Odkąd Wiking przyszedł na świat, a chyba i nawet wcześniej, zaczęłam kolekcjonować dla niego książki, te zaopatrzone zarówno w proste, dziecięce treści i te z treścią bardziej obfitą. Od czasu do czasu przeczesuje również internet, blogi i znajduję na nich prawdziwe perełki. Kupuję książki polskie oraz duńskie, no bo przecież tatko też będzie musiał Wikingowi poczytać.
Póki co Wiking nie wykazywał książkami większego zainteresowania, tzn. zainteresowanie było, obgryzaniem książkowych rogów, za co go zawsze goniliśmy ;). No, ale ostatnio coraz częściej przynosi mi, którąś z książek, by ją pooglądać, poopowiadać po swojemu co na jej stronach widzi. I tak ostatnio najbardziej popularna jest książka akurat w języku angielskim o Ulicy Sezamkowej, w której Wiking zawsze pokazuje czerwonego stworka, mówiąc „Elmo!”.
Tak więc póki co bestsellerami u nas są książki te najbardziej kolorowe, ale wiem, że w końcu przejdziemy do tych bardziej treściwych i w końcu będę mogła Wikingowi poczytać (czytać mogę już teraz, no ale on niekoniecznie słucha ;) ).
A na co poza treścią najbardziej w dziecięcych książkach zwracam uwagę (oczywiście poza treścią)? Na ilustracje, bo potrafią być na prawdę przepiękne. I tak właśnie będąc w Polsce natrafiłam na przepięknie ilustrowaną książkę pt. „Opowiadania dla maluchów” wyd. Olesiejuk (cena w markecie 19,90zł).
W książce znajduje się kilka znanych opowiadań takich jak „Pinokio”, „Królowa Śniegu”, „Alicja w Krainie Czarów”… Więc oczywiście treści nikomu nie trzeba przedstawiać. Ale za to o ilustracjach trzeba wspomnieć!
Ilustracje zostały stworzone przez różnych autorów, wszystkie są urokliwe, ale zachwyciły mnie zwłaszcza te do „Pinokia” i „Alicji..”, wykonane przez Mauro Evangelista. No cudowne po prostu. Nawet próbowałam znaleźć inne ilustrowane przez tego pana książki, no ale nic nie znalazłam.