Ano zmieniło. W końcu wychodziłam sobie zajęcia w zerówce :). I tak od połowy zeszłego tygodnia na zajęcia chodzę do klasy 0A, która prowadzi I.. I. to starsza pani, która podejście do zajęć ma też trochę starsze i pewnie przydałby się im powiew nowości, no ale przynajmniej klasa jest o niebo spokojniejsza od klasy drugiej, w której byłam. A jak dzieciaki? No dzieciaki jak dzieciaki, rozgadane i pełne energii :). Jest kilkoro dzieci pochodzących z różnych krajów, jest i N., chłopiec, którego dziadkowie i mama są Polakami. Poznałam jego babcię i widzę, że się stara wpajać mu język polski, ale chyba mama już nie tak bardzo, stąd N. zna trochę polskich słów, ale jest ich niewiele.
Niestety zmiana ta ma jeden minus, jako, że zajęcia w klasie przedszkolnej są tylko do 11.45, to muszę trochę więcej czasu spędzić w bibliotece niż dotychczas. I tak wymyślają mi tam kolejne, średnio ciekawe zadania, jak po raz 10ty sprawdzenie, czy książki znajdują się na swoim miejscu. A co panie z biblioteki robią w tym czasie? Są bardzo zajęte przeglądaniem gazet lub plotkami w pokoju nauczycielskim.