Takiego lata to już dawno w Danii nie mieliśmy, jest na prawdę wspaniale. Czasem z człowieka leje się jak z wiadra, no ale nie narzekam, bo lato lubię i to bardzo, a zimie mówię stanowcze nie. Oby taka pogoda trwała jak najdłużej. No i poszczęściło mi się, bo dostał mi się miesiąc wakacji :D, dziś w końcu dostałam list z JC z wyznaczonym terminem spotkania na 5 sierpnia. Zwykła formalność, sprawdzenie cv, rozmowa, bla bla bla, no ale może w końcu wyjaśni się, co z przedłużeniem pracy w szkole.
No, ale i za inne formalności musieliśmy się w końcu zabrać. Już od dawna straszono nas tym, że musimy już małego zapisać do przedszkola, bo nie będzie miejsc. Zabieraliśmy się z to baaardzo powoli, no ale w końcu wzięliśmy się do roboty. Rejestracja do przedszkola ma miejsce drogą internetową, o tyle dobrze. No, ale mieliśmy z nią trochę problemów.
Powpisywaliśmy dane, co i jak, szczęśliwi byliśmy przekonani, że mały jest już zapisany, po czym zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, czemu nigdzie nie było mowy o wyborze konkretnego przedszkola. Jak się okazało, wypełniliśmy wniosek o dopłatę do przedszkola, a nie sam wniosek do przedszkola ;). Chwile pogrzebaliśmy i w końcu udało się wypełnić i sam wniosek o przyjęcie. Wybrać co prawda konkretnego przedszkola nie mogliśmy, a jedynie miasto w jakim się znajduje (a mamy 2 placówki). Okazało się też, że w naszej kommunie, żeby mieć pewność przyjęcia, należy złożyć wniosek najdalej 3 miesiące przed rozpoczęciem (no rozpoczęciem czego, uczęszczania do przedszkola? ;) ), więc wcale nie musieliśmy się z tym aż tak śpieszyć, bo Wiking zapisany jest na 1 września 2014 (najwcześniej mógł zacząć 1 dnia miesiąca, w którym ma trzecie urodziny).
Odnośnie opłat za przedszkole to 100% miesięcznej odpłatności wynosi 1676 kr (za pełen czas). To ile procent musimy zapłacić, zależy oczywiście od zarobków. Według naszych teraźniejszych przychodów i teraźniejszej oferty dofinansowania, musielibyśmy płacić 54% kwoty, więc nie jest źle :).
Cieszę się bardzo tutaj nie ma takich problemów jak w Polsce z miejscami w przedszkolach, bo przy dwójce rodziców, w tym jednym siedzącym w domu, miejsca w przedszkolu nie dostalibyśmy nigdy.
No, ale oczywiście za wszystko trzeba troszkę zapłacić. Również za późniejszą świetlicę szkolną.
No, ale tak jak mówiłam rzadko płaci się pełne kwoty, a jak już się płaci 100%, to znaczy, że jegomałżeński dochód przekracza 493.300kr rocznie, więc myślę, że spokojnie go stać ;).
I tak o to w końcu Wiking został zapisany na listę do przedszkola. A tak poza tym to żyjemy sobie z dnia na dzień, za wiele się nie dzieje. Dziadkowie znów są tylko na skypie, taka rzeczywistość, gdy mieszka się daleko.
Sporo czasu spędzamy na dworze, ale w południe aż ciężko wytrzymać. Ostatnio też nakręciliśmy się na jedzenie w ogrodzie. Uwielbiam to, bo mam wrażenie, że jedzenie zupełnie inaczej smakuje.
Ja ostatnio dzięki wikingowemu dziadkowi i Ikei dorobiłam się w końcu miejsca dla ziółek. Przy tej pogodzie rosną jak szalone, chyba pora część zamrozić ;).
A na koniec kilka zdjęć z godziny 23.15 :).
super miejsce na ziola:D i jak gęsto rosną:D co ty im robisz?:D::D hehe no tak te jasne wieczory nadal mnie szokują. Moj młody nie umie sie przestawić, gdy wysylam go spac ok 22 – przerażony krzyczy- no co ty mama , jest jeszcze za wcześnie!!!!:D no tak skoro jest jasno- jest wcześnie logiczne:D
Ziołom nic nie robię, to ta pogoda ;).
No z tą jasnością bywa ciężka, ja przez pewien czas nie mogłam spać, ale teraz mamy dobrze kryjącą roletę i jest lepiej ;)