Tak jak w zeszłym roku, tak i w tym nie mogliśmy nie wybrać się na powitanie Świętego Mikołaja, który przypływa do miasta. Niestety przez cały weekend temperatura jest powyżej zera, wczoraj sporo padało, a co się z tym wiąże? A no to, że otoczenie staje się średnio estetyczne i przyjemne, wręcz brzydkie. Ale mimo to wybraliśmy się do miasta, choć co prawda dojść tam nie było łatwo. Całe miasto spowiła gęsta mgła i dreptając wzdłuż fiordu, wody nie widzieliśmy ani grama, a co za tym idzie i statku Mikołaja nie szło dostrzec. Na brzegu stał spory tłum, orkiestra, no i w sumie Mikołaja nie udało nam się zobaczyć nawet, gdy stanął już na lądzie. Na szczęście w centrum już natrafiliśmy na pana z brodą. Wiking cieszył się jak szalony na widok Mikołaja, a chyba nawet bardziej na widok wozy strażackiego, którym Mikuś jechał. Gdy wóz zatrzymał się, Mikołaj (a raczej ich trzech ;) ) zaczął rzucać dzieciom cukierki.
Na mieście, jak co roku, można było również kupić choinki. My jednak tak jak w zeszłym roku, postanowiliśmy kupić ją od prywatnej osoby, z prostego powodu, stamtąd jest bliżej do domu, więc krótszy dystans na dzierżenie choinki ;). No więc podeszliśmy tam, by wybrać choinkę, po problemach z zeszłoroczną choinką, a raczej jej rozmiarem, wiedzieliśmy już, że szukamy tej najładniejszej z najmniejszych. Jak już wybraliśmy tę jedyną, zapłaciliśmy i ruszyliśmy w podróż do domu ;). A no właśnie, zapłaciliśmy, ale w jaki sposób, wiele osób z Polski mogłoby być zdziwionych. Podobnie jak latem wystawionych jest wiele stoisk przed domami z np. ziemniakami, marchewką itd., gdzie mamy do czynienia z pełną samoobsługą, tak samo jest z choinkami. Choinki stoją, leżą przed domem, cena widnieje na każdej (250kr), pomiędzy nimi stoi sobie stoliczek, a na nim metalowa skarbonka. W zeszłym roku mnie to trochę zdziwiło, bo o ile utarg z młodych ziemniaków nie jest jakiś wielki, to jednak po zakupie choinek przez kilka osób, skarbonka ładnie się zapełnia. Nie mówiąc już o tym, że przecież można spokojnie zabrać drzewko nie płacąc. Jednak ludzie tutaj mają do siebie sporo zaufania. Z resztą do tego tematu, jakim jest zaufanie, mam jeszcze zamiar powrócić. No więc choinka już się u nas zadomowiła, ponoć pięknie pachnie, ale niestety mi nie jest dane póki co poczuć jej zapach, bo znów się przeziębiłam. Szkoła i zmiana pogody chyba robią swoje, ech szkoda gadać. Z tego też powodu nie wzięłam się dzisiaj za planowane pierniczenie, ale co się odwlecze to nie uciecze i jutro nie ma zmiłuj. Zobaczę tylko jak się będę jutro czuła i czy może wezmę jeden dzień na kurowanie się.
Wracając do choinki i wiszących na niej bombek, to nie spodziewałam się, że Wiking tak szybko zrozumie, że dekoracji ściągać niewolno. W końcu mądrego synka mamy :).
Santa Claus is coming…
Posted on 12/16/2012