No chyba nie słyszy… A już było tak pięknie, przewidywania pogodowe wskazujące plusowe temperatury, słoneczko…cud, miód i orzeszki normalnie, a tu dupa. Nagle owszem słoneczko było, ale mróz taki, że aż nie chce się wychodzić. Chociaż nie było tragedii, gdy wiatr się uspokoił, można było się przejść na spacerek, no ale jak tylko wiatr się zrywa, to jest tragedia, zimno, że aż szczypie. No i właśnie w taki małowietrzny dzień wybraliśmy się na spacer. Było bardzo przyjemnie, choć Wiking nie miał ochoty na bieganie, bardziej na noszenie, chyba zapomniał już ile waży ;)
No, ale na szczęście jak do tej pory nie zaznaliśmy powrotu śniegu, do tej pory… Dziś sypało cały dzień :(. Kurczę no, znów będzie trzeba dreptać do pracy i zrezygnować z dojazdów na skuterze :(. A ja już oczami wyobraźni widziałam hasających nas w krótkich rękawkach, ech, a niech to szlag. Najbardziej martwi mnie to, że w przyszłym tygodniu przewidują śnieżyce, a ja muszę dostać się jakoś na lotnisko, no i jeszcze wylecieć. Jest nadzieja, że pogoda się jeszcze poprawi, no przecież zima nie będzie trwać wiecznie!
A w Polsce czeka nas wizyta zapoznawcza z nowym członkiem naszej „rodziny” i już się tej wizyty nie mogę doczekać. Jeszcze raz gratulacje dla A. i E. :), jest super! :)