Bloga zaczęłam pisać z przyczyn strikte pamiątkowych i żeby pokazywać mój świat rodzinie i przyjaciołom, którzy są tak daleko, by mogli być na bieżąco. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak przez ostatnie lata rozrosła się blogosfera i jakimi prawami się rządzi. Żyłam w przeświadczeniu, że jest tak jak kiedyś, ktoś sobie coś tam pisze, ktoś może to przeczyta, skomentuje i tyle. Tak przynajmniej było lata świetlne temu, gdy to będąc nastolatką pisałam bloga, który niestety został już wciągnięty w czeluście internetu.
I jak się odrobinę światem blogowym zainteresowałam, to muszę się przyznać, że doznałam szoku. Okazało się, że wiele blogów powstaje tylko i wyłącznie z myślą o profitach. Darmowe produkty, zarobki na banerach, postach, to wielu z blogów jedyny cel. Niestety wchodząc na nie, po pewnym czasie ma się ochotę posty przewinąć niczym niechciane reklamy w trakcie „Na Wspólnej”.Reklama, reklama, reklama.
Często na blogach tych posty pojawiają się niemal codziennie, byleby tylko coś opublikować. Nie ma tam nic ciekawego, nic nowego, nie są pisane z jakimś pisarskim zacięciem, a jednak wskaźnik obrotu na stronie tyka. Czemu? Z prostego względu. Dziewczyny (głównie dziewczyny) je piszące robią wszystko, by mieć jak największą rzeszę fanów. Najłatwiej fanów się nagania w stylu „super piszesz, zapraszam do mnie”, albo… albo robi się konkursy. To akurat jakiś plus, bo miło, że można coś wygrać (do czasu, do kiedy konkurs jest przeprowadzony uczciwie).
W sumie w samym fakcie otrzymywania darmowych rzeczy, też nie ma nic złego, jeśli ma się jakieś granice i nie bierze się wszystkiego jak leci, bo za darmo, no i… nie żebrze się, żeby produkt dostać.
Jest jeszcze jeden profit z bycia popularnym blogerem. Można wozić się po rosnącej liczbie imprez dla blogerów/vlogerów organizowanych.
Pewnie ktoś zaraz stwierdzi, że piszę to z zazdrości, bo sama na te imprezy zapraszana nie jestem, a i darmowych produktów nie otrzymuję. I moja odpowiedź jest krótka, nie, nie jestem zazdrosna i nie, nie mam nic przeciwko, żeby komuś było dobrze i takie plusy z prowadzenia bloga miał. Nie mam nic przeciwko, jeśli dalej robi swoje, recenzje pisze rzetelne, a nie wciska ludziom chłam, po czym zapytany po jakimś czasie o przemyślenia na temat produktu, blokuje osobę pytającą, bo okazało się, że produkt, aż taką rewelacją nie był, ale nie wypada się przyznać.
No i nie mam nic przeciwko do czasu, kiedy osoby te umieją przyjmować krytyką, podejmować dyskusję i przyznawać się do błędu, jeśli takowy popełniły.
No i najważniejsze nie mam nic przeciwko do czasu, kiedy wielkie „bloginie” nie zaczynają deptać swoimi słowami, tych, którzy niewygodne pytanie zadali.
A stało się tak z Kasią z http://
Czytałam komentarze pod tym postem i co tu dużo mówić, było niefajnie. Najważniejsze to napisać, że to przecież przez zazdrość, boś ty taka piękna (?!), albo powiedzieć, że (uwaga, tu moje ulubione wytłumaczenie) hejterzy się zawsze znajdą. No bo jak masz coś innego do powiedzenia, to jesteś hejterem…
No niestety na blogach popularnych nie można mieć odmiennego zdania, nie można wyrażać swojej opinii, która z opinią twórcy bloga jest inna, bo Cię zlinczują. Ja sama tylko raz wdałam się w dyskusję i po tym ile nerwów mnie to kosztowało, stwierdziłam, że wolę robić swoje, a do tej blogowej rodziny się nie mieszać, ale myślę, że ktoś w końcu powinien te „bloginie” z piedestału zrzucić, bo ktoś tu chyba zachłysnął się popularnością.
A i jeszcze jedno. Sama wiem ile pracy pochłania blog, tekst to jedna sprawa, zdjęcia to druga, bo po pierwsze trzeba je zrobić, a po drugie obrobić. I dlatego wkurza mnie, gdy widzę blogi, na których strojna mamusia pozuje z dzieckiem, oboje przyodziani w ciuchy z wyższej półki (które nomen omen potem sprzedaje za sporą kasę, z podpisem założone do zdjęcia, co mi mówi, że jednak nie warte były zakupu). Od zdjęć ma fotografa, tekstu raczej nie pisze, więc jej jedyną pracą jest zamieszczenie zdjęć i podpisanie w co z dzieckiem byli ubrani. Pracy niewiele, ale ważne, że coś z tego można mieć. No i publika ogromna. Denerwuje mnie to, że coś takiego jest takie poczytne. A blogerki modowe rosną jak grzyby po deszczu, promując kolejnych członków rodziny, zakładających kolejne blogi. No matko, maszyna do robienia pieniędzy. Nie podoba mi się cel, w jakim te blogi są zakładane
Dodam jeszcze, że piszę o blogerach, ale to samo się dzieje ze światem vlogerów. Przeraża mnie fakt, że ludzie zauważyli, że popularność jest na wyciągnięcie ręki i są jej tak zachłanni, że zadepczą każdego, kto stanie im na drodze…
A istnieją przecież blogi dziewczyn, które są w porządku ze sobą, robią swoje, nikomu krzywdy nie robiąc, jak np. http://aparatmojedziecko.blogspot.com, czy też http://www.srokao.pl/. Więc da się jak widać. Szkoda tylko, że takich blogów w gronie popularnych jest tak niewiele.
sława, sława, sława…
i nie liczy się NIC więcej.
co tu wiele mówić!?
wszystko już jest! :)
Takie bestie z ludzi, że dla sławy i dóbr materialnych nie patrzą na innych, ech
„Wkurza mnie to, że coś takiego jest takie poczytne.”
Ale na co się wkurzasz? Na czytelników, że chcą takie blogi czytać, czy na blogerki, które w zasadzie nic nie zrobiły? Po prostu są i miały szczęście, że ktoś szuka takiej treści, a to nie jest ich wina i żadne czarne moce w tym udziału nie brały.
Żenada.
Na to, że wystarczy dobry PR, żeby się wypromować, a nie praca. Bo mówię o blogach, które tej treści nie posiadają. Tworzą blogi mające na celu tylko jedno. Dla mnie to jest żenadą.
I to że jest tak wiele dziewczyn mających coś do powiedzenia, piszących świetne teksty, ale nie mogących się wybić, bo nie umieją się wypromować i nie mają w sobie nachalnego parcia na to by być popularnym.
Bardzo dobry tekst. Nie uogólniałabym, ale masz rację. Niestety w obecnych czasach w blogowym świecie nawet konstruktywna krytyka uznawana jest za przejaw mądrości. Jakie blogerki – tacy odbiorcy. Największe parcie jest na kicz i tandetę. Do oglądania zdjęć nie trzeba mózgu, z kolei tam gdzie blogerki piszą coś więcej trzeba już to rozumieć, a to dla wielu wyższa szkoła jazdy. Pozdrawiam.
Co nie oznacza, że blogi gdzie królują zdjęcia są do dupy, bo teraz ja za bardzo uogólniłam, ale chyba wiesz o co mi chodziło ;)
Nie mówię, że wszystkie blogi takie są. Czytam wiele ciekawie pisanych blogów, również przeglądam niektóre fotograficzne, które też potrafią być w porządku. Gdy oglądam zdjęcia u Aparatki, to po pierwsze robię to z przyjemnością, po drugie, wiem, że ubranka, w które ubrany jest Józ są wygodne i używane nie tylko dlatego, żeby się pokazać i zrobić kilka fotek. Jak mają przekonać mnie świetne stylizacje, z których potem rzeczy są wyprzedawane za spore pieniądze z podpisem, że były założone raz, dla mnie to informacja, że niewarto w nie inwestować
Wciągnął mnie ten wpis.
Ja dopiero od niedawna zorientowałam się, jakimi prawami się rządzi blogosfera…
I stwierdziłam, że wolę robić swoje, czytać blogi, które lubię. A takie blogi zakładane „dla zysku” widać z daleka.
Pzdr
Podpisuje się pod tym co mówisz obiema rękami :)
Dobrze Cię znowu poczytać trochę. :)
Odnośnie blogów – ostatnio doszłam do takiego samego wniosku jak Ty. Póki prowadziłam bloga na bloxie – nie było to aż tak zauważalne, a teraz przeżyłam szok. :D
Na szczęście tobie sodówa nie grozi, umiesz przyjmować krytykę:)
Haha, zobaczymy co będzie jak się rozkręcę. :D
Nie no joke taki. :D
A rozkręcaj się dowoli! :) A tak nawiasem mówiąc, to na sesję Calineczki czekam :)
Na sesje jestesmy umowieni na 8 grudnia – wtedy jedziemy do pl :)
To jest tak, ze komentarze niezgodne z ogolnm trendem sa niepublikowane a jesli juz to tylko po to zeby je wysmiac i wydrwic. Ot taka paczka sikorek spinajacych sobie z dziubkow. A juz najsmieszniejsze jest pisanie o tym samym w tym samym czasie przez klub „blogin”
O tak, to też jest fajne np. na temat hotelu ;)