Rejestracja dziecięcia narodzonego w Danii

   Obiecałam napisać coś w tym temacie, więc z obietnicy tej mam zamiar się wywiązać.
No więc jak to wygląda w Danii? Jak już nasz maluch się narodzi to automatycznie dostaje numer CPR (rodzaj peselu duńskiego), którego już w szpitalu/hotelu każda mama się nauczy, bo przy każdej wizycie pielęgniarki, badaniu należy go podać. Numer CPR różni się od polskiego peselu tym, że zamiast formy rok/miesiąc/dzień urodzenia +dodatkowe cyfry, mamy format dzień/miesiąc/rok +4cyfry. Także dziecko teoretycznie jest zarejestrowane od chwili narodzin. Później mamy 6 miesięcy czasu na rejestrację imienia naszego bobasa, które zostanie wpisane do aktu urodzenia. W Danii można nadać dowolne imię, które widnieje w rejestrze. Można to sprawdzić na stronie
http://www.familiestyrelsen.dk/samliv/navne/soeginavnelister/godkendtefornavne/, gdzie wpisujemy imię naszego dziecka i uzyskujemy informację, czy imię to jest zarejestrowane w Danii oraz dla jakiej płci jest przypisane (Navnet er godkendt som drengenavn - Imię jest znane, jako imię chłopca).

   Na stronie możemy również przejrzeć listę imion i uwierzcie mi, niektóre są naprawdę dziwne i w życiu bym nie pomyślała o nazwaniu tak dziecka (np. Chilli, Eg, Ha, He, czy też Offer, co po duńsku oznacza ofiarę). Jeśli wybranego przez Was imienia nie ma na liście, to nie ma się czym martwić, możecie napisać prośbę o dodanie wybranego przez Was imienia (jak widać, chyba rejestrują jak leci). Tak było w naszym przypadku i nasz Wiking jest pierwszym Dimitrem w Danii.

   No więc jak już mamy imię, to udajemy się do kirkekontor (biura kościelnego), gdyż tam właśnie prowadzony jest rejestr narodzin, zgonów, zmian nazwisk itp., ach no i nie ma to nic wspólnego z wiarą. Tam otrzymujecie duński akt urodzenia (fødselsattest). Za każdym razem, jeśli potrzebna jest kopia aktu urodzenia, należy wybrać się tam i dostajemy ją na miejscu, nieodpłatnie. Zapomniałam dodać, że po jakimś czasie od rejestracji imienia, pocztą „przychodzi” tzw. żółta karta, naszego dziecka, która jest zarazem kartą ubezpieczeniową, jak i czymś w rodzaju dowodu.

   A jak sprawa wygląda w kwestii rejestracji w Polsce? No więc, żeby udać się z dzieckiem do Polski potrzebny jest nam paszport. W przypadku dziecka, którego jeden z rodziców jest Duńczykiem to nie jest to zbyt wielki problem. Należy zrobić zdjęcie paszportowe, udać się do kommuny (są też biura przy posterunkach policji, w których w dany dzień w tygodniu jest pani od wniosków paszportowych), wypełnić wniosek, dodać zdjęcia, zapłacić i po ok 2 tygodniach mamy w skrzynce na listy paszport (ważny 2 lata). Natomiast z dziećmi, których rodzice są Polakami jest trochę większy problem, bo paszport tymczasowy można załatwić tylko w polskiej Ambasadzie w Kopenhadze. Z różnych źródeł słyszałam, że niektórzy musieli wybrać się tam z dzieckiem, inni nie (mógł przyjechać tylko jeden z rodziców), nie wiem od czego to zależy, myślę, że najlepiej jest zadzwonić i się dowiedzieć (nie piszcie przypadkiem mail’i, bo na odpowiedź możecie się nie doczekać).

żródło internet

żródło internet

   Jak już jesteście w Polsce to z dokumentami należy się udać do USC w waszym mieście. Wszelkie duńskie dokumenty trzeba oczywiście wcześniej przetłumaczyć przysięgle, ale z tym nie ma już większego problemu, bo tego typu biura tłumaczeń rosną jak grzyby po deszczu. Poza aktem urodzenia, dobrze jest się również zaopatrzyć (w biurze przykościelnym) w dodatek do tego aktu, gdzie napisane jest miasto w jakim nasze dziecko się urodziło (jeśli jest inne niż miejsce zamieszkania, bo w duńskich akcie ur. jest podane miejsce rejestracji, zamieszkania, a nie miejsce urodzenia-szpital). Dodatkowo należy wypełnić otrzymane w USC wnioski. Czasem możecie mieć problem z paniami tam pracującymi (jak to było w moim przypadku), które będą się upierać, że dokument wydany przez kościół nie może być aktem urodzenia, a na pewno jest aktem chrztu (choć wasze dziecko nie jest jeszcze ochrzczone), będą wysyłać was po aktu urodzenia do Danii nawet do skarbówki, no bo tam prędzej niż w kościele. U mnie te dyskusje trwały trochę czasu i ostatecznie wyprowadzona z równowagi poddałam się, wracając przy następnej wizycie w Polsce, uzbrojona w dowody na to, że za sprawą braku zajęć w biurach przykościelnych, królowa zarządziła, aby tam rejestrowane były m.in. urodzenia. I już jakoś poszło. Dobrze jest mieć paszport dziecka, w którym widnieje jego płeć, bo tego w duńskim akcie również nie ma. Po uzupełnieniu wszystkich dokumentów należy czekać na decyzję dyrektora(?) USC – jego podpis. W moim przypadku czekałam na telefon. Zadzwoniono i kazano się pojawić w USC, jak się okazało to jeszcze nie był koniec, miałam przyjść wpisać datę pod podaniem już podpisanym przez dyrektora (jakby nikt tego nie mógł zrobić). Po ok. 2 tygodniach miałam przyjść ponownie. Myślałam, że to już to, no ale… Przyszłam i dostałam dokument stwierdzający, że wyrażono zgodę na rejestrację mojego dziecka, kazano przyjść ponownie za 2 tygodnie. Niestety czasu zbrakło, więc napisałam upoważnienie na moją mamę i ona w końcu odebrała akt urodzenia. Myślałam, że tym samym będzie można załatwić małemu pesel, ale okazuje się, że to muszę zrobić w Kopenhadze (?!). Także póki co poddałam się ponownie, zbyt daleko mam do Kph, żeby jechać po coś co w tej chwili nie jest mi potrzebne. Ważne, że Wiking oficjalnie jest również Polakiem.

   I to chyba tyle odnośnie rejestracji dziecka. Jak widać w Danii jest to dużo prostsze niż w Polsce, tym bardziej, że polscy urzędnicy potrafią być waleczni, czasem tylko, żeby pokazać, że wiedzą lepiej…

żródło internet

żródło internet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>