Archiwum Bloga

Ingpena kolejna odsłona

watermarked-2013-06-19 13.14.52O cudach, jakie tworzy Robert Igpen, pisałam przy okazji „Alicji w Krainie Czarów”, pisałam też, że chciałabym zajrzeć do innych, przez niego ilustrowanych książek. No tak, biblioteka daje takie właśnie możliwości ;).

W naszej bibliotece szkolnej udało mi się znaleźć kilka książek, oczywiście wszystkie są „wyposażone” w piękne rysunki. Jednak mają jeden poważny minus, na ilość stron w tych książkach (a jest ich spoooro) zdecydowanie przypada za mało ilustracji. Jednak „Alicja…” była najbardziej bogata.

Muszę jeszcze upolować inne książki z ilustracjami Ingpen’a, nie chcę kupować wszystkich, bo tak jak pisałam książki te są sporych rozmiarów, jak do tej pory „Alicja” najbardziej skusiła by mnie na zakup, gdyby nie to, że już mam jedną jej wersję. Z Polski wraz z moimi rodzicami przyjadą niedługo „Baśnie i legendy świata”, oj ciekawa jestem jak to wygląda :).

No to teraz jakie książki udało mi się znaleźć (zdjęcia wykonane telefonem). Czytaj dalej »

Zbliża się koniec

watermarked-IMGP0056Już niedługo, bo za tydzień skończy mi się kontrakt i znów będę bezrobotna, ech. No, a co się z tym wiąże najgorszego, to kontakty z „mym ukochanym” Jobcenter.

Jako, że byłam na kontrakcie specjalnym (coś w rodzaju stażu), podczas którego byłam w dalszym ciągu zarejestrowana w JC i musiałam się „odklikać” raz w tygodniu, to myślałam, że już nie będę musiała się znów rejestrować i ponownie dostarczać im te same dokumenty, by dostać zasiłek. A jednak… Czytaj dalej »

Konie mechaniczne

watermarked-IMGP0017O tym, że Wiking wyrasta na typowego faceta już pisałam i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Oczywiście w dalszym ciągu wszystko wyposażone w koła (najlepiej jeszcze w silnik), plus narzędzia, plus ewentualnie pęk kluczy to to co w tej chwili mego synka kręci najbardziej.

Już jakiś czasu będąc w ogrodzie u sąsiadów myśleliśmy o zrobieniu zdjęć Wikingowi na sąsiadowym motocyklu „kieszonkowym” (sąsiad też jest niewielkich rozmiarów), no i teraz na szybką „sesję” przyszła pora. Czytaj dalej »

Zawał gwarantowany

watermarked-IMGP9934Moje dziecko należy do tych aktywnych, „lubiących” robić sobie krzywdę. Już nieraz przysparzał nas o palpitacje serca swoimi wyczynami, no i za każdym razem tracimy minuty z naszego życia i wzbogacamy nasze głowy w kolejny siwy włos. Niby mamy oczy wokół głowy, niby zabieramy z jego drogi wszystko na co może się zbyt wysoko wspiąć, ale on i tak wynajdzie sposób, żeby się chociażby zadrapać. No bo i prosta droga się do tego przyda.

Człowiek myślał, że w czasach przed dziecięciem miał jakieś zmartwienia, ale tamte to było nic. Dopiero posiadanie dziecka pokazuje nam co to znaczy, tak na prawdę się o kogoś martwić. Martwimy się nie tylko o przyszłość, ale i o teraźniejszość. Bo przecież za tego wikingowego łobuza człowiek życie by oddał. Czytaj dalej »

Panowie B. i L. prosto z PL

watermarked-IMGP9216Pisałam już o tym, że przyszła do nas paczuszka (co tam te 30 kg ;) ) z Polski. Oczywiście w paczce było mnóstwo różności, no i oczywiście były też książki :D. Było kilka czytadeł dla mnie, które kupiłam z wydawnictwa Znak, gdy wszystko na stronie było o 50% tańsze, no ale oczywiście znalazło się coś również dla Wikinga. Swoją drogą nie mogę uwierzyć, jak książki potaniały, na prawdę nieraz można kupić cuda za grosze. No i przez to kuszą, ostatnio zamówiłam kolejne, już się nie mogę ich doczekać, ale przyjadą za 3 tygodnie wraz z gośćmi specjalnymi…nikim innym jak wikingowymi dziadkami :D.

Najbardziej zauroczyły mnie „Nowe przygody Bolka i Lolka”, książka która jest na prawdę ładnie wydana. Ilustracji oczywiście nie trzeba reklamować, bo pochodzą prosto z bajki. Swoją drogą książkę tą przerabiamy teraz przed snem (jak tylko Wiking pozwala mi ją dotknąć, po tym jak przez pół  godziny ją przegląda). Czytaj dalej »

Wiking czy małpka?

watermarked-IMGP9344Sama już nie wiem, czy moje dziecko jest bardziej Wikingiem, czy małpką. Ostatnio opętało go szał wspinaczek i to nie byle jakich. Wspina się na płot sąsiadów, wspina się na krzesła, wspina na stoły i biurko. Wyjdę do toalety, ściągam Wikinga ze stołu jadalnianego, wyjdę do kuchni, ściągam go z ławy. Więc chyba ma w sobie coś z małpowatych?

Kocha też wspinać się na schodki i już coraz lepiej mu to wychodzi, problem jest czasem z chodzeniem, bo i tu prym wiedzie natura Wikinga i hasło „do odważnych świat należy”, co tam upadki, po co patrzeć pod nogi.

No i tak jest właśnie nie tylko ze schodami, ale i ze wspinaczkami i wszelkimi innymi aktami „odwagi” (czasem jednak głupoty ;) ). A mi nie pozostaje nic, jak latanie za tym twardzielem i uważanie, by sobie nic nie zrobił, bo wiecznie jest poobijany. Pozostaje mi jeszcze nie padnięcie na zawał na widok jego wielkich wspinaczek. Czytaj dalej »