Tym razem już zero tłumaczeń, tylko zaczynam wpis.
No więc może opowiem co tam się u Nas działo. Opisze pokrótce, żeby sprowokować się do rozszerzenia wątków ;).
Wiking dalej zmaga się z trudami, jakie może mieć przedszkolak. Na szczęście po wielu wzlotach i upadkach w końcu przedszkole po prostu lubi i czas tam spędzony sprawia nam przyjemność. Nam nie do końca sprawia przyjemność zaprowadzanie i odbieranie go, bo przedszkole, do którego uczęszczał, zostało przeniesione na drugi koniec miasta (niech mi ktoś powie czemu akurat tam, skoro w naszym miasteczku przedszkola są dwa i teraz oba leżą w odległości 100m od siebie, na jednym z krańców miasta). Spacerek w jedną stronę to dobre 30 minut, wiem wiem, może wyjdzie nam to na zdrowie, ale przy wietrznej i deszczowej pogodzie, trudno jest szukać zdrowotnych pozytywów.
Ja dalej aktywnie poszukuję pracy, niestety póki co kończy się na rozmowach (ale zawsze to jakiś krok do przodu, tak tak, szukajmy pozytywów ;) ). I w międzyczasie praktykuję sobie raz tu, raz tam, poznając to różnych ludzi, których niekoniecznie warto jest poznawać i walcząc z kolejnymi wymysłami JobCenter.
Mężul nastraszył nas ostatnio, gdy wylądował w szpitalu z pękniętym wyrostkiem robaczkowym (myślę, że to też należy rozwinąć, wątek – nie wyrostek ;) ). Na szczęście w tej kwestii wrócił już do zdrowia, choć przeziębienia łapią go jak szalone.
Tasja śpi, je, wymusza jedzenie, uszczelnia drzwi, czyli w pieskim życiu bez zmian ;).
A teraz co? A no teraz zabieram się za kolejne posty, bo mężul mnie pogania ;), tak pomiędzy przygotowaniami do Świąt :).
No to kochana czekamy na kolejne z niecierpliwoscia :-) tym razem swieta w dk ? Zdrowka dla mezula
Święta jak zwykle w Dk, może za rok się uda pojechać do Polski :)