Skuterem w drogę

2013-10-25 11.41.57Przez tydzień mnie tutaj nie było, ale muszę wpaść w nowy tryb pracy, wstawania trochę wcześniej, spędzania sporej części dnia poza domem. Pewnie to trochę potrwa. A jak jest w pracy? Nie jest źle, choć przyznam się, że czas momentami płynie dość wolno. Fakt faktem, mimo, że jest to praca odpowiedzialna, to to, że jest nas tak wielu dorosłych, to praca jest bardzo spokojna. Dzieciaki są jak to dzieciaki, fajne, przytulaśne, czasem gryzące i drapiące ;). Trochę mam mętlik w głowie, bo często muszę przeskakiwać pomiędzy językami, ale częściowa praca po polsku jest sporą odmianą.

Może powiem coś o tym, jak duńskie przedszkole „działa” (przynajmniej to, w którym pracuję). Oczywiście podobnie jak w szkole, nie mogę mówić o żadnych konkretach, tym bardziej tych dotyczących dzieci (akt milczenia, normalnie niczym tajemnica lekarska ;)). No więc większość dnia w przedszkolu mija na zabawie (ja jestem w grupie młodszej, a grupy są dwie, w pierwszej 3 i 4latki, w drugiej 4 i 5, pedagodzy decydują, kiedy dziecko jest gotowe na przejście do grupy starszej).  W międzyczasie dzieciaki mają posiłki. W Danii rzadko posiłki w przedszkolach są przygotowywane na miejscu, zazwyczaj rodzice pakują śniadania, tak jest i tutaj. Do godziny ósmej dzieci mogą zjeść płatki owsiane lub kukurydziane. Ok. 9 jedzą po kanapce ze swoich „śniadań”. O 11 jedzą resztę, popijając mlekiem. Potem wychodzimy na dwór, gdzie maluchy bawią się ok. 3 godzin i oczywiście jak to w Danii bywa, nieważna jest pogoda, ważne ubrania. Plac zabaw jest ciekawy, jest ogromna ślizgawka, huśtawki, miejsce do grania w piłkę, piaskownica pod pięknym kasztanowcem i sporo rowerków biegowych, moon car (gokartów na pedały?), rowerków trójkołowych itp.

collage3

Po zabawie na dworze mamy posiłek popołudniowy, w większości są to owoce, ew. batoniki musli, jogurty. A później dalej zabawa.

Dodatkowo jeden z dni w tygodniu spędzany jest całkowicie na dworze. W tym tygodniu byliśmy na przykład w lesie, gdzie dojechaliśmy autobusem.

Nie wiem jak funkcjonuje starsza grupa, wiem, że raz w tygodniu wybierają się na basen.

I tak to właśnie działa. O, ciekawostką jest to, że normalnie przedszkola kojarzą się z niskimi stołami i maleńkimi stołeczkami, a tu jest inaczej. Stoły są wysokie, stołki coś w rodzaju barowych, plus pedagodzy mają krzesła biurowe, podobno by dbać o plecy.

Tak więc, praca sama w sobie nie jest ciężka, ale fakt razem z dojazdami jestem prawie 10 godzin poza domem robi swoje. No i właśnie, dojazdy… Póki co walczę z ciemnością, deszczem i wiatrem i jeżdżę na skuterze. Przynajmniej oszczędzam czas, który spędziłabym na drodze do i z przystanku, no i na czekaniu na autobus. Ale są i minusy, bo za ciepło jednak nie jest i mimo, że mój mąż widząc mnie ubraną w getry, jeansy, kombinezon, sweter i dwie kurtki, stwierdził, że wyglądam jak ludzik Michelin, to czasem jednak marzłam. Najcięższy był dzień, kiedy wiatr wiał z prędkością 20m/s, oj myślałam, że polecę niczym Dorotka z Kansas. Ale dałam radę i dam, dopóki nie będzie ślisko.

A co się dzieje w domu, gdy mamy nie ma? Ponoć Wiking jest bardzo grzeczny. Cieszy się, gdy wracam do domu. Ostatnio zaczyna coraz więcej mówić, powtarza po nas wiele słów, pokazuje też wszystko wokół i chce, żebyśmy mówili mu jak to się nazywa ( śmiejemy się, że zapisuje na dysku). Zauważyliśmy też, że zaczyna rozdzielać nas na dwa języki i rzeczy, które wie, jak nazywają się w obu językach, mówi po polsku do mnie, do mężula po duńsku.

collage1 collage2

IMGP13751

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>