Marchewka jak marchewka. Lubię czasem je podgryzać, ba nawet kiedyś miałam manie i zajadałam kilogram dziennie. Ostatnio marchewek już aż tak nie pochłaniam, ale za to od dawna chciałam wypróbować ciasto marchewkowe.
Jestem pewna, że do tego ciacha jeszcze wrócę, bo jest takie jak lubię, lekko piernikowe przez cynamom, lekko czekoladowe przez kakao i wilgotne, no i najważniejsze, jest bardzo proste w wykonaniu :).
Składniki:
- 200 g cukru (można zmniejszyć tą ilość lub zastąpić stewią)
- 1 łyżka kakao
- 4/5 szklanki oleju roślinnego
- 4 jajka
- 275 g mąki
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 2 łyżeczki cynamonu
- 400 g marchwi startej na grubej tarce
- 60 g rodzynek
- Powidła
Cukier, kakao i olej ubijamy razem mikserem, dodajemy kolejno po jednym jajku. Powoli dodajemy mąkę z przyprawami, a następnie marchewkę, rodzynki. Ciasto przelewamy do formy i pieczemy w temperaturze 175°C ok. 45 minut.
Ciasto często przekładane jest kremem z serka typu Philadelphia, ja akurat nie miałam go pod ręką, więc przełożyłam je powidłami. Na wierzch polałam cienką warstwą polewy czekoladowej.
Gorąco polecam wypróbowanie :)
Zdjęcia średnio ciekawe, ale dopiero po pokrojeniu pomyślałam o poleceniu tego ciacha na blogu ;).
Natasiu możesz je zrobić w foremkach jak mufinki to może i Ronii zje
Muffinki nie rady, bo kolor się nie zgadza ;)
wygląda przepysznie.Niestety jestem antytalentem do ciast:( gotuję ok ,ale ciasta nawet najprostszego nie umiem zrobić:( ostatnio twoim wzorem zobaczyłam niczyje porzeczki na krzaczkach i mówię synowi- o patrz porzeczki , mogłabym ciasto zrobić, a syn z politowaniem- ”po co? i tak wyrzucisz…” nie mam słow:(
Ale Ty masz się czym pochwalić:D
Ja tam z ciast też nie jestem najlepsza, a i nasz piekarnik w tym nie pomaga, a to jest taki rodzaj ciasta, który chyba nie może nie wyjść :)