Suuusza

IMGP9195Wiem, wiem, miałam na pogodę nie narzekać, no i staram się jak mogę, ale ostatnio mam wrażenie, że przechodząc z pokoju do pokoju trzeba mieć przy sobie maczetę, o powietrze jest tak gęste, że można by je ciąć ;). Ogłoszono ostatnio zakaz palenia ognisk w miejscach publicznych (czyt. nie w prywatnych ogródkach), bo mamy bardzo wysoki stopień zagrożenia pożarem. No, ale co się dziwić, trawa w naszym ogródku już trawy nie przypomina, bo wygląda raczej jak siano. Oczywiście nie chcę, żeby lato się skończyło, ale odrobina deszczu by się przydała (wczoraj w nocy miało padać, ale skończyło się na kilku minutach). Najgorsze są noce, bo śpi w takiej duchocie się okropnie, no a za to w dzień człowiek nie ma siły na zbyt wiele. Z resztą widzę, że i Wikinga te temperatury męczą, bo on szaleje jak zwykle, a potem dyszy jak stara lokomotywa (z resztą tak samo jak Tasja ;) ).

Przynajmniej dzisiaj słońce nie było tak ostre, bo pojawiły się chmury, więc wybraliśmy się na spacer, na plażę (mamy tam ok. pół godziny spacerkiem). Plaża to może zbyt wielkie słowo, bo jest malutka i raczej pokryta muszlami niż piaskiem (przypływy robią swoje), no ale jednak jest a to już coś :). Tak to już jest jak się w takim miejscu mieszka, ludzie do miasteczek takich jak to przyjeżdżają na wakacje, my mamy to na co dzień i chyba nie tego nie doceniamy. No, ale prawda jest taka, to morze/fjord jest jedynym co to miasteczko ma jeszcze do zaoferowania.

I tak na plaży mimo pochmurnego nieba zarówno Wiking jak i Tasja wskoczyli w fale (co tam, że Wiking był ubrany, na szczęście staram się być zawsze wyposażona w dodatkowy zestaw ubrań ;), za to Tasja to dopiero ma pomysły, do wody weszła w futrze!;) ). Woda jest niesamowita, można porównać z wodą w wannie, myślę, że jest spokojnie już powyżej 20 stopni, mamy też sporą płyciznę, więc na kąpiel z dzieckiem w sam raz.

IMGP9185

3

4

Po kąpieli raz dwa przebrałam Wikinga i wyruszyliśmy do domu. Na nabrzeżu odbywa się Kanal Jazz, myśleliśmy, że będzie działo się coś ciekawego, ale raptem postawili namiot, ktoś w środku śpiewał, a ludzie siedzieli przy stolikach popijając piwo, czyli typowy duński festyn. Tak więc wróciliśmy do domu na obiad zjedliśmy koldskål (rodzaj kwaśnego mleka z sokiem z cytryny, wanilią i…jajkiem) z kammerjunker (twarde biszkopty). Dzisiaj zdecydowaliśmy się na taki obiad, bo po wczorajszym stwierdziliśmy, że nic ciepłego nie jesteśmy w stanie przetrawić.

1

2

IMGP9197

„To wiewiór!
To kot!
-Nie… to malamut wskakujący na murek” ;)

IMGP9202

{ Skomentuj }

  1. Ewa

    hahaa malamut- cyrkowiec- świetna jest:D!!!
    co do koldskål – super, bardzo nam zasmakowało:)

Odpowiedz na „EwaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>