieć, że tęsknię. Tęsknię i to bardzo. No, ale co zrobić, gdy dzieli nas odległość tak ciężka do pokonania. Nie to co kiedyś, prawie całe dnie spędzałyśmy razem, najpierw w jednej ławce, a po szkole chociażby milczenie przed telewizorem były wspaniałe. Swoją drogą zauważyłaś, że nie z każdym można tak po prostu milczeć? Ba z niektórymi to się nawet nie da, bo nawet cisza bywa niezręczna. A teraz to już w ogóle ciężko znaleźć przyjaciela od milczenia. Albo to czasy się zmieniają, albo my się zmieniamy.

Ale wracając do czasów szkolnych, albo nie, nawet przedszkolnych, przecież znamy się już od przedszkola, o matko ile to już lat! Fakt faktem wtedy, za bajtla się nie przyjaźniłyśmy, no bo mieszkałyśmy po dwóch różnych stronach boiska i lasu (liczącego pewnie ogółem z 30 drzew), a to była wtedy niewiarygodna odległość, inny plac zabaw, inni znajomi, inne środowisko ;). Wszystko zmieniło się po pierwszych koloniach razem, kiedy dogadałyśmy się, że nasi ojcowie pracują na jednej kopalni. Ale, ale, gdzie te kolonie były…w Dąbkach? Chyba w Dąbkach, ty spałaś na górze łóżka piętrowego, ja na dole, a w pokoju była z nami jeszcze jedna dziewczyna, którą czasem ciężko było zrozumieć, bo mówiła czystą, śląską gwarą. W sumie niewiele więcej z tych koloni pamiętam ;).

I tak się rozpoczęła nasza przyjaźń na wieki. Wiele przeżyłyśmy przez te lata podstawówki, ba nawet podkochiwałyśmy się w tym samym koledze ;) (i byłam nieźle zdołowana, gdy to Ty zostałaś wybrana do udziału wraz z NIM do dyktanda szkolnego, ale ciii, przemilczmy to). A wspominając Klub Zoo założony z Gosią i Martą, aż pycho mi się cieszy, oj miałyśmy wyobraźnię nie od parady. I te wygłupy we czwórkę na zielonej szkole, o matko, o niektórych rzeczach, aż wstyd wspominać ;).

Potem przyszło liceum i trafiłyśmy do różnych klas, ale to nic nie zmieniło, no może tematów do rozmów miałyśmy jeszcze więcej, bo mogłyśmy opowiadać o klasowych historiach. Najlepsze jest to, że mimo, iż grono naszych znajomych rosło, pojawiało się więcej przyjaciół, to w tym wszystkim i tak ja miałam Ciebie, a Ty mnie. I tak aż do czasów studiów.

Studia… Wiem, że rozjechałyśmy się trochę po południu Polski, ale co tam, nawet Ty mimo, że mówiłaś: „telefonom komórkowym stanowcze nie!”, poddałaś się w końcu technologii i swoją pierwszą Nokię nabyłaś, dzięki temu mimo, że daleko, to i tak można było sobie szepnąć jakiegoś smska. No a studia, ja w dalszym ciągu nie wiem dlaczego wybrałaś te skomplikowane, ścisłe kierunki?! Zawsze mówiłam Ci, żebyś wzięła się za weterynarię, bo zwierzęta kochasz miłością bezgraniczną, a i one miłość zawsze odwzajemniają. Nawet mój kochany Alfik, uwielbiał Twoje skrobanko za uchem. A jak już nie weterynaria, to chociażby studia razem ze mną, bo do dzieci też miałaś dobrą rękę. Ech, żałuję, że Cię bardziej nie namawiałam, bo może sprawy wyglądałyby inaczej i nie musiałabyś zmagać się z oblanymi egzaminami i zmianami kierunków.

Ale przynajmniej pierwszy rok w Krakowie spędziłaś z bratem i jego rodziną, a to zawsze jakiś plus. Mieszkali skromnie, ale przytulnie, ba nawet mnie przygarnęli na weekend, za co dalej jestem im wdzięczna, bo jak zwykle przygód miałyśmy co nie miara, zwiedzając Kraków drogą tramwajową ;) i kosztując kebaba doprawianego żywym ogniem ;). A nogi wchodziły mi wtedy w cztery litery, tak to jest jak się człowiek próbuje zmierzyć z Twoją krzepą ;).

Pamiętasz, później miałyśmy dłuższą rozłąkę, gdy wyjechałam na semestr do Danii? Ale i to nas nie rozdzieliło, bo telefon był zawsze na czuwaniu, gdy jednej lub drugiej było źle. Dania, właśnie, wiesz, że mieszkam tu już ponad 6 lat? Kto wie, czy nie mieszkałabyś tu ze mną, bo przecież 7 lat temu planowałyśmy wyjazd wspólnie, ale Ty zmieniłaś plany. Gdybyś tego nie zrobiła to kto wie, czy nie byłybyśmy sąsiadkami, nie organizowałybyśmy wspólnego grilla, obgadując naszych mężów (bo co oni by po polsku rozumieli ;) ) i nie patrzyłybyśmy na nasze dzieci, wspólnie bawiące się w basenie. Bardzo bym tego chciała, ale wiem, że nie można mieć wszystkiego o czym się marzy.

Wiesz co, przez te wszystkie wspólne lata dużo się śmiałyśmy, dużo płakałyśmy, ale i nie raz gniewałyśmy się na siebie. Minęło ponad 7 lat od kiedy dostałam ostatnią wiadomość od Ciebie. Krótki list, dwa zdania. Tego dnia nigdy nie zapomnę, bo był najgorszym, jaki przeżyłam. I chyba wtedy byłam na Ciebie wściekła bardziej niż kiedykolwiek. Tego dnia dokonałaś rzeczy niemożliwych, bo dosłownie zgasiłaś słońce. Zmieniłaś świat i zmieniłaś mnie. Moje różowe okulary zmieniły kolor, a optymizm, jakby przygasł.

Później byłam wściekła na siebie, że pochłonięta, jakąś pracą domową, nie miałam czasu by porozmawiać przez telefon, gdy o to prosiłaś, że odwlekałam telefon do Ciebie, bo chciałam mieć pewność, że wszystko odnośnie naszego wyjazdu jest dopięte na ostatni guzik. Ale najbardziej byłam wściekła na siebie za to, że nie wiedziałam jak bardzo jest Ci źle.

Ale nie martw się, teraz już nie jestem zła, teraz to ja po prostu tęsknię. Tęsknię i żałuję, że mój syn zna Cię tylko ze zdjęć. Szkoda, że odwiedzasz mnie tak rzadko i tylko nocą. Szkoda, że nasze rozmowy nie są już takie długie, a przygody takie zabawne. Ale mimo wszystko z każdego naszego spotkania cieszę się tak bardzo, że nigdy na myśl nie przychodzi mi, by zapytać, dlaczego…

 

 Twoja Natka

P.S. Przyjaciółki na zawsze

 

{ Skomentuj }

  1. mama

    Dziekuję Ci córeczko za piękną literaturę.Moje oczy sa pełne łez jak wtedy „gdy zgasiła słońce’ale tez z powodu Twych cudownie napisanych wspomnień

  2. Ewa

    to bardzo piekne co napisałaś, az łzy mi się kręcą w oczach, a najbardziej zadziwiające jest to ,że mogłabym podobny list napisać do innej osoby…do mojej przyjaciółki… tak nagle i nie wiem czemu do dziś, ale urwal nam się kontakt… załuje:(

  3. Ewa

    najgorsze, że próbowałam, próbowałam pisałam… przyjaciółka załamała się po śmierci mamy i odcięła się od przeszłości:( może to forma terapii?:( teraz obie żyjemy w innych krajach i nie mam już wcale kontaktu z nią:( brakuje mi jej…:(

    czasem w życiu żałujemy wielu rzeczy… ale to cudowne ,że możemy zmienić to wszystko w kształt- jak Ty to zrobiłaś….

Odpowiedz na „friggiaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>