Monthly Archives: Styczeń 2013

Testujemy

Od firmy MamBaby otrzymaliśmy kilka produktów do przetestowania, przez Wikinga. Oczywiście jak to z naszym szczęściem bywa, o mały włos a produkty te by do nas nie dotarły. Zostały wysłane na adres wikingowych dziadków i gdy tam doszły, to dziadkowie raz, dwa spakowali i przesłali je do nas, priorytetem, żeby było szybciej. Było to w połowie grudnia… Czekaliśmy i czekaliśmy i przekonani byliśmy, że zaginęły i nigdy do nas nie dotrą, tym bardzie, że inne przesyłki z Polski wysłane później, już do nas dotarły. W ten weekend miałam już zamówić produkty na własny koszt, by z recenzji się wywiązać, ale w piątek udaliśmy się na pocztę. Zapytałam grzecznie, czy przypadkiem czegoś dla mnie nie ma, bo na przesyłkę czekam już prawie miesiąc, ale pani z poczty nie raczyła sprawdzić, bo po takim czasie, to nawet jakby było, to już by odesłali do Polski. No więc wróciliśmy do domu, opróżniłam skrzynkę wypełnioną po brzegi gazetkami i w czasie przeglądania gazetek znalazłam awizo. Co jest najlepsze, z datą wczorajszą, więc list ten na poczcie musiał leżeć. Tak więc zebrałam się z powrotem na pocztę (gdyby pani się chciało tylko sprawdzić ech). List był rozdarty, na boku przyklejona taśma informująca, że został sprawdzony przez celników. Kurczę w tym czasie tyle nielegalnych fajerwerków jest przesyłane z Polski, a oni uczepili się wikingowych rzeczy. Irytujące jest tylko to, że człowiek nie wie co się z przesyłką dzieje, bo nikt nie wysyła żadnego powiadomienia, że przez miesiąc twoja przesyłka będzie sprawdzana.

watermarked-IMGP6097

 

 

Czytaj dalej »

Witamy w 2013 roku

Kransekage

Kransekage

I już kolejny rok za nami. Racje miał ten kto stwierdził, że do 20stki czas płynie wolno, a po 20stce to już górki, kurczę, a co będzie po 30stce? No, ale co tam. Wczoraj spędziliśmy kolejnego, przyjemnego mini Sylwestra. Było dobre jedzonko, którego nadmiar niektórzy dziś odchorowują ;). Był i pyszniutki drink z malibu i soku ananasowego :D i było towarzystwo na Skyp’pie (od trzech lat świętujemy wraz z moimi rodzicami). Wiking na początku był lekko nie w humorze, no ale potem ożywił się i latał jak szalony, ba zaliczył po raz pierwszy oglądanie sztucznych ogni, chyba przeczuwał co go czeka i nawet nie grymasił, by iść wcześniej do łóźka ;). Wielu ludzi wystrzeliło sporo pieniędzy w niebo, ale było ślicznie. Ja zawsze mam gęsią skórkę i dreszczyk jak patrzę na sztuczne ognie, jakoś mnie to wzrusza, a tym bardziej, gdy trzymam na rękach mojego małego szkraba. Po fajerwerkach Wiking dalej najchętniej by biegał, no ale zabrałam go już do łóżka, z nadzieją, że skoro późno się kładzie, to może dłużej pośpi, no ale nic z tego… Za to teraz odsypia ;).

 

Czytaj dalej »