No więc od czego by tu zacząć. Odnośnie praktyk, w zeszłym tygodniu zmian na plus nie odnotowałam. Jak nauki było brak, tak jest brak. Ale dzisiaj był mój ostatni dzień w tej grupie, swoją drogą w końcu zaczęłam dogadywać się z dzieciakami, to mnie przenoszą. Ale odnośnie dnia dzisiejszego, to miałam okazję doznać kolejnego szoku. Jeden z pedagogów miał wolne, więc na zajęcia przyszedł Vikar (zastępca) i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie osobnik ten miał lat 19 i jedynym jego wykształceniem była szkoła handlowa. Ogólnie jest teraz na zastępstwie za nauczycielkę, która ma urlop macierzyński i wziął tę pracę, bo w sumie to ona sam nie wie co chce robić w życiu, może zostanie nauczycielem? Z jednej strony to dobrze, że dają szansę osobą bez doświadczenia (no bo dobrze wszyscy wiemy, jak to wygląda w Pl), no ale chłopak nawet nie ma wykształcenia, które ma cokolwiek wspólnego z pedagogiką. No a poza tym, dzięki niemu nie musiałam się dziś nudzić, bo gdy on odpoczywał, ja zajęłam się tym, co normalnie robi pedagog, który miał wolne.
A już jutro zaczynam praktyki w klasie przedszkolnej, czyli w „zerówce”, ma tam być jeden nauczyciel i 22 dzieciaczki, więc myślę, że będzie co robić. Zajęcia trwają tylko 4 godziny dziennie, więc być może trafię również do czegoś w rodzaju świetlicy szkolnej.
Dlaczego zajęcia są takie krótkie? Tego też się ostatnio dowiedziałam, że godzina pracy pedagoga/nauczyciela wynosi tyle co 1,7godziny normalnej pracy, dlatego mimo iż pracują tak niewiele tygodniowo, to jest to i tak pełen etat.
Jakie są moje inne spostrzeżenia odnośnie różnic między naszymi szkołami? A no takie, że wyposażenie tutejszych szkół jest o wiele lepsze niż tych w szkołach w Polsce (chyba, że coś się pod tym względem zmieniło). Np. sala muzyczna jest wyposażona we wszystko od perkusji po gitary elektryczne włącznie. Choć ponoć tutejsza szkoła i tak nie jest tak świetnie wyposażona, bo szkoła córki jednej z pedagog, ma również studio nagraniowe. Pozostałe różnice? Zaskoczyłam tutejszych pracowników informacją, że w Polsce rodzice muszą zaopatrzyć dzieci w książki przed rozpoczęciem roku szkolnego. Tutaj wszystkie książki znajdują się w szkole i dzieci właśnie tych książek używają. No, ale zeszyty i ołówki już kupują rodzice ;). I jeszcze jedno, gdy dzieciaki mają wycieczkę kilkudniową, to rodzice płacą max. 50kr za dzień (za wyżywienie), resztę płaci szkoła.
Wszystko tak wygląda oczywiście ze względu na wysokość podatków i wysokość płac, z których te podatki są odciągane.