Monthly Archives: Wrzesień 2013

Aua moje kochane

watermarked-5Po ciężkich przebojach dotarły do nas paczki z Polski. Aj, no nie było łatwo. Najpierw okazało się, że poczta ma opóźnienie, później mężul dostrzegł, że jedna z paczek ma wpisany kod pocztowy 9620 i wybiera się do Aalestrup. Nastąpiła szybka akcja ratownicza, telefon do rodziców, rodzice do pośrednika, pośrednik do firmy kurierskiej, firma kurierska do poczty duńskiej i… cała akacja była zakończona sukcesem.

Całe szczęście, bo w paczce był mój laptop, który w końcu został naprawiony. Czytaj dalej »

Na słodko a bez cukru

IMGP0575

A takie cudo mam teraz na lodówce :D

Zabrałam się z Wikingiem na spacer, jakoś tak trafiło, że wylądowaliśmy znów przy jeżynowych krzaczkach ;). I tak ja walczyłam z kolcami, zrywając owoce, od których gałęzie się uginały, a Wiking dzielnie mi towarzyszył.

Po drodze do domu zaliczyliśy jeszcze zbiór mirabelek. Kolejne opuszczone drzewko, a pod drzewkiem dramat. Żółty dywan z owoców, nikt tego nie zbiera, więc wszystko powoli zaczyna gnić. I tak nazbierałam trochę owoców. Czytaj dalej »

Rasizm nabyty

racismDługo zastanawiałam się nad tym postem, po prostu, żeby nie zostać źle zrozumiana. A o co chodzi? Tak jak w tytule, o rasizm. Zawsze byłam bardzo przeciwna rasizmowi, denerwowały mnie głupie komentarze.Choć prawda jest taka, że mieszkając w Polsce, to raczej ciężko było mi zaobserwować to zjawisko. Oczywiście zawsze słyszało się o dyskryminacji, czy też walkach różnych grup, no, ale dyskryminacji rasowej nigdy w okół mnie nie było. No powiedzmy sobie szczerze, raczej w Polsce rzadko spotykało się osobę o innym kolorze skóry.

Wszystko się zmieniło po przyjeździe do Danii, bo tutaj na ulicach jest dość kolorowo. Czytaj dalej »

Dopadła i mnie…jędza!

IMGP0439Choroba musi być sprawiedliwa i dlatego nikogo nie może pominąć, no i nie pominęła i dopadła i mnie wredna jędza. No cóż zrobić, z dnia na dzień gorączką, katar, ból gardła. Nie poddawałam się i dzielnie chodziłam do pracy, choć przyznam się, że we wtorek było ciężko. Łamało mnie równo i po powrocie do domu nie marzyłam o niczym innym jak o drzemce. Wiking w końcu padł o godzinie 17, więc zabrałam się z nim na małe spanko.

Czytaj dalej »

Cały Świat i miśki

IMGP9328Pisałam kiedyś o tym, że wraz z przyjazdem moich rodziców, miały przyjechać do nas nowości książkowe. Tak też się stało i mam teraz kilka książek, o których chciałabym tutaj napisać, bo myślę, że warto zwrócić na nie uwagę, ot co :).

Książką, którą najbardziej chciałam dostać w swoje ręce, była oczywiście ta z ilustracjami Ingpena. A w zasadzie to takie książki są dwie, bo przyjechał do nas Ingpen „duży” i Ingpen „mały”. Czytaj dalej »

Przyszła jesień

IMGP0302Coś ostatnio nie miałam weny do pisania. Dopada mnie jakieś zmęczenie i w tygodniu ledwie na oczy patrzę, dodatkowo dobija mnie katar, raz zwykły, raz alergiczny i chyba już nie pamiętam jak to można oddychać pełną piersią przez nos. No i moje chłopaki też się pochorowały. Najpierw mężula rozłożyło (chory mężczyzna…o matko), potem nagle Wikinga złapała gorączka. Na szczęście Wikinga choroby się nie imają, w tej kwestii mamy ogromne szczęście, tym bardziej, że zdrowie u dziecka jest najważniejsze.

No, ale coś jednak Wikinga dopadła. Zaczęło mu ropieć oko, po dwóch dniach, gdy obudził się rano i nie mógł otworzyć lewego oka, stwierdziliśmy, że pora się wybrać do lekarza. Zadzwoniłam do szkoły mówiąc co i jak, na szczęście nie było problemu (problem był za to nazajutrz, gdy się okazało, że nie przekazano informacji nauczycielce, z którą pracuję, ech). Z wizytą u lekarza też nie było problemu, co prawda nie naszego, ale zgodziliśmy się, na kogokolwek, kto był wolny.  Czytaj dalej »