Rok czwarty

watermarked-IMGP7248 (2)

P.S. Kocham Cię!

Dzisiaj z mężulem rozpoczynamy rok czwarty naszego małżeństwa. Oj zleciał ten czas zleciał. Minęły trzy lata, nie będę pisać, że cały czas nasz związek to „cud, miód i orzeszki”, są wzloty i są upadki, no ale gdyby było zbyt cudownie i gładko, to chyba można byłoby się sobą znudzić, a tak wspólne życie ma jakiś smaczek ;).

watermarked-IMGP7250 (2)

watermarked-IMGP7164

watermarked-IMGP7165

W tym roku stwierdziliśmy, że wybierzemy się z tej okazji do restauracji, a jak!, takiej z prawdziwego zdarzenia, miejskiej. Jako, że w naszym miasteczku mamy tylko tzw. „kebabownie”, plus inne miejsca ze skromnym wyborem otwarte tylko w sezonie, wybraliśmy się do Aalborg’a. Tam wybór restauracji jest ogromny, na każdym rogu inna, no ale my już od dawna mieliśmy ochotę się wybrać do pewnego, konkretnego miejsca. Troszkę obawialiśmy się, bo na internecie jest niewiele informacji odnośnie tego miejsca, no i jest kilka średnich opinii. Ale co tam, stwierdziliśmy, że zaryzykujemy. Restauracja nazywa się Jin Cun i jest to miejsce typu mongolian bbq. Dlaczego wybraliśmy to konkretne miejsce…,bo na pierwszej randce byliśmy właśnie w takiej restauracji w Odense i mamy z nią rewelacyjne wspomnienia. Na szczęście się nie zawiedliśmy. Ceny są typowo duńskie, ale nie jest źle, bo co jest fajną sprawą w mongolian bbq, że za 128kr (ok.70zł) można wybrać „szwedzki stół”-jedz ile chcesz. Tak więc skosztować można zarówno pekińskiej zupy, różnych rodzajów mięs z warzywami, równych owoców morza w cieście, owoców, sałatek.

watermarked-IMGP7229

watermarked-IMGP7232

watermarked-IMGP7236

watermarked-IMGP7237

Bardzo ciekawa jest również możliwość skomponowania swojego własnego dania. Na talerz nakładamy rodzaj mięsa jaki nam opowiada, sos, warzywa, makaron itd., po czym podajemy je kucharzowi, który podsmaża to na wielkiej, żeliwnej płycie i po chwili już mamy nasze danie. Jedzenie było na prawdę smaczne, lokal choć spory, to miał swój klimat, ludzi było nawet sporo (choć jak przyszliśmy, to było pusto), jak na środek tygodnia. Wiking mógł sobie troszkę pobiegać, a najbardziej zaintere

sowany był obecnymi w restauracji dziećmi. Za kolację zapłaciliśmy ok. 300kr, cenę podnoszą oczywiście wszelkiego rodzaju płyny, gdyż wino lub napój to to na czym lokale lubią sobie dorobić i tak np. 0,5l napoju kosztuje 38kr (ok.20zł).

watermarked-IMGP7214

Restauracja położona jest przy porcie

watermarked-IMGP7224

watermarked-IMGP7225

watermarked-IMGP7226

watermarked-IMGP7227

watermarked-IMGP7228

watermarked-IMGP7239

watermarked-IMGP7245

Ale to i tak jeśli chodzi o cenę nie jest taką tragedią. Tragedią był przejazd autobusem. Jeszcze, jak się okazało do 15.02 można było kupić klippekort , czyli kartę np. 2strefową, z 10 „kuponami”, w zależności od ilości stref, jakie mamy przejechać, „odcinało” się określoną liczbę „kuponów”. Była to dużo tańsza metoda niż kupno zwykłego biletu. Teraz wprowadzone zostają karty przejazdu, które trzeba zamówić przez internet, kartę taką musimy doładować pieniędzmi i przy wejściu i wyjściu z autobusu przykładamy ją do czytnika. Dla mnie tragedia, bo po pierwsze nieraz ludzie zapomną się „odbić” przy wyjściu, jeśli kartę się zgubi, to od razu stracimy pieniądze; jeśli ktoś nie ma konta w banku, to ma problem, bo karty nie doładuje; no i najgorsza rzecz według mnie, to to, że obcokrajowcy, turyści itd. takiej karty zakupić nie mogą (a klippekort mogli bez problemu kupić u kierowcy), więc muszą płacić pełną cenę za przejazd, co jest bardzo drogą „przyjemnością”.

watermarked-IMGP7188

watermarked-IMGP7189

watermarked-IMGP7190

watermarked-IMGP7208

I tak właśnie my mieliśmy nasz stary klippekort, który wystarczył tylko na drogę w jedną stronę (co w tym przypadku kosztuje ok 100kr-ok.55zł za dwie osoby), a jako, że już nie mogliśmy kupić nowego, trzeba było zakupić zwykłe bilety, które kosztowały, o zgrozo, 180kr za dwie osoby (prawie 100zł!), rozbój w biały dzień, biorąc pod uwagę, że jest to dystans tylko ok 50km! Nie wyobrażam sobie jazdy z mojego miasta rodzinnego do Katowic za cenę 50zł. Wiem, że zarobki są tu większe, ale mimo to, ceny transportu publicznego są przeogromne i nawet biorąc pod uwagę te zarobki, to nie są proporcjonalne do nich. Tak więc sam dojazd kosztował nas niemal tyle samo co kolacja, no cóż, okazja wyjątkowa, więc nie żałujemy. Z resztą jako, że samochodu nie posiadamy, to do cen transportu już przywykliśmy, ale skoro cena normalnego biletu była szokiem dla nas, to co dopiero dla polskiego turysty. No, ale w za to autobus wyposażony był w toaletę i ekspres do kawy i herbaty :P.

Widoki z okna autobusu:

watermarked-IMGP7204

watermarked-IMGP7205

watermarked-IMGP7206

watermarked-IMGP7210

watermarked-IMGP7211

watermarked-IMGP7212

watermarked-IMGP7213

 

 

{ Skomentuj }

  1. Ada

    Wedding anniversary is an important moment
    let it be for you very nice.
    So I want to make a sincere wishes:
    love, health and prosperity.
    And each year, time spent,
    let it be beautiful dream.

  2. Nika

    Jedzonko bardzo ciekawe, nawet szczury na patyku serwują ;)

  3. calineczka

    Gratuluję i jeszcze wielu lat razem życzę :)

Odpowiedz na „NikaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>