Archiwum Bloga

Blokada nauczycieli

Zbieram się i zbieram, żeby napisać o konflikcie nauczycieli, ale jakoś ostatnio wszystko idzie mi ociężale. Jednak chyba warto o tym wspomnieć, bo takie rzeczy raczej w Polsce się nie zdarzają.

Nytbillede10 Czytaj dalej »

Halo, halo wiosno, jak mnie słyszysz?

watermarked-IMGP7832No chyba nie słyszy… A już było tak pięknie, przewidywania pogodowe wskazujące plusowe temperatury, słoneczko…cud, miód i orzeszki normalnie, a tu dupa. Nagle owszem słoneczko było, ale mróz taki, że aż nie chce się wychodzić. Chociaż nie było tragedii, gdy wiatr się uspokoił, można było się przejść na spacerek, no ale jak tylko wiatr się zrywa, to jest tragedia, zimno, że aż szczypie. No i właśnie w taki małowietrzny dzień wybraliśmy się na spacer. Było bardzo przyjemnie, choć Wiking nie miał ochoty na bieganie, bardziej na noszenie, chyba zapomniał już ile waży ;) Czytaj dalej »

Wszyscy razem

watermarked-IMGP7441Bo rodzina musi trzymać się razem, za równo w zdrowiu jak i w chorobie. Tak więc chorujemy sobie również razem. Co prawda jak do tej pory to tylko ja z mężulem zawsze jeden od drugiego coś łapaliśmy, a Wikinga jakoś wszystko omijało bokiem, no ale nie tym razem. I tak chyba mamy szczęście, bo pierwsza choroba Wikinga wypadła w wieku 17 miesięcy. Na szczęście to nic poważnego, był katar, był kaszel, no i pojawiła się podwyższona temperatura. Jak już miał 37,7st. to zdecydowaliśmy się na wizytę u lekarza, no ale niestety nie udało nam się go tam zapisać. Mężul zadzwonił, poinformował rejestratorkę co i jak, a ta powiedziała mu, że taka temperatura, to nie temperatura, co innego jakby to było 37,8st., no i że panuje wirus i wszyscy chorują. Dziękuję do widzenia. Powiedziała mu jeszcze, że jakby stan dziecka się pogorszył, to może zadzwonić do lægevagt (lekarz domowy, działający 24godz. na dobę) i go wezwać. Ten tekst akurat mocno mnie podirytował, bo my akurat z każdym katarem do lekarza nie latamy, więc jak już raz chcemy dla pewności skorzystać z należących się nam „usług”, to mówią nam, że zawsze możemy zadzwonić do lekarza domowego, który oczywiście jest płatny. Na szczęście Wikingowi już się poprawiło za sprawą wszelkich domowych medyków, nacieraniu i naklepywaniu, ale jakbym tak musiała dzwonić po lekarza, to chyba z rachunkiem bym wylądowała u pani recepcjonistki.  Czytaj dalej »

Pozytywy nie dla nas

Coraz częściej się zastanawiam, czy tylko my mamy jakiegoś pecha, czy w tym kraju każdego gonią problemy z każdej „formalnej” kwestii. No niestety jak Cię nie walną z jednej strony, to kopną z drugiej. Tym razem do głosu doszedł SKAT, czyli nic innego jak urząd podatkowy.

W zeszłym roku przy rozliczeniu stwierdzili, że jestem im winna 5cyfrową kwotę, nie wiedziałam tylko jakim cudem, bo byłam już na zasiłku. Zadzwoniliśmy i miły pan powiedział, że to przez to, że moja przewidywana kwota jaką miałam zarobić była dwukrotnie większa niż zarobiłem, bo przewidywania te zrobili z rozliczenia sprzed dwóch, kiedy to jeszcze pracowałam. Kazał tą kwotę zmniejszyć i stwierdził, że wszystko zostanie uregulowane w przyszłym roku, więc, żebym się nie martwiła. No i się nie martwiłam… Czytaj dalej »

Wolny kraj

Wczoraj przyszły panie z kommuny. Na czym stoimy? Myślę, że jest ok, ta wizyta wyglądała zupełnie inaczej niż wizyta wiedźmy (na prawdę nie chcę przeklinać, więc zostanę przy tym określeniu, choć jest zbyt łagodne, mała litera, bo na wielką nie zasługuje), bo po prostu była na poziomie. Ta poprzednia to było podjudzanie, szykany i ignorancja. Teraz po prostu rozmawialiśmy jak ludzie, nikt nas nie atakował i nie ignorował.

Wikinga zbytnio panie nie miały okazji poznać, bo on po chwili od ich przyjścia zasnął i obudził się przed samym ich wyjściem.  Czytaj dalej »

Niepewność

Od wczoraj czuję strach, a raczej przerażenie. Przyszedł list, po trzech miesiącach od wizyty pielęgniarki, postanowiła zgłosić na nas skargę. Będzie wizytacja, jutro. A wszystko tylko i wyłącznie przez to, że mój mąż daje sobie świetnie radę z dzieckiem i nie potrzebujemy opiekunki. Tak samo jak dawaliśmy radę wcześniej i nie potrzebowaliśmy rad tej… Taka jej mała zemsta, dlaczego?, bo może. Jak się okazało każdy może zgłosić zaniedbanie bądź znęcanie się nad dzieckiem i nie musi mieć do tego żadnych dowodów. Zapytaliśmy co jeśli udowodnimy, że ona kłamie, dowiedzieliśmy się, że to już nie jest ich problem. Czyli możesz mieszać się w życie człowieka, stawiać życie szczęśliwej rodziny na szali i nie poniesiesz tego żadnych konsekwencji. Czytaj dalej »