Pisałam już o tym, że przyszła do nas paczuszka (co tam te 30 kg ;) ) z Polski. Oczywiście w paczce było mnóstwo różności, no i oczywiście były też książki :D. Było kilka czytadeł dla mnie, które kupiłam z wydawnictwa Znak, gdy wszystko na stronie było o 50% tańsze, no ale oczywiście znalazło się coś również dla Wikinga. Swoją drogą nie mogę uwierzyć, jak książki potaniały, na prawdę nieraz można kupić cuda za grosze. No i przez to kuszą, ostatnio zamówiłam kolejne, już się nie mogę ich doczekać, ale przyjadą za 3 tygodnie wraz z gośćmi specjalnymi…nikim innym jak wikingowymi dziadkami :D.
Najbardziej zauroczyły mnie „Nowe przygody Bolka i Lolka”, książka która jest na prawdę ładnie wydana. Ilustracji oczywiście nie trzeba reklamować, bo pochodzą prosto z bajki. Swoją drogą książkę tą przerabiamy teraz przed snem (jak tylko Wiking pozwala mi ją dotknąć, po tym jak przez pół godziny ją przegląda).
Kolejną książką są „Bajki Misia Fisia”, które zostały podpisane przez autora Wojciecha Bonowicza i ilustratora Bartka Waglewskiego :D. Książka typowa dla maluszka i jak widać spodobała się Wikingowi, który pokazywał, gdzie dziewczynka ma oczka itp. :).
W paczce była też książka, którą kupiłam będąc w Polsce „Stos poduszek i maluszek” i jest to nic innego jak książka z kołysankami, a do książki dołączona jest płyta z tymi też nocnymi piosenkami :).
W wydawnictwie Znak kupiłam jeszcze „Słownik obrazkowy misia i tygryska”, ale póki co mam mieszane uczucia co do tej książki. Mieszane uczucia mam przez to, że niektóre ze słów w niej zawartych są co najmniej dziwne i raczej dziecku zbędne.
A tu Wiking i jego misiaki, on raczej nie jest za maskotkami, ale te dwa zawsze przynosi przytulając i każe nam przytulać. Jest to minutowy przejaw uczucia do maskotek, ale zawsze coś ;).