Archiwum Bloga

Przyszła baba do lekarza

watermarked-IMGP8812Już kiedyś pisałam o refundacji leków w Danii, że nie jest tak kolorowo jak w Polsce. Myślałam jednak, że jak tą określoną kwotę na leki w aptece się wyda to 50% rabat, który otrzymujemy na kolejne zakupy, już nam się należy do końca roku, a jednak tak nie jest…

Przy ostatnich zakupach a miejscowej aptece przyjrzałam się paragonowi i co zauważyłam? Ano rabat 50% przy większych kwotach się kurczy. Konkretnie wygląda to tak, że od 0-900 koron płacimy 100% ceny leków, które mogą być częściowo refundowane (kwoty łączą się od 1 stycznia danego roku, przez cały rok), Czytaj dalej »

Płonący maj

watermarked-IMGP8647Tak to jakoś wyszło, że ostatnio niewiele pisałam, jakoś tak albo brakowało energii, albo większość czasu spędzaliśmy na dworze, albo jak już miałam w planie napisanie posta, gdy Wiking będzie już smacznie spał, to…zasypiałam razem z nim ;). No i tak czas bez posta zleciał.

No, ale co tam u nas. Na majówkę nie narzekaliśmy, no bo trudno narzekać skoro majówki u nas nie było ;). Ale, ale długi weekend mamy za to w tym tygodniu :). Co prawda przewidywania pogodowe wypadają średnio, ale nie nastawiam się negatywnie, bo i tak wiem, że wszystko może się jeszcze zmienić, jakoś prognostycy coraz częściej się mylą, tak w jedną jak i w drugą stronę.  Czytaj dalej »

Koniec z blokadą

Od poniedziałku powrót do pracy przez duże „P”. Szczerze mówiąc w tej chwili cieszę się z tego i to bardzo. Zdecydowanie całodniowa praca przed komputerem to nie dla mnie, nadgarstek wysiada, oczy bolą, cztery litery też, z resztą boli wszystko. Gdybym jeszcze robiła rzeczy ważne, no ale takie robienie czegokolwiek, byleby robić, oj nie nie, już nie chcę.

Tak więc w czwartek przed południem rząd postanowił się wtrącić w konflikt pomiędzy nauczycielami a KL. Wtrącił się i dzieciaki od poniedziałku wracają do szkoły. Cały ten konflikt jak zwykle zrobił więcej szkody niż pożytku, bo po pierwsze ostatnie klasy miały podejść do egzaminu już w następny czwartek, no ale został on przesunięty na 13 maja, no tak, w końcu sporo zajęć stracili. No, ale KL oczywiście cały czas błyska cyframi, ile to milionów dzięki konfliktowi zaoszczędzono. Ja jednak dziękuję za taką oszczędność. Kommuny oszczędziły a nauczyciele mają do oddania pieniądze. A i cały ten cały ich protest na nic się zdał, bo i tak z tego co do tej pory wyczytałam, rząd skłonił się do pomysłów KL, został przesunięty jedynie termin wprowadzenia w życie na sierpień 2014. Tak więc nie wiem jak wszystko będzie wyglądało od poniedziałku, bo mogę się tylko domyślać, że nauczyciele zadowoleni nie są. Czytaj dalej »

Wszyscy razem

watermarked-IMGP7441Bo rodzina musi trzymać się razem, za równo w zdrowiu jak i w chorobie. Tak więc chorujemy sobie również razem. Co prawda jak do tej pory to tylko ja z mężulem zawsze jeden od drugiego coś łapaliśmy, a Wikinga jakoś wszystko omijało bokiem, no ale nie tym razem. I tak chyba mamy szczęście, bo pierwsza choroba Wikinga wypadła w wieku 17 miesięcy. Na szczęście to nic poważnego, był katar, był kaszel, no i pojawiła się podwyższona temperatura. Jak już miał 37,7st. to zdecydowaliśmy się na wizytę u lekarza, no ale niestety nie udało nam się go tam zapisać. Mężul zadzwonił, poinformował rejestratorkę co i jak, a ta powiedziała mu, że taka temperatura, to nie temperatura, co innego jakby to było 37,8st., no i że panuje wirus i wszyscy chorują. Dziękuję do widzenia. Powiedziała mu jeszcze, że jakby stan dziecka się pogorszył, to może zadzwonić do lægevagt (lekarz domowy, działający 24godz. na dobę) i go wezwać. Ten tekst akurat mocno mnie podirytował, bo my akurat z każdym katarem do lekarza nie latamy, więc jak już raz chcemy dla pewności skorzystać z należących się nam „usług”, to mówią nam, że zawsze możemy zadzwonić do lekarza domowego, który oczywiście jest płatny. Na szczęście Wikingowi już się poprawiło za sprawą wszelkich domowych medyków, nacieraniu i naklepywaniu, ale jakbym tak musiała dzwonić po lekarza, to chyba z rachunkiem bym wylądowała u pani recepcjonistki.  Czytaj dalej »

Wolny kraj

Wczoraj przyszły panie z kommuny. Na czym stoimy? Myślę, że jest ok, ta wizyta wyglądała zupełnie inaczej niż wizyta wiedźmy (na prawdę nie chcę przeklinać, więc zostanę przy tym określeniu, choć jest zbyt łagodne, mała litera, bo na wielką nie zasługuje), bo po prostu była na poziomie. Ta poprzednia to było podjudzanie, szykany i ignorancja. Teraz po prostu rozmawialiśmy jak ludzie, nikt nas nie atakował i nie ignorował.

Wikinga zbytnio panie nie miały okazji poznać, bo on po chwili od ich przyjścia zasnął i obudził się przed samym ich wyjściem.  Czytaj dalej »

Rok czwarty

watermarked-IMGP7248 (2)

P.S. Kocham Cię!

Dzisiaj z mężulem rozpoczynamy rok czwarty naszego małżeństwa. Oj zleciał ten czas zleciał. Minęły trzy lata, nie będę pisać, że cały czas nasz związek to „cud, miód i orzeszki”, są wzloty i są upadki, no ale gdyby było zbyt cudownie i gładko, to chyba można byłoby się sobą znudzić, a tak wspólne życie ma jakiś smaczek ;). Czytaj dalej »