Archiwum Bloga

Czasem słońce, czasem d…upa

IMGP1892Coś marnie u mnie z postami. Ostatnio jakoś ani zdrowie nie dopisuje, ani humor. Wszystko zaczęło się od tego, że nie zapłacono mi za pracę, więc stres był niezły, bo wyjazd za pasem, a nam po opłaceniu rachunków zostało niewiele na koncie. Rozmawiałam z szefową, okazało się, że ktoś gdzieś nawalił i pieniądze bym pewnie dostała, ale za miesiąc. Wrzuciła przelew na już, ale minęło kilka dni i dalej nic. W końcu skontaktowałam się z opiekunem praktyk i tych kontraktów w JC, a on stwierdził, że mi nie pomoże, bo to nie on mnie zatrudnia…tak, ale to między nim jest umowa zawarta.

Czytaj dalej »

Chodzik

Wiem, wiem, mało piszę. No niestety, ale pogoda i praca zabierają mi skutecznie siłę. Mam jednak nadzieję, że to się teraz zmieni, bo praktyki już skończyłam i przechodzę na løntilskud, więc będę mieć kilka godzin mniej tygodniowo.

A jak tam sama praca? No jako tako, staram się określić różnicę pomiędzy pracą pedagoga, a pomocnika pedagoga i w sumie już mi się to udało, ale do pełnego opisu musiałabym użyć przekleństw ;). Mam sporo problemów z dowiedzeniem się, kto mi zapłacić za dni świąteczne i jak do tej pory to jestem odsyłane od jednej osoby do drugiej i nikt zapłacenia się podjąć nie chce, z czym w szkole nie miałam żadnego problemu. Czytaj dalej »

Skuterem w drogę

2013-10-25 11.41.57Przez tydzień mnie tutaj nie było, ale muszę wpaść w nowy tryb pracy, wstawania trochę wcześniej, spędzania sporej części dnia poza domem. Pewnie to trochę potrwa. A jak jest w pracy? Nie jest źle, choć przyznam się, że czas momentami płynie dość wolno. Fakt faktem, mimo, że jest to praca odpowiedzialna, to to, że jest nas tak wielu dorosłych, to praca jest bardzo spokojna. Dzieciaki są jak to dzieciaki, fajne, przytulaśne, czasem gryzące i drapiące ;). Trochę mam mętlik w głowie, bo często muszę przeskakiwać pomiędzy językami, ale częściowa praca po polsku jest sporą odmianą. Czytaj dalej »

W przedszkolu naszym…

źródło internet

źródło internet

Szczęście w nieszczęściu można powiedzieć. Długo na bezrobociu na tyłku nie posiedzę, bo tak jak już pisałam, ostatniego dnia w szkole od pana z JC dostałam kolejną propozycję. Niestety nie ma co skakać z radości, bo są to znów kolejne praktyki, z możliwością przedłużenia w løntilskud. Nic nie było pewne, bo ponoć miejsce mogło być już zajęte, ale jednak dostałam telefon z datą spotkania.

Nie jest już tak dobrze, jak to było w szkole, bo do szkoły pół godzinki pieszo, kilka minut na skuterze, więc żyć nie umierać. A do przedszkola (bo to właśnie w przedszkolu przyjdzie mi praktykować) mam 27km. Niby nic, w Polsce… Czytaj dalej »

Dzień nauczyciela

   W piątek, czyli 5 października był dzień nauczyciela. Plan był taki: część dzieci stała na parkingu z flagami, witając każdego nauczyciela, dwójka dzieci trzymała sztandar. Po dzwonku, pod pokojem nauczycielskim stała grupka uczniów z kartkami, na których było imię nauczyciela,z którym mają zajęcia (na wzór odbierania kogoś z lotniska). Zabierali nauczyciela do klasy, nosząc jego torbę, a w klasie reszta dzieci wiwatowała , stojąc z flagami i krzycząc hurra, hurra hurra. Na tablicy kilkoro dzieci wypisało podziękowania. Jeden z uczniów przyniósł dla K. czekoladę (nie było kwiatów i prezentów jak w PL).

   Dzień był luźny, więcej zabawy niż nauki, K. podarował dzieciakom flødboller. Później dyrektor ogłosił przez megafon, że umieszczono skrzynkę na życzenia dla nauczycieli. Dzieciaki wybiegły na korytarz i poszukiwały porozwieszanych kartek, przy których wypisany był szkolny żart i umieszczone były kartki dla nauczycieli, później uczniowie wypisywali je i wrzucali do skrzynki. Tak to mniej więcej wyglądało. Domyślam się, że nauczyciele dostali jakiś specjalny poczęstunek.

Czytaj dalej »

Goście, goście :)

   Dotarli do nas bardzo ważni goście, a może i goście najważniejsi :)…wikingowi dziadkowie z Polski. Wiking nie ukrywał zaskoczenia, gdy jego dziadkowie widziani zazwyczaj przez skype’a, „wyskoczyli” nagle z komputera ;). Ale nie zmienia to faktu, że bardzo się ucieszył. Wraz z dziadkami „przyjechało” sporo prezentów od rodziny z Polski. Było coś od cioci Ady i wujka Darka, od cioci Dominiki i wujka Piotrka, od dziadków (za wszystkie prezenty Wiking bardzo dziękuje), no i oczywiście jakieś drobne zakupy poczynione przez mamę na allegro ;). Prezenty zaakceptowane i „rozbawione”. A przy pomocy „laptopa” z FP Wiking zaczął mówić „czy” („trzy”).
watermarked-IMGP4421

Czytaj dalej »