Archiwum Bloga

Co to był za dzień

watermarked-IMGP8973Nadszedł dzień, na który z mężulem czekamy cały rok. A konkretniej dzień przed Zielony Świątkami, kiedy to w mieście ma miejsce Pinse Parade i zjeżdżają się dwukołowce i klasyki z całego regionu. Wyczekiwaliśmy cały tydzień, sprawdzając cały czas prognozę pogody, no i były już chwile zwątpienia, czy pogoda dopisze. I tak trudno uwierzyć, że jeszcze w poniedziałek miałam na sobie zimową kurtkę, cały tydzień padał deszcz, a dziś cud! Ponad 20 stopni i piękne, niebieskie niebo :D. Czytaj dalej »

Przyszła baba do lekarza

watermarked-IMGP8812Już kiedyś pisałam o refundacji leków w Danii, że nie jest tak kolorowo jak w Polsce. Myślałam jednak, że jak tą określoną kwotę na leki w aptece się wyda to 50% rabat, który otrzymujemy na kolejne zakupy, już nam się należy do końca roku, a jednak tak nie jest…

Przy ostatnich zakupach a miejscowej aptece przyjrzałam się paragonowi i co zauważyłam? Ano rabat 50% przy większych kwotach się kurczy. Konkretnie wygląda to tak, że od 0-900 koron płacimy 100% ceny leków, które mogą być częściowo refundowane (kwoty łączą się od 1 stycznia danego roku, przez cały rok), Czytaj dalej »

Płonący maj

watermarked-IMGP8647Tak to jakoś wyszło, że ostatnio niewiele pisałam, jakoś tak albo brakowało energii, albo większość czasu spędzaliśmy na dworze, albo jak już miałam w planie napisanie posta, gdy Wiking będzie już smacznie spał, to…zasypiałam razem z nim ;). No i tak czas bez posta zleciał.

No, ale co tam u nas. Na majówkę nie narzekaliśmy, no bo trudno narzekać skoro majówki u nas nie było ;). Ale, ale długi weekend mamy za to w tym tygodniu :). Co prawda przewidywania pogodowe wypadają średnio, ale nie nastawiam się negatywnie, bo i tak wiem, że wszystko może się jeszcze zmienić, jakoś prognostycy coraz częściej się mylą, tak w jedną jak i w drugą stronę.  Czytaj dalej »

Koniec z blokadą

Od poniedziałku powrót do pracy przez duże „P”. Szczerze mówiąc w tej chwili cieszę się z tego i to bardzo. Zdecydowanie całodniowa praca przed komputerem to nie dla mnie, nadgarstek wysiada, oczy bolą, cztery litery też, z resztą boli wszystko. Gdybym jeszcze robiła rzeczy ważne, no ale takie robienie czegokolwiek, byleby robić, oj nie nie, już nie chcę.

Tak więc w czwartek przed południem rząd postanowił się wtrącić w konflikt pomiędzy nauczycielami a KL. Wtrącił się i dzieciaki od poniedziałku wracają do szkoły. Cały ten konflikt jak zwykle zrobił więcej szkody niż pożytku, bo po pierwsze ostatnie klasy miały podejść do egzaminu już w następny czwartek, no ale został on przesunięty na 13 maja, no tak, w końcu sporo zajęć stracili. No, ale KL oczywiście cały czas błyska cyframi, ile to milionów dzięki konfliktowi zaoszczędzono. Ja jednak dziękuję za taką oszczędność. Kommuny oszczędziły a nauczyciele mają do oddania pieniądze. A i cały ten cały ich protest na nic się zdał, bo i tak z tego co do tej pory wyczytałam, rząd skłonił się do pomysłów KL, został przesunięty jedynie termin wprowadzenia w życie na sierpień 2014. Tak więc nie wiem jak wszystko będzie wyglądało od poniedziałku, bo mogę się tylko domyślać, że nauczyciele zadowoleni nie są. Czytaj dalej »

Szał ciał

watermarked-IMGP8218Dzisiaj mąż pomagał sąsiadowi z naprawą lodówki, a jako, że robili to w ogrodzie, a pogoda była cudowna (no i Wiking wył za tatą i Tasją, gdy Ci wyszli z domu, ostatnio płacze za każdym, kto wychodzi), no to stwierdziłam, że my też wyjdziemy na dwór. Problemem okazało się ubranie Wikinga, bo po próbie przymiarki butów, okazało się, że większość jest za mała. No niestety noga mu rośnie jak szalona (co tu się dziwić, oboje z mężulem mamy nogi jak kajaki), no i ma po nas szeroką stopę i wysokie podbicie. Już po pierwszych wsuwanych bucikach, które okazały się za małe w podbiciu, takowych nie kupowaliśmy. Wynajdujemy tylko te na rzepy, wiązane, z daleko wysuniętym „językiem”. No, ale okazuje się, że i takie potrafią być za wąskie. Więc Wikinga będzie trzeba zaopatrzyć w obuwie sportowe ;). Czytaj dalej »

Wolni

Nikomu nie mówiliśmy o tym, że po moim przyjeździe z Polski dostaliśmy list z kommuny. Kurczę, jak tylko widzę ich pieczątkę na kopercie, zaczyna się stres. No i w liście była informacja o kolejnej wizytacji. Pani z kommuny miała przyjść w środę, ale na godzinę przed spotkaniem wysłała sms, prosząc o przesunięcie wizyty na dzień następny. Średnio nam się to spodobało, no bo po pierwsze znów oczekiwanie, a po drugie musiałam zwolnić się z pracy.

I tak w czwartek przyszła, tym razem tylko jedna pani, ta sama, która była u nas ostatnio. Wiking jak tylko weszła, rzucił się na nią, by wzięła go na ręce. Ogólnie, cały czas ją zaczepiał, ciesząc się jak głupi. Najlepsze było, gdy wziął z kanapy poduszkę i w nią rzucił, no tak, tacine zabawy ;). I tak posiedziała, pogadaliśmy. Przyszła głównie po to, by nas poinformować, że ona nie widzi, że dziecku nic się złego nie dzieje, można z nami porozmawiać i mamy argumenty swoich racji i ma zamiar zamknąć sprawę. Oczywiście jak byśmy mieli jakieś problemy, to mamy się z nią kontaktować, ale sprawa jest zamknięta.  Czytaj dalej »