Nie myślałam, że kiedyś będę mogła powiedzieć we wrześniu, że czuję już na karku powiew zimy. Ba, pamiętam jak dwa lata temu, stałam na parkingu pod szpitalem w koszulce na ramiączkach. A teraz? No teraz mam sweter i płaszczyk i przeklinam siebie w myślach, że nie założyłam kurtki puchowej.
Coś mi się niestety wydaje, że zima pojawi się szybko i pewnie znów niechętnie nas opuści…ciemność i zimność widzę…
A tak w ogóle to znów zbliża się koniec mojej „kariery” w tutejszej szkole podstawowej. Jeszcze tylko tydzień, a potem… no właśnie, co potem. No nie wiem co potem. Pracy jak nie znajdowałam, tak nie znajduję, więc me życie zawodowe będzie znów podległe, panującemu nam JobCenter („hura!”).
No, ale nie ma co, jeszcze mamy jesień, trzeba na wszystko patrzeć w kolorowych, jesiennych barwach :). Muszę w końcu zabrać Wikinga do lasu, na spacerek oczywiście ;). Szkoda, że nie mieszkamy bliżej, bo na prawdę jest to dość rzadki las, z dróżkami, idealny na spacery. Może wybierzemy się w weekend, jak pogoda pozwoli.
Mam też jeszcze jeden mobil do zrobienia. Kupiłam kiedyś dwa zestawy w Aldi, jeden do stworzenia smoków z papieru, drugi do wyszywania sówek z filcu. No i tak leżały i leżały, aż się w końcu wzięłam do roboty. A do roboty wzięłam się do tego stopnia, że musiałam go wczoraj skończyć. Zajęło mi to kilka godzin. Jednak wycinanie szablonów, odrysowywanie, wycinanie w filcu, a potem szycie pochłonęło więcej czasu niż myślałam. Ale za to efekt mi się podoba :D. I jest jak najbardziej jesienny ;). Jeszcze trzeba się za drugi zabrać :). Teraz mogę takie robić, a co! Już zapomniałam jaką frajdę mi sprawiają tego typu robótki ręczne.
Ależ się kreatywna zrobiłam ;). Ha! A to tylko początek!. Jak tylko wynajdę jakieś materiały, to biorę się za zapasy z moją maszyną do szycia :).
brawo córeczko sa przepiękne!!!!
wyszło bardzo ładnie :) i w dalszym ciągu…polecam i chwalę wszelką aktywność artystyczno-manualno-zdobniczo-twórczą :)
Dziękuję :)