Tak to jakoś wyszło, że ostatnio niewiele pisałam, jakoś tak albo brakowało energii, albo większość czasu spędzaliśmy na dworze, albo jak już miałam w planie napisanie posta, gdy Wiking będzie już smacznie spał, to…zasypiałam razem z nim ;). No i tak czas bez posta zleciał.
No, ale co tam u nas. Na majówkę nie narzekaliśmy, no bo trudno narzekać skoro majówki u nas nie było ;). Ale, ale długi weekend mamy za to w tym tygodniu :). Co prawda przewidywania pogodowe wypadają średnio, ale nie nastawiam się negatywnie, bo i tak wiem, że wszystko może się jeszcze zmienić, jakoś prognostycy coraz częściej się mylą, tak w jedną jak i w drugą stronę.
Za to ostatnie dni były cudowne, słoneczko w końcu dało o sobie znać, ukropu nie ma, ale pierwsze zabarwienie skóry można już zaobserwować :). I tak przez to w szkole sporą część czasu spędzamy na dworze, trochę i za sprawą tego, że by odrobić część zajęć z czasu lockaout’u, w tym tygodniu dzieciaki miały zajęcia o 2 godziny dłużej. Szczerze mówiąc mnie to cieszyło i to bardzo, bo nie musiałam się męczyć w bibliotece, a tak mogłam nacieszyć się świeżym powietrzem.
Do ciekawych i lekko stresujących zdarzeń tego tygodnia zdecydowanie może należeć pożar w kuchni i w szkole. Pożar w naszej kuchni na szczęście objętościowo ograniczył się do patelni, ale i tak zakopcone było całe mieszkanie, a i patelnia wylądowała w śmieciach. A zapalił się olej, do tej pory nie wiemy dlaczego, na szczęście mężul mój uratował sytuację.
A pożar w szkole, którego nie było to dopiero historia. W poniedziałek nagle włączyły się syreny, no więc cała szkoła została ewakuowana i tak staliśmy na boisku i czekaliśmy na obrót wydarzeń. Nagle podjechały dwa wozy strażackie, hmmm, no tak to chyba jednak coś się dzieje. Po jakimś czasie przyszedł dyrektor i kazał wszystkim wrócić do szkoły. Jak się okazało nigdzie nie było ognia, a jedyną teorią na temat alarmu było uderzenie cukierkiem o włącznik. A skąd latające cukierki? A no od „komunistów” ;). Jako, że mamy okres komunijny i tutaj (tylko komunia ma miejsce w wieku lat 16stu, ma miejsce spora impreza, z ogromną ilością prezentów), tradycją jest rzucanie cukierkami dzień po komunii, by podzielić się szczęściem ;), takie o świętowanie. No i niby taki cukierek uderzył właśnie we włącznik alarmu. Szczerze, jakoś w to wątpię, ale lepsze takie wyjaśnienie niż żadne ;).
Tak poza tym, w szkole, od czasu nowej nauczycielki, pracuje mi się lepiej niż kiedykolwiek. W końcu mogę się również czegoś nauczyć, bo uważam, że A. ma świetne podejście do dzieciaków. Szkoda tylko, że nie trafiła do tej klasy wcześniej, za nim dzieci rozpuściły się na całego. Co tu dużo mówić, sporo pracy ją czeka, a póki co to człowieka głowa boli po kilku godzinach z tą chmarą ;).
No to teraz trochę o życiu poza pracą. Wiking rośnie jak szalony i rozbija się jak szalony. Ledwie co wylądował twarzą na chodniku, to wczoraj będąc u sąsiadów kolejną wywrotkę, szalejąc z zabawkową kosiarką i lot ze schodka, na szczęście na dole leżała Tasja i lądowanie było miękkie, ale zamarliśmy wszyscy na moment.
W dalszym ciągu mamy problem, gdy ktoś wychodzi z domu, bo Wiking wydaje z siebie takie dźwięki, że serce się kraja. Jestem bardzo szczęśliwa, gdy dalej śpi, gdy wychodzę do pracy, a zdarza się to coraz rzadziej. Nie wiem, czy zamontował sobie jakiś radar i jak tylko poczuje, że wstaję z łóżka, to jest na równych nogach. Najgorsze jest to, że jest wtedy niewyspany, no więc również marudny. W ogóle coraz to częściej coś mu nie pasuje, a to chce na dwór, a to na dworze chce do sąsiada, jak nie może to już nic nie chce i jest jednym wielkim, rozdartym nieszczęściem. No i kwestia wózka…niby idzie za rękę, ale dać mu moment bez trzymania i koniec, ręki nie da, do wózka nie wsiądzie, na wszystko płacz, i to jaki płacz, rozpacz, dramat i pisk.
Za to pała miłością do naprawiania wszystkiego co się da, kradnie narzędzia, gdy nikt nie widzi i wkłada we wszystkie śrubki. Kolejną miłością jest ciągnięcie pojazdów na sznurku, bądź pchanie pojazdów „na kiju”. Reszcie zabawek podziękował i tak leżą biedne samotnie.
No to by było chyba na tyle odnośnie pierwszego tygodnia maja. A! No i jeszcze coś, od naszych sąsiadów Wiking dostał bujak i łódkę do zabawy w ogrodzie, oczywiście jak tylko zobaczył, to musiał zbadać dane obiekty. Teraz trzeba kupić piasek do piaskownicy i powoli mamy mały, ogrodowy plac zabaw :).
TRAFILAM na Blioga przez przypadek i jestem zachwycona:) doczytac sie nie moge:) bo ciagle mi malo:)
juz niedlugo podziele twoje losy:D jade za 3 miesiace do mojego wikinga i planujemy dziecko,prace zaczynamy wiec zaraz po moim przyjezdzie:) mam nadzieje,ze trafi mi sie taki slodki maly wiking jak twoj!!!! ;-) jest przekochany.
dziekuje za wszelkie opisy na blogu dotyczace wielu spraw ,ktore tylu osob dotycza i ktore na pewno niejednej dziewczynie pomoga. Bede czytac czytac czytac—- pisz jak najwiecej!!!!!!!!!!!!!!!! plissssssssssssssss
i pozdrowionka dla calej rodzinki!!!!!
Jejku, to chyba jedne z najmilszych rzeczy, jakie „słyszałam” :). Jak miło dowiedzieć się, że to co piszę, ktoś ma ochotę podczytywać :D.
Zapraszam oczywiście do siebie i życzę powodzenia w staraniach :D. Jakby co służę pomocą, oczywiście nie jeśli chodzi o starania, ale o duńskie życie ;)
witam ponownie:-)
ogromnie dobrze mi „słyszeć „, ze jesteś zadowolona z podczywywania, ale obawiam sie ,że jest to cos wiecej- bo zaczynam czytanie ponowanie więc proszę nie zapomnij o dodawaniu kolejnych postów bo obwaiam się ,że jak ich zabraknie to po 3 razie czytania ,będę je znała na pamięć:D piszesz świetnie plus ta szczypta świetnego humoru mimo czasem niemiłych sytuacji podnosi mnie na duchu, jestem przerażona nowym życiem ,ktore mam zacząc w kraju z którym wcześniej nie miałam wogóle kontaktu, a po twoich postach wszystko wydaje sie ciut łatwiejsze:) do tego focie całej rodzinki i słodkiego malucha(- te z psiakiem szczególnie mnie wzruszyło, gdy oboje stoją pleckami do patrzącego ,a mały jest wzrostu siedziącego psiaka:D słoooooooodko!!!!)
ogromnie też dziękuję za zaproszenie- oczywiście ,że skorzystam z ogromną przyjemnością, do tego obietnica pomocy w razie czego- dziewczyno powinno się Cię ozłocić:D
a tak serio bardzo dziękuję za propozycję i mam nadzieję ,że faktycznie bedę z niej mogła skorzystać ” w razie czego”
pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę :)
Ale mi humor poprawiasz kobitko, Twoimi słowami! :D
Staram się pisać na bieżąco, no ale co tu dużo mówić, życie tutaj jest dość nudnawe, więc i dzieje się niewiele, zwłaszcza w takich miasteczkach (czyt. każde miasto jest małym miasteczkiem, jeśli nie jest to Kopenhaga, Aalborg itp.). A Ty gdzie będziesz mieszkać, jeśli mogę zapytać, w którym regionie?
A na pomóc mogę, na tyle na ile dam radę, no w końcu trzeba walczyć z duńską kommuną ;)
aaaaaaaaaaa i jeszcze jedno :) moj przyszły mąż to duńczyk, rozmawiamy po angielsku bo nie znam duńskiego, jak tam z duńskim u ciebie??? boję się o dziecko jak sobie poradzi, słysząc taki misz masz- ja polka, tata duńczyk a rozmawiają po angielsku::D
My też w domu rozmawiamy po angielsku i też mamy obawy co do dziecka, jak to „zniesie” ;). Ale rozmawiałam z dziewczynami, które w domu mają 4 języki i dzieciaki nie mają z tym problemu. A z duńskim idzie mi coraz lepiej, choć w porównaniu do języka angielskiego, to jest to język na prawdę ciężki.
A, no i rozmawiamy po angielsku, bo jakoś nie umiemy się przestawić, próby spoczęły na angielskim ;)
tak sobie podczytuje te nasze wcześniejsze- konwersacje :) ile się pozmieniało od tego czasu:) my z synem niemal już zaaklimatyzowani:) uczymy się duńskiego, zgodnie nie lubimy tutejszej pogody,lubimy sympatycznych sąsiadów no i czekamy na wspólne z narzeczonym maleństwo które ma pojawić się pod koniec lipca:) tutejsza służba zdrowia nieco mnie przeraża, ale reszta jest ok:) pisz częściej, może teraz jak już wróciłaś znajdziesz znów troszkę czasu dla nas:D czytelniczek:D pozdrawiamy całą rodzinką:D
ps:) może uda ci się zrobić znów zdjęcie Wikinga z Tasją:) było by super porównać jak urósł:D
Zleciało… Ale u Ciebie ogromne zmiany, zwłaszcza maluch w drodze :).
Zdjęcie Wikinga z Tasją, no jest ciężko, bo ciężko ich złapać w bezruchu, a pewnie chodzi o to zdjęcie, gdzie stoją tyłem ;). Będę próbować ;)