Archiwum Bloga

10 palców mam

watermarked-IMGP8791Już sporo czasu temu (czyżby to mogło być jeszcze przed narodzinami Wikinga?) kupiłam farby do malowania palcami. Pamiętam z czasów studiów, jaką mieliśmy zabawę, my stare konie, babrając się w farbie i malując ile wlezie (swoją drogą muszę zdobyć przepis na tamtejsze farby, które sami robiliśmy). Tak więc pomyślałam, że skoro dorosłym sprawia to frajdą, no to sprawi i Wikingowi. No i oczywiście frajdę mu sprawiło, ale już gorzej było z myciem wszystkiego wokół, włączając całą naszą trójkę (Tasja przed atakiem farby się jakoś uchowała ;) ).
Czytaj dalej »

Płonący maj

watermarked-IMGP8647Tak to jakoś wyszło, że ostatnio niewiele pisałam, jakoś tak albo brakowało energii, albo większość czasu spędzaliśmy na dworze, albo jak już miałam w planie napisanie posta, gdy Wiking będzie już smacznie spał, to…zasypiałam razem z nim ;). No i tak czas bez posta zleciał.

No, ale co tam u nas. Na majówkę nie narzekaliśmy, no bo trudno narzekać skoro majówki u nas nie było ;). Ale, ale długi weekend mamy za to w tym tygodniu :). Co prawda przewidywania pogodowe wypadają średnio, ale nie nastawiam się negatywnie, bo i tak wiem, że wszystko może się jeszcze zmienić, jakoś prognostycy coraz częściej się mylą, tak w jedną jak i w drugą stronę.  Czytaj dalej »

Koniec z blokadą

Od poniedziałku powrót do pracy przez duże „P”. Szczerze mówiąc w tej chwili cieszę się z tego i to bardzo. Zdecydowanie całodniowa praca przed komputerem to nie dla mnie, nadgarstek wysiada, oczy bolą, cztery litery też, z resztą boli wszystko. Gdybym jeszcze robiła rzeczy ważne, no ale takie robienie czegokolwiek, byleby robić, oj nie nie, już nie chcę.

Tak więc w czwartek przed południem rząd postanowił się wtrącić w konflikt pomiędzy nauczycielami a KL. Wtrącił się i dzieciaki od poniedziałku wracają do szkoły. Cały ten konflikt jak zwykle zrobił więcej szkody niż pożytku, bo po pierwsze ostatnie klasy miały podejść do egzaminu już w następny czwartek, no ale został on przesunięty na 13 maja, no tak, w końcu sporo zajęć stracili. No, ale KL oczywiście cały czas błyska cyframi, ile to milionów dzięki konfliktowi zaoszczędzono. Ja jednak dziękuję za taką oszczędność. Kommuny oszczędziły a nauczyciele mają do oddania pieniądze. A i cały ten cały ich protest na nic się zdał, bo i tak z tego co do tej pory wyczytałam, rząd skłonił się do pomysłów KL, został przesunięty jedynie termin wprowadzenia w życie na sierpień 2014. Tak więc nie wiem jak wszystko będzie wyglądało od poniedziałku, bo mogę się tylko domyślać, że nauczyciele zadowoleni nie są. Czytaj dalej »

Szał ciał

watermarked-IMGP8218Dzisiaj mąż pomagał sąsiadowi z naprawą lodówki, a jako, że robili to w ogrodzie, a pogoda była cudowna (no i Wiking wył za tatą i Tasją, gdy Ci wyszli z domu, ostatnio płacze za każdym, kto wychodzi), no to stwierdziłam, że my też wyjdziemy na dwór. Problemem okazało się ubranie Wikinga, bo po próbie przymiarki butów, okazało się, że większość jest za mała. No niestety noga mu rośnie jak szalona (co tu się dziwić, oboje z mężulem mamy nogi jak kajaki), no i ma po nas szeroką stopę i wysokie podbicie. Już po pierwszych wsuwanych bucikach, które okazały się za małe w podbiciu, takowych nie kupowaliśmy. Wynajdujemy tylko te na rzepy, wiązane, z daleko wysuniętym „językiem”. No, ale okazuje się, że i takie potrafią być za wąskie. Więc Wikinga będzie trzeba zaopatrzyć w obuwie sportowe ;). Czytaj dalej »

Wolni

Nikomu nie mówiliśmy o tym, że po moim przyjeździe z Polski dostaliśmy list z kommuny. Kurczę, jak tylko widzę ich pieczątkę na kopercie, zaczyna się stres. No i w liście była informacja o kolejnej wizytacji. Pani z kommuny miała przyjść w środę, ale na godzinę przed spotkaniem wysłała sms, prosząc o przesunięcie wizyty na dzień następny. Średnio nam się to spodobało, no bo po pierwsze znów oczekiwanie, a po drugie musiałam zwolnić się z pracy.

I tak w czwartek przyszła, tym razem tylko jedna pani, ta sama, która była u nas ostatnio. Wiking jak tylko weszła, rzucił się na nią, by wzięła go na ręce. Ogólnie, cały czas ją zaczepiał, ciesząc się jak głupi. Najlepsze było, gdy wziął z kanapy poduszkę i w nią rzucił, no tak, tacine zabawy ;). I tak posiedziała, pogadaliśmy. Przyszła głównie po to, by nas poinformować, że ona nie widzi, że dziecku nic się złego nie dzieje, można z nami porozmawiać i mamy argumenty swoich racji i ma zamiar zamknąć sprawę. Oczywiście jak byśmy mieli jakieś problemy, to mamy się z nią kontaktować, ale sprawa jest zamknięta.  Czytaj dalej »

Czarujące opowiadania

watermarked-IMGP7061Odkąd Wiking przyszedł na świat, a chyba i nawet wcześniej, zaczęłam kolekcjonować dla niego książki, te zaopatrzone zarówno w proste, dziecięce treści i te z treścią bardziej obfitą. Od czasu do czasu przeczesuje również internet, blogi i znajduję na nich prawdziwe perełki. Kupuję książki polskie oraz duńskie, no bo przecież tatko też będzie musiał Wikingowi poczytać.

Póki co  Wiking nie wykazywał książkami większego zainteresowania, tzn. zainteresowanie było, obgryzaniem książkowych rogów, za co go zawsze goniliśmy ;). No, ale ostatnio coraz częściej przynosi mi, którąś z książek, by ją pooglądać, poopowiadać po swojemu co na jej stronach widzi. I tak ostatnio najbardziej popularna jest książka akurat  w języku angielskim o Ulicy Sezamkowej, w której Wiking zawsze pokazuje czerwonego stworka, mówiąc „Elmo!”. Czytaj dalej »