No i się dzieje…

   No więc praktyki rozpoczęte, i co? I jestem póki co trochę zawiedziona. Klasy AKT, bo tak to się poprawnie nazywa, znajdują się w innym budynku niż szkoła, gdy poszliśmy tam z dyrektorem, okazało się, że nikt nawet nie wiedział, że mam tam przyjść i nie do końca wiadomo było co mam tam robić. Są tam dwie klasy, każda liczy po 5 uczniów. Jest też w sumie 3 pedagogów i 3 nauczycieli (trochę sporo). A jacy są uczniowie? Dzieciaki w różnym wieku z problemami wychowawczymi, czyli np. ADHD, ale według mnie niektóre z tych dzieciaków nie są na nic chore, są po prostu źle wychowane, a inne mają trochę za dużo energii i już je jakoś sklasyfikowali i posłali do klasy specjalnej. Ale to i tak nie to co mnie najbardziej zaskoczyło. Najdziwniejsze dla mnie jest to, że przez dwa dni jakie tam spędziłam, dzieciaki uczyły się jakies 45 minut, a raczej rozwiązywały zadania. Dla mnie straszne jest to, że 14latek nie wie ile jest  7×8 i do każdego zadania używa kalkulatora. Zapytałam pedagog, czy zawsze używają kalkulatorów, a ona stwierdziła, że tak, bo muszą nauczyć się ich używać. Zapytałam, czy umieją liczyć, a ona z uśmiechem odpowiedziała, że nie za bardzo. No więc co my tam robiliśmy, gdy się nie uczyliśmy?

   Byliśmy nad morzem i wczoraj i dziś (gdzie doznałam kolejnego szoku, gdy przy pedagog 14latek sobie palił, dzieciaki robiły co chciały, na co ped. tylko się uśmiechała, a później jeden z uczniów stwierdził, że się nudzi i chce iść do szkoły, więc powiedziała mu, żeby poszedł, bo chyba wie gdzie. No a dzisiaj po powrocie znad morza przez resztę dnia gotowaliśmy. Swoją drogą gotowaliśmy w budynku szkoły w sali do zajęć „kulinarnych” i byłam pod ogromnym wrażeniem. Sala ta kompletnie nie przypominała sali, w jakiej mieliśmy zajęcia z techniki w szkole podstawowej, gdzie była jedna kuchenka, a wszystkie przybory trzeba było przynieść z domu. Tutaj jest to ogromny pokój z 8 stanowiskami, jak z programów telewizyjnych, każde ma kuchenkę, zlew, szafki, półeczki, są też lodówki, zmywarki, blendery, miksery, malaksery i wszystko co w kuchni być powinno, chociaż moja nie jest aż tak „bogata”. Były też produkty typu mąka, cukier itp..

   Także póki co moje wrażenia są takie jakie są, średnio pozytywne.
Ale za to Wiking poradził sobie z tatą, yyy tzn. tata z Wikingiem :). Jestem dumna z moich chłopaków. Wczoraj spotkałam się z nimi po „pracy” i poszliśmy nad morze, popatrzeć na statki (w weekend odbywał się Maritim Festival). Wiking był zachwycony statkami, cały czas wydawał śmieszne dźwięki. A poza tym coraz częściej zabiera się za chodzenie, w końcu się uda porządnie przespacerować :)watermarked-2012-09-11 08.52.20 watermarked-2012-09-11 09.03.46 watermarked-2012-09-11 09.05.46 watermarked-2012-09-11 09.12.32 watermarked-IMGP4328 watermarked-IMGP4333.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>